Oczywiście, jednak postawiłeś się trochę w sytuacji księdza, który w trakcie mszy opieprza obecnych parafian, za to że generalnie ludzie w gminie nie chodzą do kościoła ;)
To złożone sprawy i rozmaicie wyglądające w różnych klubach. Zjawisko, o którym piszesz przewinęło się w tym wątku i w kibolskim żargonie jest określane “patologią”. W Poznaniu wybrano drogę odcinania się od niej – np. tacy ludzie są pomijani w dystrybucji biletów na mecze wyjazdowe, itp. (stąd reszta Polski postrzega ekipę Lecha jako wzór “niemieckiego porządku”, który jednak gdzieś zatracił spontan). W Warszawie na mecze wyjazdowe “patologia” jeździ, jednak pod kontrolą tzw. “silnorękich” ;) Po finale w Bydgoszczy na forum Wary Lecha odbyła się duża dyskusja, że do awantury między nami i nimi nie doszło tylko dlatego, że nasi – również poprzez wezwania “Starucha” by wrócić na trybuny – zgarnęli swoich z płyty boiska, zanim wybiegł Lech. U nich tymczasem “poszły konie po betonie” (vide kretyn, który kopnął kamerzystkę).
Gorzej z dojazdami we własnym mieście. My, starsi, generalnie nie jeździmy na mecze komunikacją, więc niezbyt często ktoś jest z “patoLegią” w jednym autobku. Staramy się natomiast promować pewne postawy. Musimy to robić z wyczuciem, bo nie chodzi o to, by subkulturę fanatyków piłkarskich zmienić w szkółkę niedzielną, tylko by wdrukować małolatom, że mogą się lać tylko z tymi, którzy również na to mają chęć, a zachowania w rodzaju tych, które wymieniłeś to po prostu obciach.
Jacek
Oczywiście, jednak postawiłeś się trochę w sytuacji księdza, który w trakcie mszy opieprza obecnych parafian, za to że generalnie ludzie w gminie nie chodzą do kościoła ;)
To złożone sprawy i rozmaicie wyglądające w różnych klubach. Zjawisko, o którym piszesz przewinęło się w tym wątku i w kibolskim żargonie jest określane “patologią”. W Poznaniu wybrano drogę odcinania się od niej – np. tacy ludzie są pomijani w dystrybucji biletów na mecze wyjazdowe, itp. (stąd reszta Polski postrzega ekipę Lecha jako wzór “niemieckiego porządku”, który jednak gdzieś zatracił spontan). W Warszawie na mecze wyjazdowe “patologia” jeździ, jednak pod kontrolą tzw. “silnorękich” ;) Po finale w Bydgoszczy na forum Wary Lecha odbyła się duża dyskusja, że do awantury między nami i nimi nie doszło tylko dlatego, że nasi – również poprzez wezwania “Starucha” by wrócić na trybuny – zgarnęli swoich z płyty boiska, zanim wybiegł Lech. U nich tymczasem “poszły konie po betonie” (vide kretyn, który kopnął kamerzystkę).
Gorzej z dojazdami we własnym mieście. My, starsi, generalnie nie jeździmy na mecze komunikacją, więc niezbyt często ktoś jest z “patoLegią” w jednym autobku. Staramy się natomiast promować pewne postawy. Musimy to robić z wyczuciem, bo nie chodzi o to, by subkulturę fanatyków piłkarskich zmienić w szkółkę niedzielną, tylko by wdrukować małolatom, że mogą się lać tylko z tymi, którzy również na to mają chęć, a zachowania w rodzaju tych, które wymieniłeś to po prostu obciach.
Foxx -- 10.01.2013 - 16:17