O Twoim komentarzu mogę powiedzieć jedno: “nic dodać, nic ująć”! Cieszę się, że mnie rozumiesz i szanujesz moją decyzję. W ogóle lubię Twoje komentarze, bo odznaczają się one optymizmem, otwartością, życzliwością i wyrozumiałością. =)
Jeśli chodzi o mnie, raczej nie wyobrażam sobie nauczania indywidualnego w domu. Myślę, że coś takiego mogłoby się sprawdzić jedynie w przypadku dziecka, i to w młodszych klasach Szkoły Podstawowej. Z drugiej strony, gdybym strasznie się rozchorowała, wolałabym być odwiedzana przez nauczycieli niż robić sobie zaległości (przy 12 godzinach tygodniowo łatwo o niską frekwencję). Jednakże miałabym wyrzuty sumienia, gdybym np. zaraziła kogoś katarem. ;-(
Uważam, że powinieneś zacząć pracę z uczniami indywidualnymi. Jest ona łatwa, spokojna, twórcza, podobna do korepetycji, a na dodatek przynosi nauczycielom dodatkowy zysk. ;-)
Pozdrawiam!
P.S. Kurczę, ale się dzisiaj upłakałam… To przez to feralne referendum w Irlandii… Rozumiesz… :-(((
Grzesiu!
O Twoim komentarzu mogę powiedzieć jedno: “nic dodać, nic ująć”! Cieszę się, że mnie rozumiesz i szanujesz moją decyzję. W ogóle lubię Twoje komentarze, bo odznaczają się one optymizmem, otwartością, życzliwością i wyrozumiałością. =)
Jeśli chodzi o mnie, raczej nie wyobrażam sobie nauczania indywidualnego w domu. Myślę, że coś takiego mogłoby się sprawdzić jedynie w przypadku dziecka, i to w młodszych klasach Szkoły Podstawowej. Z drugiej strony, gdybym strasznie się rozchorowała, wolałabym być odwiedzana przez nauczycieli niż robić sobie zaległości (przy 12 godzinach tygodniowo łatwo o niską frekwencję). Jednakże miałabym wyrzuty sumienia, gdybym np. zaraziła kogoś katarem. ;-(
Uważam, że powinieneś zacząć pracę z uczniami indywidualnymi. Jest ona łatwa, spokojna, twórcza, podobna do korepetycji, a na dodatek przynosi nauczycielom dodatkowy zysk. ;-)
Pozdrawiam!
P.S. Kurczę, ale się dzisiaj upłakałam… To przez to feralne referendum w Irlandii… Rozumiesz… :-(((
Natalia Julia Nowak -- 03.10.2009 - 21:05