To, co niżej to nie poezja, to co poniżej to proza. O! Zgrozo, codziennego życia.
Wyobraź sobie, że wsiadasz do swego nowego samochodu, marka nieważna. Podjeżdżasz pod stację paliw( koncern też nieważny, bo już za „chwilę” będzie tylko jeden ze względu na bezpieczeństwo sektora państwowego. Skoro tak to już niewiele tego prywatnego nam zostanie…) tankujesz do pełna i płacisz uczciwie zarobionymi pieniędzmi.
W poczuciu wolności wyjeżdżasz na polskie niby drogi. Dziura na dziurze połatanej niby asfaltem, który rozpływa się w temperaturze nieco powyżej 20 stopni C. Po kilkunastu kilometrach karkołomnej jazdy już zdajesz sobie sprawę, że teleskopy twojego auta nie przetrwają tej próby zbyt długo. Ale już po chwili, kiedy spoglądasz na zegar temperatury chłodzenia silnika zauważasz, że coś z nim nie tak. Silnik zaczyna głośno i nieregularnie chodzić. Już wiesz, że właśnie jedziesz po niby drodze na niby paliwie.
Od nadmiaru wrażeń rozbolała cię głowa i wtedy dokonujesz kolejnego odkrycia wszędobylskiego „niby”. Jest nim niby opieka medyczna. Taka w kit: masz prawo do tych świadczeń, ale jakby (nie daj Boże), co to bez kilku bilecików NBP zapomnij o szpitalnym łóżku. No chyba, że wózek w drodze do zimnego doktora*.
Włączasz telewizor i obserwujesz niby dyskusję, w której pyskacze, jeden przez drugiego, zachwalają demokrację. Otwierasz radio a tam podobnie tylko, że na odwrót: jeden przez drugiego udowadniają, że nie ma demokracji a to, co nią mam być to tylko niby demokracja. To wszystko ma miejsce w niby demokratycznym, państwie, które jest na niby praworządne ( a co z lewo rządnością skoro jest prawa strona to na logikę musi być i lewa), sprawiedliwe, opiekuńcze, a władza sprawowana jest przez niby specjalistów. Tylko nie wiem, od czego?
A teraz stoimy przed faktem kolejnym, nowego „na niby”, czyli ratyfikowaniem jakiegoś tartaku. W tych niby demokratycznym państwie zdecydują za ciebie wybrani (przez ciebie) partyjniacy – polityczni hochsztaplerzy.
Prawo działa i… też działa na niby tak. Kierowca zabija, na śmierć, na przejściu dla pieszych jedną, dwie, a nawet trzy osoby. I nic. Zostaje ukarany mandatem za niedostosowanie prędkości. Dzieje się tak, dlatego, że to ktoś ważny dla kogoś jeszcze ważniejszego.
Już nie na niby aresztują (przeważnie szósta rano) lekarza, który miał za dużo: kwiatów, czekoladek, koniaków i bilecików, nie koniecznie NBP. Lekarza, który wypisał zwolnienie lekarskie.
Pytam się – a kto miał Linda* wypisać? Upolityczniony urzędnik, czy dyspozycyjny prokurator? A może sędzia co zajmuje się ustawianiem meczów tam na boisku i tam w majestacie, niby czegoś tam
Coś dużo tych „niby”; i wcale nie na niby każą sobie płacić za wszystko, co jest na niby.
_______________________________________________________________
*zimny doktor- patolog
*Linda wstawić odpowiednie przekleństwo powiedzenia: co ty k.. wiesz o…
komentarze
Aleś pan marudny dzisiaj, Panie Marku,
że sie tak kolokwialnie wyrażę.
Najpierw proszę to polubić, a potem – zobaczy Pan – odpowiedzialni dojdą do wniosku, że skoro Pan to lubi, to trzeba to zmienić. I zmienią na odwrotność, a my już tam na nich będziemy czekali. Z kwiatami oczywiście :-)))
Pozdrawiam optymistycznie
Lorenzo -- 03.04.2008 - 14:12Już się tłumaczę
pogoda do de..
humor zbliżony
muzyka Waglewski& Inni
z kasą krucho
na Wiejskim targu coś ględzą
Jednym słowem- dziś jestem jak bez zawleczki :)
MarekPl -- 03.04.2008 - 14:27Drogi Panie Lorenzo, kupuję klucz do zapodanego zamka
Optymistycznie się odwzajemniam