Doczekaliśmy się następnego świątka III RP w osobie majora KBW oraz agenta Informacji Wojskowej ps. „Semjon” – prof. Zygmunta Baumana.
I. Świątki III RP
No to mamy kolejną osobę publiczną immunizowaną przez rozgrzane sądownictwo III RP od krytyki. Był już Michnik, o którym sędzia Agnieszka Matlak stwierdziła, iż „negatywne treści na temat Adama Michnika (...) są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”. Przerobiliśmy kuriozalny proces Wałęsa-Wyszkowski o TW „Bolka”, kiedy to sąd orzekł, że niezależnie od faktów świadczących przeciw Wałęsie Wyszkowski ma przeprosić. Teraz doczekaliśmy się następnego świątka w osobie majora KBW oraz agenta Informacji Wojskowej ps. „Semjon” – prof. Zygmunta Baumana. Został wzięty w obronę w majestacie prawa przez sąd, który skazał osoby protestujące przeciw wykładowi byłego kabewiaka na Uniwersytecie Wrocławskim.
Sędzia Paweł Chodkowski stwierdził m.in: „Ideowe wybory Zygmunta Baumana dokonane przez niego w latach 45-53 tak krytycznie oceniane przez oskarżonych nie dają jakiejkolwiek legitymacji do kreowania nienawiści wobec tych, których postaw i wyborów oni nie akceptują”, zaś kary – często surowsze od żądanych przez oskarżenie – mają „charakter prewencyjny”. Nadgorliwość godna stalinizmu, czyli epoki w której mjr. Bauman dokonywał swych „ideowych wyborów” pozostających jak się okazuje po dziś dzień pod szczególną ochroną. Cóż, jeśli chodzi o „kreowanie nienawiści”, to polecam sędziemu Chodkowskiemu passus z wniosku o zatwierdzenie kandydatury Baumana na stanowisko Szefa Oddziału Propagandy i Agitacji Zarządu Politycznego KBW: „Jako Szef Wydziału Pol-Wych operacji bierze udział w walce z bandami. Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów. Odznaczony Krzyżem Walecznych”. Oto co oznaczał w latach 1945-53 „brak akceptacji” „postaw i wyborów” w wykonaniu kabewiaka Baumana wobec Żołnierzy Wyklętych.
II. Neokolonialny kulturkampf
Nie będę tu dalej roztrząsał ponurych absurdów wyroku wrocławskiego sędziego, pozwolę sobie natomiast nieco zajrzeć za kulisy całej sprawy i naszkicować jej szerszy kontekst. Otóż, poza funkcją czysto usługową wobec broniącego stalinowskich zbrodniarzy mainstreamu III RP, mamy tu do czynienia z elementem realizowanego na różnych płaszczyznach neokolonialnego kulturkampfu, w którym ochoczo biorą udział kolaboranckie wobec ościennych mocarstw miejscowe elity. Tak się bowiem składa, że wykład Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim w czerwcu 2013 roku był częścią obchodów powstania niemieckiej socjaldemokracji, której założycielem był wrocławianin Ferdynand Lasalle. Organizatorami byli: powiązana z niemiecką SPD Friedrich-Ebert-Stiftung, czyli Fundacja im. Friedricha Eberta oraz współpracujący z nią Ośrodek Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a. Mamy więc kolejną głowę zadaniowanej i sponsorowanej z zewnątrz fundacyjno-stypendialnej hydry oplatającej polskie życie intelektualne i polityczne, a będącej znakomitym narzędziem korumpowania elit.
Do jakiego stopnia ten obcy wpływ jest przemożny, mogliśmy zaobserwować zarówno przy okazji histerycznej reakcji prezydenta Dutkiewicza na protest („Nie będę tolerował nacjonalistycznej hołoty w moim mieście”), jak i podczas zeznań prorektora Uniwersytetu Wrocławskiego ds. badań naukowych i współpracy z zagranicą prof. Adama Jezierskiego. Oto prof. Jezierski bez żenady zeznał przed sądem, iż wezwał na uniwersytet policję, gdyż został o to poproszony przez konsula generalnego Niemiec, któremu ze względu na wagę międzynarodową imprezy po prostu nie mógł odmówić. No i policja sprawnie spacyfikowała demonstrację, zaś rozgrzany sąd równie ochoczo przysolił demonstrującym kibicom i narodowcom „piękne wyroki”. Ordnung panuje w Breslau – przynajmniej jeśli coś w tej sprawie ma do powiedzenia konsul RFN...
Zwróćmy uwagę – prorektor na gwizdnięcie niemieckiego dygnitarza cznia głęboko słynną „autonomię uczelni” i wzywa pacyfikatorów. Lokalni notable kicają przed panem konsulem na dwóch łapkach. Okazuje się, że w tym nominalnie polskim mieście faktycznie rozdaje karty niemiecki konsulat zatrudniający ponoć kilkuset pracowników, co jest rekordem na światową skalę. Czy przy takich uwarunkowaniach środowiskowych sędzia Chodkowski mógł wydać inny wyrok? Proste, że nie mógł. Co tam majestat Rzeczypospolitej, skoro mielą tu tak potężne żarna…
III. Bauman jako prekursor „Nazi matek…”
Na zakończenie jeszcze kilka słów o tym jak ma się Bauman do wspomnianego tu neokolonialnego kulturkampfu. Oto niedawno ambasador Niemiec Rolf Nikel w wywiadzie dla TVP Info pytany o serial „Nasze matki, nasi ojcowie” stwierdził, iż film ten powinien być podstawą do porozumienia między Polską a Niemcami. W tym kontekście warto przywołać wypowiedź konsultanta historycznego serialu, prof. Juliusa H. Schoepsa wygłoszoną przy okazji emisji „Naszych matek…” przez TVP. Mianowicie, niemiecki profesor żydowskiego pochodzenia podkreślił rzekomy antysemityzm panoszący się w szeregach AK, przyznając zarazem łaskawie, iż „były też dobre ugrupowania, lewicowe, które pomagały Żydom”. Mamy zatem idealną wspólnotę zapatrywań na polskie niepodległościowe podziemie między niemiecką propagandą historyczną, a mjr Baumanem zwalczającym reakcyjne „bandy” u boku byłych AL-owców w szeregach KBW – czyli tych „dobrych, lewicowych”, co to „pomagali Żydom”. Dodajmy, że sam Bauman w wywiadzie dla brytyjskiej prasy przyrównał swą bezpieczniacką aktywność do współczesnej walki z terroryzmem. Taki wykładowca musiał wyjątkowo leżeć niemieckim zleceniodawcom wrocławskiej imprezy.
I tak się to turla, moi drodzy. Od Baumana do „Nazi matek…” jako podstawy niemiecko-polskiego dialogu i historycznego porozumienia. Od kata niepodległościowego podziemia w roli nietykalnego autorytetu do serialu powielającego wobec tegoż podziemia stereotypy lansowane uprzednio przez komunistyczną propagandę. I do sesji na polskim uniwersytecie pod dyktando niemieckiego konsula. Kulturkampf gra na wielu fortepianach.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Ilustracja: http://kresy24.pl
Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 21 26.05-01.06.2014
komentarze
Panie Piotrze!
Nóż się w kieszeni otwiera.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2014 - 09:13@JM
Oj, to niech lepiej Pan go zamknie, bo rozgrzany sąd może przysolić zaraz “piękny wyrok” :)
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 05.06.2014 - 13:00Panie Piotrze!
Rozgrzany sąd może mi …, bo „na codzień”, siedzę za małą wodą. :)
Pozdrawiam ze Szkocji
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 08.06.2014 - 15:06