Teatr pisania. DZIENNIK 2001-2005 (2)

17.09.2001

Jeszcze kilka dni temu, byłam skłonna przyznać rację mojej siostrze ( starsza ode mnie, mgr.nauk ścisłych wzór i przykład do naśladowania, szczególnie dla mnie – żadnych kredytów, small biznes, własny dom na przedmieściu, 2 dzieci, uczą się świetnie).
Ostatnio powiedziała mi wręcz, cytuję: „Uważaj, bo popadasz w mistycyzm. Niedługo ludzie będą za twoimi plecami dyskretnie pukać się w głowę”( Wypowiedź była reakcją na moje wyznanie ,iż dotknął mnie palec boży – chodziło o przeżycia związane z towarzyszeniem umierającej oraz inne mieszające Pana Boga do spraw przyziemnej ekonomii – powiedziałam,że w sprawie domu dla mojej rodziny polegam na Opatrzności Bożej ).
Dziś przeszło mi, odkąd zobaczyłam, ponowne po katastrofie, uruchomienie giełdy Papierów Wartościowych w Nowym Yorku.Toż to wyglądało jak rozpoczęcie bardzo uroczystego nabożeństwa. Spoko, jeżeli jestem nawiedzona to w dość szacownym i licznym gronie.
Przyznaję, moja reakcja jest ilustracją najbardziej obrazową z możliwych, starego porzekadła ludowego trwoga to do Boga ( przysłowia są mądrością narodów ), ale nie wstydzę się jej – lepiej późno niż wcale. Ciekawe jak powyższe przysłowie (to pierwsze) brzmi w języku angielskim?
Zasypiam nad klawiaturą (nie stać mnie na kawę), nie myśleć.

18.09.2001 wtorek

ŻYCIE JEST JEDNO I SZYBKO PRZEMINIE
TO PRZETRWA , CO Z MIŁOŚCI UCZYNIĘ

Dziś, mój mąż poprosił mnie o rękę (mamy tylko ślub cywilny, dlaczego? O tym potem). Chcecie wiedzieć jak mnie poprosił. A no tak:
Musimy wreszcie ochrzcić Marysię ( 8 l.)w kościele (jest ochrzczona “z wody”, przeze mnie w domu, przed Bogiem ważne, ale I komunia w maju no i w ogóle).

Daniel do niedawna był na etapie rozważań typu: ślub kościelny – a po co (nasz związek ma 18 lat) ? A jeżeli tak? – to w każdym innym kościele niż katolicki ( wywodzimy się z tradycyjnych polskich rodzin – katolickich ale on ma uraz bo kościół za bardzo “politykuje”). Ale o dziwo wczoraj sam umówił się z proboszczem pobliskiego kościoła (katolickiego) w sprawie ustalenia terminu chrztu.

Jedziemy razem samochodem, on do księdza ja na spotkanie z klientem (mam ich ok. 300-tu).
Ja – Gdy będziesz już rozmawiał, to napomknij o ślubie.(zależy mi na nim)
On – A co masz jakiegoś kandydata?
Ja – Tak, mam ( z dobrze udawaną godnością i powagą )

Po powrocie do domu, późnym popołudniem:
Ja – Jak tam ksiądz ?( widział go pierwszy raz na oczy)
On – Dobry ( zostawiłam bez komentarza, ostatnio Daniel rozmawiał z jakimkolwiek księdzem ok. roku 89 i obaj mało nie dostali apopleksji – “drobne” różnice w poglądach politycznych )
On – Zadzwoniłem do Arka ( jego przyjaciel, wierzący i praktykujący dyrektor w dużym tow. ubezpieczeniowym), spytałem czy będzie świadkiem na moim ślubie.
Zatkało mnie do tego stopnia, że zapomniałam spytać czy ma jakąś kandydatkę. Co się odwlecze to nie uciecze – już ja znajdę “stosowną” chwilę aby również usłyszał to miłe pytanie.
Nie mam głowy do tego by zasugerować mu jakiś subtelniejszy sposób rozmowy na temat ślubu kościelnego bo zbyt pochłania mnie myśl czy do tego czasu będziemy jeszcze mieszkać z moim ekscentrycznym, pokancerowanym przez życie “intelektualistą “ w domu, o którym przyzwyczailiśmy się myśleć “nasz”, choć realnie to on jest bankowy a nie nasz.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Fajny tag,

ten o uśmiechnietej twarzy Boga, niedawno Poldek pisał o uśmiechniętej Matce Boskiej:
http://tekstowisko.com/poldek34/54853.html

tak mi się skojarzyło.

Pozdrówka


Subskrybuj zawartość