Na moim domowym biurku króluje faks, solidny, ciężki model z wszystkimi bajerami.
Lubię go. Bo znam go doskonale. Na ślepo wiem czyj numer telefonu kryje się pod jaką cyferką.
Nie muszę podnosić słuchawki, wystarczy tylko, że przycisnę odpowiedni guzik. a fax całym swoim jestestwem wypełnia pokój głosem rozmówcy.
On też mnie lubi.
Bezzwłocznie informuje mnie kto, kiedy telefonował i czego chciał, a w pilnych sprawach przekierowuje zainteresowanych na komórkę.
Tak więc, gdy wczoraj wieczorem dostałem wiadomość, że w poniedziałek będę poza miastem, wcisnąłem 4.
Odezwała się moja asystentka. Młoda, bystra, energiczna, aczkolwiek tym razem mocno wstawiona.
Wiadomo piątek wieczór…
Na tle muzyki świergoliła i chichotała.
Nie mając pewności, czy zrozumiała z czym dzwonię, poprosiłem żeby powtórzyła co w połykendowy poranek będzie priorytetem, w naszej fabrik w przeprowadzce?
“Pakowanie!!” wrzasnęła w słuchawkę, dając tym dowód, swej dyspozycyjności 24 h.
No i kwalifikacji. A jakże…
To gromkie “pakowanie !” jako żywo zainteresowało yassowa; “Pa, kochanie? Ideał asystentki…jaka ambitna…jak się stara…”
Na co ja, w sposób, który ostatnio niezmiernie irytuje yassową
(uważa bowiem,że moje prostackie, koszarowe poczucie humoru znamionuje wkraczanie w wiek średni):
“No,jeśli to rzeczywiście było “pa kochanie” a nie “pakowanie”, to zaczynam odczuwać wyrzuty sumienia wobec Rudolfa(odpowiednik plebejskiego Wacka).
Szanse aby, mu się jeszcze kiedyś taka okazja przytrafiła maleją drastycznie, z roku na rok…”
Tu roześmieliśmy się oboje.
Bo z yassową znamy się mniej więcej tak dobrze z faksem.
Mimo, ze właśnie z nim tworzę bandę.
Nieporozumienia i scysje zdarzają się nam a jakże, ale staramy się je szybciutko wyjaśniać, nie prowokować, nie szukać pretekstu.
Nie eskalować konfliktu.
Nikt z nas nie ma potrzeby udowodnienia czegokolwiek partnerowi, bo nikt nie ma duszących go kompleksów
Yassowa jest śliczna, mądra i zasuwa na snowboardzie jak szatanica.
A i ja mam świadomość własnych zalet.
Jakich, dowiedziałem się, gdy, w pociągu zmierzającym do Szczecina, wypełnionym kibicami docelowej drużyny, znad “Przeglądu Powszechnego” (tak Poldku – Przeglądu), podśpiewywałem sobie: “...czekam na wiatr co rozgoni, j***...k*** z Pogoni…”
Wówczas to, najmłodszy tak długo miażdżył mnie wzrokiem, aż spytał:
“Mamo powiedz szczerze, dlaczego ty wyszłaś za tatę?”
“Trzema mieć w domu kogoś kto umyje ci plecy…”- odpowiedziała mama.
Wtedy doszło do mnie, że jestem niezastąpiony. Uff…
Zresztą wzajemnie jesteśmy sobie potrzebni. Ja myję plecy, a ona właśnie wzbogaciła moje szlachetne nazwisko swoimi dwoma literkami.
Nie wiem dokładnie dlaczego naszej spółce się udaje od tylu lat?
Może dlatego, że nie szukamy wsparcia naszych racji u teściów i rodziców, u oddanych przyjaciółek i dobrych kumpli.
Nie obnosimy się z własną krzywdą.
Swoje sprawy załatwiamy sami, nie bacząc co mówią życzliwi sąsiedzi.
Może dlatego…kto to wie?
W każdym razie wiemy, że w poważniejszych przypadkach należy zacząć od siebie.
Wiemy to, i zaczynamy od prostego przepraszam...
I dlatego poniedziałek zapowiada się nam kolejnym mniej lub bardziej fajnym dniem.
A właściwie…po co ja to wszystko piszę?
Przecież to banalna oczywistość...spadam więc na rower.
Wiosna idzie…pa!
komentarze
Panie Yasso
W “dychę” ale nie wprost. Za to właśnie cenię Pana pisanie.
Przepraszam za złe.
Dziękuję za dobre.
Miło było pogadać przy różnych okazjach. Znaczy: mnie było miło.
Wszystkiego dobrego.
Magia -- 20.03.2010 - 17:38Magio,
miło mi i proszę bardzo.:)
Mnie akurat nie ma za co przepraszać.
Z tego co wszyscy wiemy, to raczej ja powinienem przelecieć się po blogach z czekoladkami, kwiatami i butelką koniaku.:)
Choć teraz nie ma to już specjalnego znaczenia, powiem więcej, taka akcja mogłaby być uznana za prowokację.
Taki to jest ten nasz dychotomiczny virtual.:)
Jeśli zaś chodzi o TXT, to jako fatalista, przychylam się do opinii, że co najmniej od roku wszystko zmierzało w tym kierunku…nie demonizowałbym więc udziału naszych me(ga)lomanów w jego zapaści.
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 20.03.2010 - 19:24>Yasso
A niech tam…Muszę wykorzystać okazję swojego zalogowania się tutaj i swoim zwyczajem poszpącić....co sprowadza się tym razem do pogratulowania Panu lekkości pióra (ostrości takoż).
Zwłaszcza za udział w wydarzeniach ostatnich dwóch tygodni należą się Panu ode mnie wirtualne brawa.
Panie Yasso – bravissimo!
Delilah -- 20.03.2010 - 19:35Szacunek Yasso
i ukłony dla Tej co na desce … nie prasuje, a zjeżdża
Ja już też zjeżdżam :)
MarekPl -- 20.03.2010 - 21:17No nie Delilah,
czuję się nieco zakłopotany.
Zwłaszcza, że ostatni tydzień specjalnie się nie udzielałem, by dać szansę na ochłonięcie i wykazanie się pannie Papkinie wraz z jej walecznymi kompanionami.:)
A i w poprzednim jechałem u Merlota na cokolwiek zaciągniętym ręcznym.:)
Testowałem u niego nowatorski u nas standard Full HD (Pełnego Hipokryzji Duetu).
Szkoda dwóch wyciętych komentarzy; kanonicznego komentarza Pani Renaty usuniętego przez admina oraz własnoręcznie ciachniętych słów jej wiernego giermka. :)
Fraz będących cudownym fajerwerkiem histerii połączonej z hipokryzją.
Tym niemniej serdecznie dziękuję i pozdrawiam
yassa -- 20.03.2010 - 21:45Marku,
dziękuję.
Przykro, że tak to się porobiło, ale jako, że nie ma tego złego…itp. itd, więc pewnie jeszcze będzie dobrze.
Niech Ci się wszystko poprostuje.
Ściskam Cię mocno
yassa -- 20.03.2010 - 21:51Pa, Kochanie...
:)
dorcia blee -- 21.03.2010 - 08:55