Przez dwa lata ze śmiechem, politowaniem i pukając się w czoło publicyści, politycy PO i postkomuniści wytykali PiS-owi szukanie wszędzie spisków i układów.
Najwięcej tubalnego chichotu wybuchło wtedy, kiedy zasugerowano polityczny podtekst powstania słynnego „białego miasteczka”.
Oczywiście każdy tubylec mógł się dowiedzieć, że nieudolny rząd nieradzący sobie z problemami szuka jakiś tajemniczych wrogich sił i próbuje upolitycznić spontaniczny i słuszny protest.
Bukiel, Gardias, Broniarz to byli wrażliwi szefowie związków, które słusznie ujmują się za pokrzywdzonymi pracownikami branż przez nich reprezentowanych.
Na list pielęgniarek z „białego miasteczka” Lech Wałęsa tak odpowiedział.
Publicznie zostałem zaproszony do solidarnego wsparcia walczących w Warszawie pielęgniarek i położnych oraz innych przedstawicieli służby zdrowia. Pragnę jednoznacznie oświadczyć, że solidaryzuję się z Waszymi żądaniami, jestem z Wami.
Można było zauważyć polityków platformy z Ewą Kopacz na czele, Lid-u z Ryszardem Kaliszem oraz śmietankę polskich artystów, intelektualistów i dziennikarzy uwijających się z empatia wśród protestujących. Zarzut upolitycznienia chodził po głowie wielu obserwatorom.
Dziś w obliczu pracowniczych protestów Wałęsa mówi
Strajki doprowadzą do stanu wyjątkowego. Może polać się krew. Apeluję: dajmy tym ludziom trochę porządzić.
Strajkując, trzeba wiedzieć, co się dzieje w Polsce, na świecie. Trzeba to robić odpowiedzialnie.
Nie wiem ile zarabiał Pan przewodniczący Broniarz wtedy, kiedy rządził PiS. Dziś jednak szybko dowiedzieliśmy się, że jest to więcej niż otrzymuje Pani minister Hall w rządzie Tuska. Wiemy również, że związkowcy ze służby zdrowia to ludzie o ambicjach politycznych, którzy wielokrotnie kandydowali do sejmu.
Nieudolność, bezradność, brak przygotowania do rządów i bardzo krótka ławka obecnej ekipy widoczna jest jak na dłoni. Bezradny premier i jego świta zaczyna rozglądać się za tajemniczym układem, za którym stoi oczywiście PiS.
Co robi premier polskiego rządu w obliczu paraliżu wschodniej granicy, protestu górników i pielęgniarek?
Zagubiony występuje na konferencji prasowej ze swoim druhem Schetyną i obwieszcza, że zniesie obowiązek meldunkowy.
Fakt, że jest to jedna z obiecanek zawartych w ekspose, ale czy w tym akurat momencie to kogoś porwie?
Działa jeszcze patent na odwracanie uwagi. Konflikt z prezydentem się do tego najbardziej nadaje. Z dyskretnego, wystosowanego przez kancelarię prezydenta zaproszenia na konsultację Sikorski zrobił głośną konferencje prasową o tym jak to musiał przerwać super ważny lunch i pędzić na łeb na szyję do Warszawy via Frankfurt, zamiast bezpośrednim rejsowym samolotem po zakończeniu lunchu o godz. 19.20 wrócić do Warszawy o tej samej mniej więcej porze.
Co zrobi Donald Tusk w sytuacji, kiedy zaczną protestować kolejarze, policjanci, sędziowie, emeryci i renciści?
Czy wyjdzie przed dziennikarzy i obwieści kolejne rychłe spełnienie jednej z obietnic?
Tylko, którą?
Ja proponuje …język migowy językiem urzędowym
Jakoś samo narzuca się ulubione przysłowie Bronisława Komorowskiego
Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę
Nie wiem czy posłowie koalicjanta, PSL są jeszcze w posiadaniu lalki Pinokio ze swojej słynnej konferencji prasowej. Jeżeli tak to powinni wspólnie, Pawlak z Tuskiem głęboko ją ukryć gdyż nosa pewnie dawno mu już zabrakło.