W czasach realnego socjalizmu był jeden związek zawodowy – jedynie słuszny. Miał za zadanie pilnowanie porządku w fabryce i rozdział kartofli na zimę, od czasu do czasu organizował wycieczki na grzyby. Decyzje o sprawach pracowniczych podejmował pierwszy sekretarz POP “Naszej Partii”. CRZZ był powołany dla synekur dla odrzuconych towarzyszy i do przemarszów na 1. Maja.
Potem się wszystko przewróciło do góry nogami, socjalistyczny związek “Solidarność” zapragnął rządzić państwem, ale człowiek w ciemnych okularach i mundurze szybko go spacyfikował. Potem się odrodził wprawdzie, ale to już nie było to… powstały też inne związki, setki innych związków, bo przecież nowe władze III RP chciały klasę robotniczą dopieścić – jak nie mogły dać pracy i chleba.
To doprowadziło do wynaturzenie tych organizacji i powstania swoistej kasty działaczy związkowych, takiej narośli na zakładach, które nie pouciekały we własność prywatną. No i oczywiście budżetówka, która stała się schronieniem dla związkowców.
Związki i ich działacze tak naprawdę nie porzucili marzeń o rządzeniu – może nie osobiście, bo przykład Mariana Krzaklewskiego, który zatopił AWS, działał orzeźwiająco. Jednak zarówno politycy lubią się mizdrzyć do związkowców, jak i odwrotnie – związkowcy lubią dosiadać polityków. I mamy układ taki, jak ciche porozumienie PiS-u z “S”, SLD z OPZZ (tu raczej partia staje się powoli petentem), a lewacki “Sierpień ‘80″ jest oficjalną przybudówką partii – Polskiej Partii Pracy, gdzie istnieje unia personalna – szef partii, Bogusław Ziętek, jest jednocześnie przewodniczącym partii.
I właśnie przedstawiciele tego ostatniego związku okupują biuro poselskiej Donalda Tuska, w proteście przeciwko ustawie o likwidacji dla dużej części pracobiorców przywilejów wcześniejszych emerytur. Ta ustawa to nie jest nowość, była ona wałkowana wielokrotnie w komisji trójstronnej, jest przygotowana dobrze i poparta rzetelnymi analizami – co nie jest znów częste dla tego rządu. Dialog został przeprowadzony zgodnie ze sztuką negocjacji i zgodnie z prawem. W związku z tym należy przyjąć, że dla bezpieczeństwa skarbu państwa – i dla wszystkich, którzy płacą podatki do budżetu – ustawa powinna wejść w życie jak najszybciej.
Jednak Pan Ziętek uważa inaczej i postanowił najechać Warszawę. Jeszcze dobrze nie rozgościł się w biurze poselskim premiera, a już okazało się, że jego żądania są większe – a i ambicje też, bo zaczął grozić strajkiem powszechnym w całej gospodarce. O, taki Sierpień w listopadzie mu się marzy…
Sensu w tym nie ma za dużo, ale jest oczywiście myśl – myśl polityczna. Ponieważ związek jest mały i nie mieści się w rozdzielniku ogólnokrajowym, to nie widać pana Ziętka w mediach. Musi więc podbić stawkę i przelicytować konkurencję związkową. Problem nie w emeryturach, tylko w tym, aby zdobyć trochę punktów rankingowych dla siebie i partii. Za darmo.
Poseł PO, Andrzej Czuma powiedział, że “Sierpień ‘80″ to organizacja o korzeniach esbeckich. To mocne słowa, szczególnie w ustach takiego człowieka, i w Polsce. Chciałbym, bardzo bym chciał, aby Czuma miał jakieś dowody na swoją tezę. Mnie działanie Ziętka rzeczywiście przypomina prowokacje esbeckie, a jeszcze bardziej działania francuskich, komunistycznych związków zawodowych z lat 60. i 70. ubiegłego wieku.
Teraz już tego rodzaju tanich prowokacji na Zachodzie nie uświadczysz, bo to po prostu słono kosztuje związki, jeżeli przekroczą prawo, a poza tym związki zawodowe to nie instytucje “zadymiarzy”, lecz profesjonalne, eksperckie organizacje.
“Sierpień ‘80″ łamie prawo, to pewne. Tak samo jak łamane było prawo przy innych protestach związkowych. I nikt, poza zupełnie incydentalnymi sytuacjami nie ponosił za to odpowiedzialności. A zebrało by się tego dużo, począwszy od bandytyzmu ulicznego, gróźb karalnych, aż do ograniczenia prawa do dysponowania przez właściciela majątku, przez tak zwanych strajkujących. To nic innego, jak przyzwolenie na anarchię.
Lech Wałęsa, przecież największy przywódca związkowy, opowiedział się za prawem i za jego przestrzeganiem. Wezwał rząd do użycia, w razie konieczności siły. To dobre wezwanie.
Tylko, że zapewne Donald Tusk i Grzegorz Schetyna, minister spraw wewnętrznych, nie skorzystają z tych rad…
Podobnie, jak Ziętkowi… chodzi im o punkty sondażowe… a państwo prawa może poczekać…
Azrael
komentarze
Azraelu, ty za Wałesą
do użycia siły przeciwko związkowcowm nawołujesz?
A gdyby tak te protesty ich za PiS-u były i gdyby jakis Dorn wzywał to użycia siły, to byś krzyczał najgłośniej o niszczeniu demokracji, totalitaryzmie itd
No sorry, ale trochę logiki proponuję:)
A Wałęsa, w sumie mógłby się już nie wypowiadać.
grześ -- 13.11.2008 - 22:48Mam wrażenie, że minister spraw wewnętrznych czy premier jego doradzania czy pozwolenia nie potrzebują.
I raczej ich stawia w niezbyt sensownej sytuacji.