Pisać o kongresie Prawa i Sprawiedliwości, który odbył się w Krakowie, można w wielu kontekstach. Można w sposób prześmiewczy, kpiący, jak to robił Janusz Palikot na swoim blogu, można odnieść się do niego z punktu widzenia konkurencyjnej partii politycznej, czy niezależnego analityka, można też spojrzeć na wydarzenia w Krakowie, tak, jak to widzi przysłowiowy szary obywatel, czyli wyborca. Dopiero komplet analiz daje możliwość wyciągnięcia wniosków, z czym mieliśmy do czynienia.
Zaprezentował się nam nowy PiS. Partia po liftingu, podobnie jak jej szef. Prawo i Sprawiedliwość wrzuciła na siebie nowy garnitur. Tym razem jest to garnitur z metką “konserwatyści”, a nawet “chadecy”. Ma to być partia z zasadami, pełna ludzi kompetentnych, o czym ma świadczyć wysunięcie na plan pierwszych kobiet – fachowców, ma być to partia przyjazna ludziom. I na dodatek – partia nowoczesna, z nowoczesnym przesłaniem modernizacyjnym.
Problem jest jednak taki, że to przesłanie nowej, konserwatywno – nowoczesnej partii próbują nam sprzedawać ci sami ludzie, którzy przez dwa lata mówili i czynili zupełnie co innego. Ludzie, którzy pod pozorem programu naprawy państwa dążyli do opanowania struktur państwa i władzy, w celu eliminacji konkurencji politycznej, a także dużych grup społecznych, na wiele lat. Politycy PiS wmawiali nam, że żyjemy w kraju opanowanym przez układ i szarą sieć powiązań. Teraz okazuje się, że tego nie ma.
Dlatego, zamiast słuchać tego, co mówi Jarosław Kaczyński i patrzeć na jego make up, warto zajrzeć głębiej i poczytać, jakie propozycje są nam składane.
To co Jarosław Kaczyński ma do zaoferowania, jest w większości dokładnie tym samym, co poprzednio, tylko napisanym na nowym, gładkim papierze i nowymi, stonowanymi słowami. I do tego jeszcze nie jest to program autorski szefa partii, lecz zbitka pomysłów jego obecnych, a głównie byłych współpracowników – Dorna, Ujazdowskiego, Zalewskiego.
Tak zwany program PiS, szczególnie w sferze ekonomicznej, to powtórzone stare propozycje, które są tak naprawdę niczym innym jak socjalistycznym protekcjonizmem. To nie ma nic wspólnego z programem gospodarczym, a już na pewno z programem wychodzenia z kryzysu, jest tylko zbitką pomysłów dotyczących interwencjonizmu gospodarczego. Propozycje tanich mieszkań, zaniechanie prywatyzacji, brak pomysłów na tani kredyt, wszystko to nie układa się w żaden pomysł.
Jeszcze ciekawiej wyglądają projekty związane ze zmianą systemu władzy wykonawczej. Jarosław Kaczyński opowiada się wprawdzie za systemem parlamentarno – gabinetowym, z dominacją premiera, jednak jeżeli się głębiej wczytamy w program, znajdziemy tam kwiatki, które rozszerzą uprawnienia urzędu prezydenckiego. Tak naprawdę Kaczyński chce powrócić do swojego pomysłu, zarysowanego w projekcie Konstytucji, gdzie trójpodział władzy zostaje zanegowany i proponowane są rozwiązania zbliżone do socjalistycznego systemu integracji władzy.
Prezydent, według zmysłów szefa PiS ma stać się formalnym zwierzchnikiem władzy sądowniczej, jak przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa. Oznacza to, ż nie tylko będzie, jak prezydent, zatwierdzał sędziów, ale również ich opiniował.
W innym punkcie znajdziemy propozycję, aby to prezydent powoływał, we współpracy z Senatem, prezesa Najwyższej Izby Kontroli (dziś są to uprawnienia Sejmu). Oznacza to zwiększenie kontroli nad pracami administracji rządowej. Podobny charakter ma również propozycja, aby to prezydent powoływał szefa Służby Cywilnej.
Dalej – “Prezydent uzyska (…) wyjątkowe prawo odmowy powołania premiera lub ministra, jeżeli istnieć będzie uzasadnione podejrzenie, że proponowana osoba nie będzie przestrzegać prawa lub będzie stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa”. Oznacza to, że prezydent mógłby praktycznie w każdej sytuacji zakwestionować uprawnienia premiera i członków rządu do sprawowania swojej funkcji.
Kaczyński planuje również rozszerzenie uprawnień prezydenckich, jeżeli chodzi o veto;
“Prezydent, zachowując prawo weta ustawodawczego na dotychczasowych zasadach, będzie mógł także powstrzymać się od podpisania ustawy i zarządzić w tej sprawie referendum pod rygorem możliwości skrócenia kadencji Sejmu i rozpisania nowych wyborów w razie odrzucenia ustawy przez Naród”.
No i ostatnia już propozycja – to prawo prezydenta do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Coś, co jest reliktem czasów PRL.
Jarosław Kaczyński, dekorując siebie i swoją partię w nowe szaty, chce zmusić Donalda Tuska do tego, aby ten usiadł z nim do jednego stołu w sprawach natury konstytucyjnej. Tusk doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że w związku z koniecznością przyjęcia przez Polskę euro, będzie musiał wcześniej, czy później to uczynić. Jednak rządząca partia, koalicja nie może sobie pozwolić, aby ton dyskusji i jego tematykę narzucała opozycja.
Donald Tusk, który chce zostać prezydentem w roku 2010, musi już teraz zastanowić się nad tym, jak powinna wyglądać władza wykonawcza za czasów jego prezydentury. To, co się w Polsce dzieje od czasów wyborów w roku 2007, powinno go zmusić do podjęcia kroków zmiany Konstytucji RP – ale w kierunku jasnych, klarownych i niepodważalnych kompetencji poszczególnych urzędów państwa. I tego rodzaju dyskusja musi się odbyć, jeszcze w tym roku, w polskim Sejmie.
Wracając do kongresu i PiS;.
Każdy, kto ma trochę pojęcia o polityce i marketingu politycznym wie, że to co nam zostało tam zaprezentowane, to tylko zmiana dekoracji. PiS jest w dalszym ciągu tą samą anachroniczną strukturą, z wodzem na czele. Różnica jest tylko taka, że kiedyś miał on w sobie pomysł na Polskę i żar – teraz pozostały tylko wtórne, lub zapożyczone pomysły i popiół, pokryty pudrem i nowymi garniturami.
Ale PiS jest w dalszym ciągu groźny, i w dobie kryzysu Platforma Obywatelska nie powinna go lekceważyć. Zdolność uwodzenie tego politycznego zombie jest w dalszym ciągu duża.
Donald Tusk nie może także zapominać, że jakiekolwiek konszachty i kompromisy z Kaczyńskim i jego formacją dla nikogo nie kończyły się dobrze.
Azrael
komentarze
Azrael, ty mi lepiej powiedz
jak się czujesz doceniony przez Łukasza Warzechę:)
http://lukaszwarzecha.salon24.pl/383821.html
grześ -- 02.02.2009 - 16:54Mam własciwie 2 spostrzeżenia
Jedno jest takie;
Autor ma rację, publika doskonale pamięta, i to bez przypominania, stary obraz pisiaków & Kaczaków. Jako obraz żałosny i wkurwiający, jako pewien sposób postrzegania rzeczywistości, często prawdziwy i słuszny, jako model działania, niewiele zmieniający..
Ani wypastowane buciki, ani nowy fryz prezesa, ani szanowne-całuje rączki, jakem Cymański niczego nie zmienią.
Wśród pilnych & zainteresowanych obserwatorów.
Tyle, że dalej czytając, autora, to już tylko nuda i ziewanie.
Standardowy zestaw okrzyków, zamawiań, okadzań, i odczynań.
Rodem z TOK FM, GW i innych, takich jedynie słusznych przekaziorów.
I wypuszczonych przez nich agitatorów.
Generalnie, jaki rząd, taka opozycja.
Trudno jest rozpętać kampanię medialną/polityczną wokół niczego się nie dzienia.
Co jest niewątpliwie zasługą rządu, który nawet nadchodzący kryzys prześpi.
I z głupoty, i z wyrachowania, i z lenistwa.
Zapomniałbym. Ten sam zestaw sterujących zza pleców etosowców i Prawdziwych Europejskich Polaków, z tym obskuranckim Pisem geszefty uciera.
Po cichutku.
Jak utrze, to medialna parka Lisek&Żakowski oznajmią Urbi et Orbi, że PiS=faszyzm a Kaczyńscy to świnie.
Wołek potwierdzi a zaprzyjaźnieni blogerzy przyklasną.
Ale będzie uciecha.
Igła -- 02.02.2009 - 17:10Azrael
Czy Ty oraz RRK nie macie czasem fobii na punkcie PiS? Mam nieodparte wrażenie, że krytyka osiagnęła poziom histerii i fobii na punkcie tej partii.
A przecież najlepszym sposobem by PiS nie doszedł do władzy jest racjonlna, skuteczna i przyzwoita polityka rządu RP. Więc jeśli ktokolwiek sprawi powrót PiS do władzy, to sama Platrofma Obywatelska swoim brakiem sukcesów.
Straszenie “murzynem” jedynie sprawia, że ten sposób krytyki bardziej zamienia się w spektakl niż zdroworozsądkowy opis rzeczywistosci.
************************
poldek34 -- 02.02.2009 - 18:15“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”