To znaczy, mnie on śmieszy, ale ja jestem znanym głąbem. Nie przejmujcie się.
Autentyk, rzecz miała miejsce w Operze Krakowskiej.
Wszyscy we frakach lub sukniach, orkiestra z poświęceniem piłuje jakiegoś Vivaldiego czy innego Wagnera.
Dyrygent wznosi pałeczkę... Pauza, chwila ciszy…
I w tym momencie na całą salę, z balkonu, rozlega się głos damski:
“Bo wie droga pani, ja smażę na cebulce.”
Słaby dowcip na dobranoc
To znaczy, mnie on śmieszy, ale ja jestem znanym głąbem. Nie przejmujcie się.
Autentyk, rzecz miała miejsce w Operze Krakowskiej.
Wszyscy we frakach lub sukniach, orkiestra z poświęceniem piłuje jakiegoś Vivaldiego czy innego Wagnera.
Dyrygent wznosi pałeczkę... Pauza, chwila ciszy…
I w tym momencie na całą salę, z balkonu, rozlega się głos damski:
“Bo wie droga pani, ja smażę na cebulce.”