No wlasnie. Z okazji moich urodzin robie sobie taki wlasnie prezent. Dzisiaj wzielem jego zbior opowiadan RURY i otworzylem wlasnie na tym opowiadaniu. ;-)
Pozdrawiam urodzinowo! Milej lektury.
DZIS SA URODZINY
Autobus sie zatrzymuje, kierowca usmiecha sie do Ciebie, okna polyskuja: fajnie i tanio. Z pojedynczych siedzen po lewej stronie ostanie jest wolne, jakby dla ciebie zarezerwowane, to, ktore najbardziej lubisz, z szyba za plecami. Autobus jedzie, swiatla na skrzyzowaniu mu sie zielenia, a mlody czlowiek, co je orzeszki, lupiny zbiera do torebki.
Starszy konduktor nie zazad dzis biletu, tylko dotyka daszka czapki i milym glosem zyczy pieknego dnia.
I naprawde bedzie piekny dzien. Bo dzis sa urodziny. Jestes madra, ladna i zycie przed toba. Jeszcze cztery przystanki i pociagniesz za sznurek stopu, a kierowca sie zatrzyma – specjanie dla ciebie.
Wysiadziesz za autobusu, niek sie nie bedzie na ciebie pchal, a drzwi sie zamkna, jak juz bedziesz daleko. Autobus odjedzie, ludzie sie do ciebie usmiechna i mlody czlowiek, ktory jadl orzeszki, bedzie ci machal reka, dopoki nie zniknie, bez zadnego powodu czy pretekstu.
Kto potrzebuje powodu, dzis sa urodziny, a w urodziny zdarzaja sie rzeczy przyjemne. Szczeniak, ktory teraz do ciebie biegnie, pomacha ogonem, kiedy do niego podejdziesz, nawet psy odrozniaja swiateczne dni.
W waszym mieszkaniu ludzie beda czekac w ciemnosciach, za pieknymi meblami, ktore sama wybralas. kiedy otworzysz drzwi, wyskocza i bedziesz zaskoczona. Dokladnie jak wymaga przyjecie niespodzianka. Beda tam wszyscy ludzie, ktorych najbardziej lubilas, sami naj-najblizsi i najwazniejsi. I przyniosa prezenty, ktore kupili i wymyslili. Prezenty z polotem, a tez przedmioty pozyteczne.
Dowcipni beda rozmieszac, madrzy wzbogacac, nawet melancholijni naprawde sie usmiechna. Jedzenie bedzie wspaniale, potem podadza truskawki, a na przeplukanie koktail mleczno – wanilijowy z najlepszego miejsca w miescie.
Puszcza plyte Keita Jarretta, a wszyscy beda sluchac, puszcza nagrania Satiego i nikt nie poczuje sie smutny. Samotni poczuja sie tej nocy we wspolnocie i nikt nie spyta: “Ile cukru?” bo wszyscy sie znaja.
W koncu sobie pojda, a ci co chcialas, pocaluja cie, a tacy, co nie – uscisna ci reke. I tylko on zostanie, mezczyzna, z ktorym zyjesz, przystojny i rozumiejacy od zawsze.
Jesli zechcesz, bedziecie sie kochac albo nasmaruje ci cialo olejkiem przygotowanym w sklepie wedlug specjalego przepisu. Jesli tylko poprosisz, zapali lampke halogenowa i bedziecie siedziec w milczeniu, przytuleni, czekajac na wschod slonca.
A w ten czarodziejski wieczor ja rowniez tam bede, wypije koktail mleczny, naprawde sie usmiechne, sprobuje wspanialego jedzenia. I zanim wyjde, jesli zechcesz – pocaluje cie, a moze tylko tak, zwyczajnie, uscisne ci reke.
Edgar Keret
Lece teraz na wystawe zobaczyc czy w miare rowno powiesili moje zdjecia ;-), a potem urodzinki. Trzymajcie sie. Odezwe sie jutro.
komentarze
Wszystkiego dobrego,
jak widze po tagach magiczna liczba w tym roku:)
A imię jego 40 i 4:)
A Mickiewicz był pewnie pijany jak to pisał, a badacze literatury się do dzis głowią o co chodzi:)
A muzycznie coś ślicznego, wprawdzie piosenka smutna i nieurodzinowa, ale Yasmin tak pięknie smęci, że mam nadzieję, że wybaczysz
Zresztą wrzucam to co sam chciałbym usłyszeć a Yasmin chciałbym:0
grześ -- 10.12.2009 - 14:42Borsuk!
Chanyken, Jojne,
Chanyken, Szejn,
Chanyken, Jontek,
Ferklojz und ferklejn!
:)
Panie Borsuku!
Opowiadanie ładne, choć na mnie sprawia wrażenie niedokończonego.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 10.12.2009 - 18:36100
lat!
=moje nudne i banalne foty=
Docent Stopczyk -- 10.12.2009 - 19:05Jak Borsukowi to 105 lat!
A co tam sobie, prawda, żałować :-)
P.S. Borsuku! Twoje plakaty poszły ostatnio w ruch u Pana Referenta z powodu Grzesia i JJ
s e r g i u s z -- 10.12.2009 - 19:39Borsuku
witaj mi równolatku, też mam 44, tyle, że drzewiej już je skończyłam.
Wszystkiego naj…ode mnie i Jacka.
Pozdro.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 10.12.2009 - 22:43A to ode mnie
Alga -- 10.12.2009 - 22:48Wspólny blog I & J
Borsuku
Wszystkiego co dobre.
RRK -- 11.12.2009 - 00:53Girit
Wszystko, czego Ci życzę wiesz, gdyż wiesz.
Życzę jeszcze raz, i jeszcze raz, i raz jeszcze.
Choć właściwie to nie są życzenia, lecz przeczucie_ stanięcia się_ . Amen.
Opowiadanie Kereta sama sobie mogłabym zadedykować, o ile miałabym urodziny, ale nie mam. :)
Właściwie prawie każdy by mógł... Prawie…
No, to teraz prezenty.
Godzina W na Narutku, w tym roku, choć nie filmowana przeze mnie:
Piosenki
najpierwsza
najdrugsza
najcietrzejsza
Zatańczysz?
כל טוב!
Gretchen -- 11.12.2009 - 02:23O, przywiało z powrotem,
znalazłam pięć zeta.
Na szlugi nie starczy.
Ale na Karpackie… :P
Baj miru hos tu git!
Co przywiało?
Hę?
Gretchen -- 11.12.2009 - 01:49Nie wiem?
Wiatr?
Karpackie nie takie straszne, tylko trochę słabe :P
Na wyspie Kraków nic się nie zmienia
Od wczoraj, od zawsze, od roku
Wciąż moda na święty spokój
Wódeczkę i smugę cienia
Czekaj,
bo wkleiłaś Gotan u mnie i teraz (przez Ciebie!) będę przeklejać urodzinową kategorię zatańczysz? .
Wiatr! Też coś.
Gretchen -- 11.12.2009 - 02:22Nie musisz przeklejać,
ale przepraszam :)
To gdzie w końcu słuchamy tej muzyki, bo się pogubiłam
A tak bardziej na temat, lubię Żydów… wszelkie Purimy, Chanuki, Rosz Haszany mam pozaliczane :)
Muszę, nie muszę - pewnie, że nie muszę
nic nie muszę. Taki sobie komforcik zbudowałam, w który sama nie wierzę.
Tym nie mniej, proszę bardzo. :)
A Pesachy?
Też mam tę przypadłość, że lubię Żydów. Ale przecież to nie jest na temat, bo to wpis urodzinowy! Pino, znowu mnie podpuszczasz.
Napisz coś o urodzinach.
Czterdzieści cztery mgnienia wiosen borsuczych, to możesz coś napisać.
Gretchen -- 11.12.2009 - 02:34Ale ja nie znam Girita,
co to jest swoją drogą, imię? Ksywa?
A urodziny są daleko, daleko… No chyba, że nie moje, tylko Jagi, to owszem, w niedzielę.
Piękna sprawa się urodzić 13 grudnia :)
A propos. Jak się komuś całe życie pieprzy, to najlepiej przyjechać do Krakowa.
Mogę nawet anegdotkę przytoczyć na ten temat :)
PinOlu
Girit, to borsuk po hebrajsku. Koniec zagadki.
Nie znasz i cóż z tego? Nie przesadzajmy. Ze wszystkich zgromadzonych, tylko ja Go znam. Pewnie dlatego nawklejałam nawięcej :)
Moje urodziny są bardzo daleko, i całe ich szczęście, bo nie zdzierżę, a już nie będzie komu podtrzymywać mnie na tzw. duchu, uchu, uchu…
Do Krakowa to ja niechętnie chyba, że dla Ciebie.
Jak się komu życie pieprzy (nieładnie się wyrażam przy urodzinach), to najlepiej całe to żałosne zawiniątko wziąć, przygarnąć i zastosować prawo przyciągania (rozwinięcie u Synergie).
No, to sobie wygłosiłam kolejną paramądrość, posługując się pararozumem, może powinnam się zastanowić gdzie przebiega granica między paraja, a paranoja. Albo jakoś tak, a la w podobie.
Gretchen -- 11.12.2009 - 02:54No a do kogo? :)
Należysz do rozpowszechnionego poniekąd gatunku warszawiaków, którzy mają niezrozumiałą niechęć do Krakowa.
Gretchen, to nie tak.
To oni mają nas nie lubić i nam zazdrościć. Poznań, Kraków i różne inne takie.
My do nich jeździmy na wycieczki, żeby się napawać lokalnym folklorem :) Albo tak jak ja, są tu na wiecznych wakacjach, zwanych dla niepoznaki studiami na UJ.
Jedyny wyjątek… nie lubię, nie cierpię, nienawidzę Górnego Śląska. Liczne doświadczenia, wszystkie złe. Coś w tym musi być.
Natomiast Kraków to przemiłe, nieco zapyziałe miasteczko, które jeszcze nie zauważyło, że królowa Bona umarła. Pachnie grzanym winem i karkówką. Wszędzie jest blisko, wszędzie jest ciepło, wszędzie jest piwo. I ludzie. I więcej pomysłów, niż zdążymy zrealizować kiedykolwiek.
Ja wiem kurwa, że jest ciężko. Ale będzie lepiej.
pururu uspokajające
Wiadomo do kogo :)
I widzisz, tu się mylisz. Ha!
Moja niechęć do Krakowa jest zrozumiała i oparta o okropne doświadczenie. Tak okropne, że nikomu nie życzę. Ni ko mu.
Przed tym doświadczeniem to nawet Kraków lubiłam. Dzisiaj ponura przeszłość powstrzymuje mnie przed eksploracją.
Ale… Aleee… Aleeeeee!
Czy będzie lepiej Pino to się prawda okaże. Nic na to nie wskazuje, żeby miało być. Utrzymuję się przy oddechu wyłącznie siłą niegdysiejszego poczęcia. Co prawda to nie temat na urodziny, ale skoro tu akurat nam dzisiaj wypadło…
A w ogóle co to jest! Widziałaś zegarek? Jutro znowu będziesz chciała mnie targać do jakiegoś faceta (z przeproszeniem), żeby okazać. Ja rozumiem, że mogę robić dobre wrażenie, ale ono bywa mylne. Nawet bardzo.
Powiedzmy ładnie dobranoc i chodźy spać. Jutro zobaczymy, co się tu urodziło.
[śmiech mój niesie się po okolicy, albo i nie]
Gretchen -- 11.12.2009 - 03:18No właśnie, Greczenątko,
chciałam się pożegnać właśnie, idę spać.
Niee, pani Lidia Z. zbyt rzeczową jest osobą, popukałaby się w głowę co najwyżej :P
Gorzej, że ja pracuję w piątki i będę musiała pić kawę. Trudno. Czego się nie robi dla idei.
Dobranoc, mówię sympatycznie uśmiechając się.
Otóż też
Dobrych snów PinOlu. Spokojnych i smacznych do granic niemożliwości. :)
Poczytaj Kereta – naprawdę pisze te swoje opowiadania niesamowicie.
Dobranoc, mówię równie sympatycznie, nieco się uśmiecham nawet.
Gretchen -- 11.12.2009 - 03:25All
Dotarlem w koncu…uff.Latwo nie bylo. Wystawka zakonczyla sie moja porazka?! sukcesem?!
Odrowadzono mnie do domu. Sam nie mialem sily?! Checi?!;-) Moze wina za duzo przytaszczylem na ten wernisaz?
Podobaly mi sie nawet banal -art rozmowki.
I rozdawnictwo.
Wizytek. ;-)
Powiem krotko: Takiego haszu w zyciu nie palilem.
Jeszcze trzyma.;-)
Gretchen&Pino: Ani ohew oten? betah!;-)
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:10Gretchen
Prezent maksim…
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:13Pino
Porozmawiajmy dalej. Dzieki ze wpadlas. Imprezka do prawie 5…no, no ,no. Ale w koncu Pino to Pino. Gretchen tez.;-)
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:18Maksim znaczy po bebrajsku czarujacy
;-)
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:20betah znaczy oczywiscie
;-)
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:21Muzyka...sluchalem...tanczylem...
Na imprie muzyka zawsze musi byc maksim…;-)
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:23Przepraszam
Za bledy w opowiadanku Kereta. Mialem tylko czas na wklepanie teksu. A teraz znowu pedze dalej. Zalozylem dzisiaj obiektyw szerokokatny…;-) Moze spotkam Vikhesusa?
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:27Siedemnascie mgnien wiosny?
lubilem Stirliza…;-)
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:30A Krakow:
Kiedys przez ten Krakow stracilem robote. Dobra.
Borsuk -- 11.12.2009 - 10:32Ale wodke w Nim pic lubie. Klimacik jest. Przyznaje.
Słuchaj dzieweczko
mądrzejszych ludzi…
Powinnam kogoś tu zabić... jedenasta, k…a. Informatyka właśnie się skończyła :P
Budzik miałam nastawiony na 7:25, jestem tego pewna :P
No nie wiem, mordować bo zaległości, czy oszczędzić, bo wyspana?
W życiu haszu nie paliłam. Jest to jakiś powód, żeby wybrać się do Ziemi Świętej :P
Keret świetny
Polecam Wristcutters: A Love Story na podstawie “Pizzerii Kamikaze,
ernestto -- 11.12.2009 - 11:12A okazji urodzin to wszystkiego dobrego Borsuku
Pino
Dobrze miec powod wyjazdu do Swietej Ziemi…Bardzo dobrze.
Borsuk -- 11.12.2009 - 11:22W poszukiwaniu Vikhesusa wpadlem do bibloteki. Nie ma Go. Patrze na txt. czytam, Lece dalej, niech te urodziny jeszcze trwaja…
Pozdrawiam Ernestto. I Gretchen, co to zajeta teraz jest.
Właśnie w Trójce
leci “Nasza klasa” Kaczmarskiego po hebrajsku, a pan, który śpiewa przed chwilą był gościem.
Borsuk jak wie jak jest nasza klasa po hebrajsku, to se może w necie utworek znajdzie, bo oczywiście nazwisko piosenkarza zapomniałem:)
pzdr
grześ -- 11.12.2009 - 13:47Borsuku
Impreza tutaj trwała, do trzeciej z kilkoma dodatkowymi minutami – odejmij dwie godziny od swojego czasu, a otrzymasz czas Placowy.
Się cieszę, że prezent Ci się podoba (czarujący! wymyślił!), i że impreza się udała, co faktycznie widać. :)
Gretchen -- 11.12.2009 - 13:51Ze zdjęciami to nie załapałam, domagam się wyjaśnień.
P.S.
pan nazywa się Noam Rotem.
Tu chyba jego utwór:
grześ -- 11.12.2009 - 13:53Grzesiu
Pan się nazywa Noam Rotem.
Prosz…
Gretchen -- 11.12.2009 - 13:53Pino!
Jak ja się nie wyspałam, o matusiu… Czy myśmy całkiem rozum straciły, bo wydaje mi się to prawdopodobne?
Możesz mnie zabić. :)
Nie muszę dodawać, że haszu w życiu nie paliłam?
Gretchen -- 11.12.2009 - 13:57Czas Placowy?
Może być, chodziło się na Plac Narutowicza… na sushi :)
To jak się pojawisz, zabiję, w ten sposób znikną Twoje problemy :)
I tak się odrodzisz, czego akurat Ci zazdroszczę... Ja nie chcę do czyśćca (na niebo nie mam szans), pożyłabym se jeszcze parę razy w innych wcieleniach :P
Nie musisz. Ale możesz przemycić dla mnie następnym razem grudkę od Girita :)
Jestem :)
Jakieś rozwiązanie to jest, trzeba przyznać. :)
Odrodzę się i dalej będę straszyć ludzkość, no chyba, że się odrodzę jako… hmmm… kotek!
Jakim następnym razem, skoro za chwilę zginę?
Gretchen -- 11.12.2009 - 14:39Za chwilę to nie zginiesz,
nie doceniasz chyba siły mojego lenistwa.
Zresztą nie, nie, to za duża strata dla portalu, jedna inteligentna blogerka w grobie, a druga pod celą...
2109!!!
: ))
jotesz -- 11.12.2009 - 14:54Panie Grzesiu!
Mam wrażenie, że ten artysta którego pani G… wkleiła to śpiewa wariacje na temat naszej klasy. Nie wiem jak w warstwie tekstowej ale w warstwie muzycznej oryginał jest dosyć swobodnie potraktowany. :)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.12.2009 - 20:18Panie Jerzy,
o warstwie tekstowej to ja się też nie wypowiem, w Trójce wykonawca tej piosenki mówił, że tekst zmieniony momentami jest odpowiednio, znaczy do rzeczywistości izraelskiej nawiązuje.
Ale jak Borsuk zeche to może nam więcej powie po posłuchaniu:)
pzdr
grześ -- 11.12.2009 - 20:35Borsuku
Najlepsze urodziny to są na Ojczyzny łonie, czytaj na starych śmieciach.
Nic tak nie nie cieszy, jak stare, nawet obszczane & obdrapane kąty..
I ludzie znajomi.
Pieprzyć Israel, kiedy nie okazał się Ziemią Świętą.
Igła -- 12.12.2009 - 22:57Gretchen
Zdjecia te wlasnie wisza w Hajfie i ludzi tutejszych kulturalnie w zdumienie wprawiaja, ze taka ta ulica ochocka ladna jest…;-)
Borsuk -- 13.12.2009 - 10:26All
Dzieki, za zyczenia. Mialem fajne urodziny. Takze dzieki Wam.
Borsuk -- 13.12.2009 - 10:27Borsuku
Czyli jednak sukces.
Sergiusz ma takie motto u siebie na blogu, które tutejsi sobie z ust do ust przkazują ciesz się drobnymi rzeczami, gdyż pewnego dnia możesz odkryć, że były one wielkie . No.
Ochocka ulica ładna, pewnie że ładna. Coraz ładniejsza bym powiedziała, bo odżywa dzięki zabiegom pielęgnacyjnym. Za moim oknem od dwóch miesięcy wiszą mężczyźni, poparawiając mi widok za oknem.
Gretchen -- 13.12.2009 - 14:06W Twojej kamienicy na dole jest bardzo zachęcająca kawiarnia, a sama kamienica żółciutka. :)
Borsuku, wszytskiego dobrego na Święta BOżego Narodzenia
może byś napisał jak np. obchodzi się święta BOżego Narodzenia w Izraelu:) (chrześcijanie) lub napisał coś o żydowskich świętach.
Albo jak się świętuje Nowy Rok.
W każdym razie życzę ci wszystkiego najlepszego, a w Nowym Roku sobie i TXT zyczę więcej Borsukowych tekstów:)
Pozdrówka.
grześ -- 24.12.2009 - 12:18Rosz Haszana,
Purim, Sukkot, Jom Kippur, Chanuka… żydzi się umieją bawić zajebiście :)
Wymienić to kazdy umie:)
pzdr
grześ -- 24.12.2009 - 13:33Ale nie każdy żarł
pączki i grał w drejdla, budował szałasy na szkolnym podwórku, słuchał dęcia w szofar i pił soczek winogronowy w szabat :P
Ha!