mój ulubiony egzemplarz mnie zabierał w absurdalne wycieczki po Polsce, bez planu i z ryzykiem, że się zgubimy na odludziu, jak milczał, to nie było sensu zagadywać (nigdy nie wrzeszczał, wszystko tłumił w sobie), wpadał o najdziwniejszych godzinach bez wcześniejszej zapowiedzi, raz mnie wkurwił nieprzytomnie pewną rzeczą, a później się wyjaśniło, że w ten sposób zachował się właśnie wyjątkowo elegancko, choć wiedział, że ja nie będę znać kontekstu i ryzykuje śmiertelnego focha… Zupełnie inaczej, niż Eksmen naszej drogiej Gretchen Jones.
Prawda, że takich głęboko w oczka to tylko zabić? Na dobre tamtemu zresztą wyszło, bo się wyrobił na sukinsyna… Dla jego kolejnych pań serca mniej dobrze. ;-)
No ale
mój ulubiony egzemplarz mnie zabierał w absurdalne wycieczki po Polsce, bez planu i z ryzykiem, że się zgubimy na odludziu, jak milczał, to nie było sensu zagadywać (nigdy nie wrzeszczał, wszystko tłumił w sobie), wpadał o najdziwniejszych godzinach bez wcześniejszej zapowiedzi, raz mnie wkurwił nieprzytomnie pewną rzeczą, a później się wyjaśniło, że w ten sposób zachował się właśnie wyjątkowo elegancko, choć wiedział, że ja nie będę znać kontekstu i ryzykuje śmiertelnego focha… Zupełnie inaczej, niż Eksmen naszej drogiej Gretchen Jones.
Prawda, że takich głęboko w oczka to tylko zabić? Na dobre tamtemu zresztą wyszło, bo się wyrobił na sukinsyna… Dla jego kolejnych pań serca mniej dobrze. ;-)