W ślad za wcześniejszymi wykwitami patologii Zachodu jak: jeansami prowadzącymi do bezpłodności przez brak luzu w stosownym miejscu, „Playboyem” (opis pominę), stonką, która w konsekwencji spowodowała rozkwit na polskich stołach niezdrowych włoskich potraw mącznych, a także udziwnionych arabskich, „Coca – Colą”, zabójstwem polskiej czerwonej oranżady z kapslem, butami „kowbojkami”, które miały warunkować życie na szerokiej stopie, a zagwarantowały płaskostopie, dotarła do nas moda na prowadzenie bloga. Moda warstw próżniaczych wzmacniających swój pusty, beztroski żywot kolejną efemerydą. Prowadzą go w zasadzie wszyscy: księża, podlotki, politycy, pedofile, policjanci, Tajni Współpracownicy, geje, matki ciężarne, kobiety po menopauzie, dziennikarze, chłoporobotnicy itd.
W większości przypadków, blogowanie mężczyzn należy uznać za szkodliwe: pożera czas, uzależnia, produkuje agresję, sprowadza na złe tory, spłyca myślenie, upośledza Superego, narusza kontakty dobro sąsiedzkie. Skoro więc blogowanie to jest szkodliwe, żeńską odmianę tej psychozy należy z całą stanowczością nazwać klęską XXI wieku, bo mamiąc przyszłe matki sięga swymi skutkami dalszych pokoleń. Blogowanie, które u mężczyzn jest lekkomyślnością, w odniesieniu do kobiet staje się wręcz obłędem, ponieważ rekordem i mistrzostwem kobiety jest macierzyństwo a nie komputer. Nawet najbardziej nowoczesny.
Z przeprowadzonych przeze mnie i mojego kumpla Stacha badań wynika, że udział kobiet w blogowaniu i komentowaniu pociąga za sobą również niezwykle ujemne skutki moralne i mentalne. Z moralnego punktu widzenia do szczególnej wagi należy pielęgnowanie kobiecości z jej odrębnym światem instynktów i uczuć. Należy tu między innymi instynkt wstydu. Kobieta oddająca się blogowaniu i komentowaniu ma prawo stać się bardziej zwyrodniała w tym widowisku dla pospólstwa, żądnego żeru w postaci sensacji.
Należy nazwać rzecz po imieniu. Ekshibicjonizmem mentalnym jest mania publicznego obnażania się na blogu.. Utrata jednej z najcenniejszych cnót niewieścich – poczucia wstydu – to prawdziwa klęska indywidualna, a także społeczna. Nie wolno przeoczyć faktu, że Internet jest pod przemożnym wpływem nudyzmu widowiskowego. Dopóki girlsy bezkarnie podrażniają nasz mężczyzn ze sceny lub ekranu, nie oponujemy, a wręcz przeciwnie. Ale w sieci…?
Drogi zainteresowań kobiecych nie mogą i nie powinny pokrywać się całkowicie z drogami zainteresowań mężczyzn. Inna budowa ciała, inna konstrukcja psychiczna, inna waga mózgu, inna wreszcie działalność życiowa powoduje, że Internet nie wychowa kobiet w cnocie szeroko pojętej, w powściągliwości wypowiedzi, a także ich skromności, że tylko te elementy wymienię.
Tupet, zabieranie głosu na tematy męskie, z całkowitym pominięciem żeńskich, jest bardzo nie na miejscu. Hołdowanie ponadnormatywnej sprawności intelektualnej, wykraczającej poza granice normalnej, zdrowej przeciętności jest wręcz dewiacją. Powinny kobiety zdecydowanie ograniczyć elementy współzawodnictwa intelektualnego z mężczyznami na blogach, obniżyć intensywność przebywania w sieci, wprowadzić szereg koniecznych i naturalnych korektur adaptacyjnych zmierzających do racjonalizacji współzawodnictwa.
Co by nie powiedzieć, gdy taki Karol Marks opierał się na faktach i analizie rzeczywistości, blogerki i komentatorki walczące opierają się na swoich pobożnych życzeniach, a także coraz większym zdenerwowaniu i niechęci do konkurencji. Wiele z nich nie wytrzymuje nawet tego niewinnego przecież, że aż banalnego trybu rozumowania strony przeciwnej, czego dowód miałem na tym portalu pod kreską w poprzedniej notce.
Blogowanie kobiet jest c o n t r a n a t u r a m. Niewiasta, której życie upływa na ekshibicjonizmie sieciowym, występach, która przestaje należeć do męża i rodziny, w której powinna być główną osią – staje się przykrym zgrzytem. Kiedy mężczyzna dla sławy, dla marzenia o rekordzie wpisów komentatorów pod kreską, a więc pod swoją notką, zarzyna się ponad normę – można go zrozumieć – nie przestając go żałować. Gdy czyni to kobieta – zrozumieć nie sposób.
Przebywanie kobiet w sieci, ich aktywność, powoduje zabijanie ich kobiecości, wrażliwości, niszczy obyczaje, prowadzi do postępującej unifikacji dążeń oraz życiowych aspiracji obu płci, co jest wszechstronnie szkodliwie. Nie można nie wspomnieć, iż blogowanie kobiet jest również prostą, a nawet prostacką formą ucieczki od niezbywalnego obowiązku prowadzenia domu, macierzyństwa, pielęgnacji i wychowania dzieci. Powstaje pytanie, wyłączając z przyczyn oczywistych macierzyństwo: Kto ma to robić? Babcie? – skoro one jeszcze przed swymi córkami surfują w sieci? Dość często niestety, mówię to z prawdziwym smutkiem, blogerki reprezentują głębię myśli stjuningowanej foki, która odbyła wypad na densflor i zauważyła, że jest to fajne pod względem ładności. Mądrej głowie, dość dwie słowie, więc wątku tego rozwijać nie będę.
Z badań naszych wynika też ponad wszelką wątpliwość, że nie tylko Internet jest szkodliwą pasją dla kobiet, prowadząc je na manowce kobiecości. Uważamy również, iż wszelkie formy ruchowe poza naturalnymi, o których poniżej, są nierozumną, niepotrzebną i w gruncie rzeczy szkodliwą rozrywką. Sport w aktualnej postaci, a więc publiczne obnażanie dziewczęcych i kobiecych wdzięków podczas treningów i zawodów, pęd do rekordomanii, jest w zasadzie stratą czasu, a często staje się niebezpiecznym zaczynem do kolejnych, niebezpiecznych, stadionowych flirtów.
Uważamy ponad wszelką wątpliwość, że jedynym sportem, fantastycznie rozwijającym ciało kobiety są proste prace domowe, wprawiające w ruch wszystkie mięśnie, zarówno gładkie, jak i prążkowane. Nie ma nic wspanialszego i pożyteczniejszego dla wzmocnienia mięśnia trójgłowego łydki, czworogłowego uda i przywodzicieli, a także uniknięcia tuszy, jak wbieganie i zbieganie po schodach.
Najlepszym środkiem do rozwinięcia piersi bez ingerencji silikonowej, a także krzyża jest mycie podłóg oburącz i klęczący. Zamiatanie wzmacnia mięśnie łopatek, noszenie ciężkich tobołów jest wybornym ćwiczeniem lekkoatletycznym. Kobieta która omija cukiernie i piekarnie, a sama piecze chleb i rozczynia ciasto, osiągnie wspaniały, harmonijny rozwój kończyn górnych. Również godnym zalecenia ćwiczeniem jest proste pranie ręczne – godzina przy balii znaczy więcej niż trzy godziny przy tenisie ziemnym, a stołowym nawet osiem. Pralkom elektrycznym, nie daj Boże z wirowaniem, a nawet zawirowaniem, mówimy kategorycznie NIE. Identyczne NIE trzeba też wyartykułować z mocą w odniesieniu do kobiecej woltyżerki w sieci.
Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił.
Dla Internetu…
komentarze
Panie Andrzeju
“jedynym sportem, fantastycznie rozwijającym ciało kobiety są proste prace domowe”
dobre …
w tym czasie prawdziwy mężczyzna wali z dwururki albo tłucze jakieś stworzenie pała
pzdr
Docent Stopczyk -- 03.02.2009 - 17:41Panie Docencie,
w pierwowzorze miałem jeszcze dodane, że akrobatyka w łożnicy jest niezła, ale nie przeszło przez cenzurę Stacha, mogłem sobie biedy przez to napytać, pozdrawiam.
Andrzej F. Kleina -- 03.02.2009 - 15:52Szanowny Panie Andrzeju
Ciekawym ileż to wpisów pod Pańskim ‘apelem’ się znajdzie?
Ciekwym, czy zdoła się Pan ze Stachem obronić przed: Pino, Gretchen, Magią, innymi paniami, które w sieć Internetu wciągnęło Zło Samo w Istocie?
Popatrzę a razie czego po Pana i Stacha stronie stanę, a Stachowa cenzura … szkoda :)
MarekPl -- 03.02.2009 - 16:19I jeszcze jedno
Drogi Panie Andrzeju!
MarekPl -- 03.02.2009 - 16:32A co będzie jak nam kobitki z tej TxT sieci znikną, zamilkną, kiedy sobie nagle uzmysłowią, że Pan ma rację, a one się bezradnie tylko z a g u b i ł y w tej w pełni zutomatyzowanej kuchni i z czasem nie mają co począć zwyczajnie; zważywszy, że męska część ich d o r o b k u stoi pod budką z piwem, siedzi z pilotem w dłoni z głową zatopioną w gazetowych szpaltach, itd.. ?
Co wtedy?
No dobrze, czyli ..
piknie wykpite.
I co dalej?
Ja wiem, a czy wy ze Stachem też?
Można oczywiście przydzielić kiszenie ogórków jednym a wiosłowanie ( co dobre na piersi jest ) drugim.
Ale większą szerokość ramion powoduje
Można też, na odwyrtkę.
A nawet pigułki obu płciom zapisać.
Igła -- 03.02.2009 - 18:30No i co dalej?
Szanowny Panie Marku!
My ze Stachem, jako mały zespół badawczy jesteśmy przyzwyczajeni do wiatru z piaskiem w oczy. Bardzo dziękujemy za trzymanie z nami sztamy, jest to dla nas bardzo ważne.
Andrzej F. Kleina -- 03.02.2009 - 18:41Ukłony od docenta Stacha i moje :)
WSP Igło!
Należy więc Pan do tych szczęśliwców, o których Pan Yayco pisał, że “wiedzą”. My, nie wiemy co dalej, ale przeprowadzimy kolejne badania interdyscyplinarne i się dowiemy, a później opublikujemy. Oświadczamy, że TXT będzie uprzywilejowane i wyniki te ukażą się tutaj pierwsze.
Andrzej F. Kleina -- 03.02.2009 - 19:22Nie podzielamy jednak Pańskiego punktu widzenia dotyczącego wiosłowania, ale my to jeszcze sprawdzimy. Jesteśmy badaczami rzetelnymi, nie partyjnymi.
Dziękujemy za zainteresowanie naszą pracą badawczą, i kłaniamy się nisko.
Nigdy..
nie ukrywałem, że wiem.
Tak samo jak i tego, że nie wszystko.
A pan wiosłuj.
Igła -- 03.02.2009 - 19:26Jak najbardziej.
Bez jajec.
WSP Igło,
my ze Stachem jesteśmy starsi panowie dwaj, już szron na głowie i nie to zdrowie, ale w sercu ciągle maj…
Andrzej F. Kleina -- 03.02.2009 - 19:37Zamiast wiosłowania (ze względu na zakwasy) łowimy ryby. W myśl naszych wcześniejszych ustaleń: “Ryby będą, czy nie będą, trzeba chodzić z własną wędą...”.
Sprawdzona metoda utrzymania
kobiety w domu: na lato w ciąży, na zimę w sandałach.
Ponoć.
Z niecierpliwością czekam na dalsze badania i ich wyniki.
odys -- 04.02.2009 - 00:42hehe
W większości przypadków, blogowanie mężczyzn należy uznać za szkodliwe: pożera czas, uzależnia …
niemal jak masturbacja – co Pan na to?
btw. powinien Pan namówić Bucza ze swojego portalu na występ na TXT. dobry jest
==============
Sir H. -- 04.02.2009 - 01:40po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…
Panie Andrzeju,
świnto prawdę Pan glosi. Temu puchu.
Co prawda podlogę mam czystą, więc oddaję się tej pożalowania godnej rozrywce, ale w pelni zgadzam się z wnioskami melancholijnymi.
Z drugiej strony, podobno czar Wenus często traci moc, gdy okazuje się że noc poświęca praniu.
Które to zresztą planowalam nastawić, ale nie mogę zlokalizować proszku…
pozdrawiam smętnie i pelna wątpliwości
Pino
Mały Wielki Wojowniku
wątpliwości mieć to pozytywna cecha
baaardzo
godne to uwagi nawet
pozdrawiam o porze jak na zegarze ;)
MarekPl -- 04.02.2009 - 04:32Panie Marku,
odpozdrawiam serdecznie :)
panie Andrzeju
Zapomniał pan dodać, że te dzieci, których nie ma kto wychowywać czasami często jeszcze przed matką i babcią surfują w internecie ;-)
No i te matki też zamiast zajmować się domem, dziećmi i gotowaniem śmią pracować gdzieś tam i zarabiać nawet całkiem sporo…
Się porobiło.
Muszę z małżonką poważnie porozmawiać...
pozdrowienia
Coś w temacie:
Jacek Ka. -- 04.02.2009 - 08:09
Panie Odysie,
pozdrawiamy serdecznie (te sandały to niezłe są...)
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 09:45Sir H.
Ja, to proszę Pana, o masturbacji wiedziałem więcej 40 lat temu, w tej chwili pozostały tylko wspomnienia, więc się nie wypowiem.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 09:49A Bucz byłby tutaj dobry, tyle, że on leser jest, pozdrawiam.
Pani Pino,
dziękujemy ze Stachem, za potwierdzenie naszych badań, że tak powiemy. Prosimy też nie zapominać o schodach, pozdrawiamy serdecznie.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 09:52Panie Jacku,
sie porobiło, fakt. To tyż przez te atomy jak śpiewał Chyła w czasach, kiedy Pana jeszcze nie było na świecie.
A z racji wieku, to wręcz nakazuję Panu rozmawiać z żoną. Na różne tematy.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 09:55Pozdrawiam.
A tu z kranu
cieknie cyjanek
MarekPl -- 04.02.2009 - 10:11rampdamdam tadaram…
panie Andrzeju
Ja nawet nie wiem, kto to jakiś Chyła…
A z żoną rozmawiam oczywiście. I to całkiem często i na bardzo różne tematy. :-)
Bez tego to ani rusz przecież.
pozdrowienia
A to z dedykacją dla Niej ;-)
Jacek Ka. -- 04.02.2009 - 12:37
Panie Marku,
przezorny, zawsze ubezpieczony. My ze Stachem poimy się ze studni, nie wiemy nawet czy to trywialna głębinówka jest, czy jakaś artezyjska, ale nie ma w niej chloru, o cyjanku nie wspominając. Ale w związku z magią, plujemy przez lewe ramię do tyłu. Pozdrawiamy serdecznie.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 13:22Panie Jacku,
zwrócono mi uwagę, że Chyłę pomyliłem z Grześkowiakiem, ale jak zwał, tak zwał, ciągle to “Silna Grupa pod Wezwaniem”.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 13:25Super, że Pan rozmawia, super, pozdrawiam…
panie Andrzeju
A tak w ogóle, to co ma tego rozmawiania wiek człowieka, o którym pan wcześniej raczył wspomnieć? :-)
Czy pan z racji wieku na ten przykład już z małżonką nie powinien rozmawiać? ;-)
pozdrowienia przesyłam
Jacek Ka. -- 04.02.2009 - 14:37Zawstydził mnie Pan, Panie Andrzeju,
co w zasadzie dziwić nie powinno, boś Pan człek mądry. A ze Stachem w duecie to już druzgocąco.
W związku z powyźszym, choć żem nie kobieta, pisać przestaję. Chyba że do szuflady, ale to raczej bez sensu. Czytać jedynie będę aż się odwstydzę. W końcu odrobina rozrywki w tym wieku jeszcze mi się chyba należy?
Ukłony i wyrazy różne zasyłam
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 04.02.2009 - 15:42Panie Jacku,
pozornie rejteruję przed Pańskim pytaniem o wiek. Ludzie bliscy sobie, powinni rozmawiać. Po to, by się spotkać. Nawet po 40. latach
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 17:35Spotkanie dwóch osób dzieje się w przestrzeni wolności i daru.
Dlatego aby spotkać drugiego, trzeba być wolnym i otwartym.
Bo można przejść przez życie idąc obok siebie, gadając nawet…
Pozdrawiam.
WSP Lorenzo,
umieć się zawstydzić w dorosłym wieku, jest rzeczą wielką i wspaniałą. Są różne szkoły, szkoła Stacha twierdzi, że wstyd to DAR. Pan go posiadł, chociaż, chłopaki z naszych roczników go mają, “to nie to, co ta dzisiejsza młodzież”.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 17:39Serdecznie pozdrawiam (czytać i pisać na TXT bardzo proszę...).
Hmmm
Zaczynam się czuć jak w jakiejś “młodszej” książce Łysiaka. Gdzie nie pójdę, zaraz napotykam kolejnego specjalistę od kobiecej duszy. ;)
mindrunner -- 04.02.2009 - 17:55Ja, to jeszcze gorzej mam,
bo czuję się jak Łysek z pokładu Idy.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 18:18Dziękuję za wizytę, i powiem, z całą rzetelnością partyjną. Specjalistą od duszy kobiecej, to tak naprawdę jest Stachu, ja jestem tylko pomocnikiem, pozdrawiam.
Panie Andrzeju
proszę Stacha pozdrowić, powiedzieć mu, że został przyrównany do (tadam!) literatury (tadam!).
U mnie partyjnego nic nie ma, bo niestety studiowałem kierunkowo. A co do duszy kobiecej, to na sto procent moge powiedzieć, że nie wiem czy takowa istnieje. Dla przybliżenia podam przykład duszy męskiej o której też mogę powiedzieć tyle, że nie wiem czy ona istnieje.
mindrunner -- 04.02.2009 - 18:59Panie Mindrunnerze,
Stacha pozdrowiłem i poinformowałem o przyrównaniu. Żachnął się z zadowolenia, i tą drogą dziękuje.
Co rusz moja przyjaźń ze Stachem i perspektywy badawcze wiszą na włosku. Z przyczyn światopoglądowych. Ja nie tylko nie wierzę w duszę płciową, ale w ogóle w duszę nie wierzę.
Stachu mnie przekonuje, ba nawet podpiera się Jungiem i twierdzi, że łosz end goł, co według niego oznacza, że anima to kobiecy aspekt psychiki mężczyzny; ideał kobiety istniejący w męskiej nieświadomości. a animus oznacza męski archetyp w psychice kobiecej; ideał mężczyzny istniejący w nieświadomości kobiety.
Całkowity i harmonijny rozwój persony (osobowości) wymaga obecności obydwu pierwiastków (obu kawałków duszy) i równowagi między nimi, czyli jego zdaniem, posiada Pan zarówno kawałek duszy kobiecej i kawałek duszy męskiej, o mojej przestał się wypowiadać.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2009 - 19:22Panowie
jak przyjemnie tak mądre i ważne rzeczy przeczytać, by wiedzieć
Wysokich to lotów rozmowa, nie o dupie Marynie, oj nie!
MarekPl -- 04.02.2009 - 19:55W podziwie prawdziwym pozostając pozdrawiam :)