Nie widzę nic złego w tym, że ludzie głosują na kogoś sobie znanego bez względu na przynależność. To chyba ok?
JOW-y mnie nie przekonują z 2 względów: – znowu zmiany – pozostawianie części wyborców bez reprezentacji, bądź pseudo-reprezentacja typu “zbierzmy się do kupy”
Zgadzam się, ze głosowanie “na listę” już się nie sprawdza, jak w latach 90.
Stąd moja propozycja. Prosta, bez konieczności rozpieprzania systemu, wychodzi na przeciw oczekiwaniom ludzi, oparta o istniejące wzorce.
Orgia konserwatyzmu :)
> Szlachcic
Nie widzę nic złego w tym, że ludzie głosują na kogoś sobie znanego bez względu na przynależność. To chyba ok?
JOW-y mnie nie przekonują z 2 względów: – znowu zmiany – pozostawianie części wyborców bez reprezentacji, bądź pseudo-reprezentacja typu “zbierzmy się do kupy”
Zgadzam się, ze głosowanie “na listę” już się nie sprawdza, jak w latach 90.
Stąd moja propozycja. Prosta, bez konieczności rozpieprzania systemu, wychodzi na przeciw oczekiwaniom ludzi, oparta o istniejące wzorce.
Orgia konserwatyzmu :)
pzdr
[ost. Jaśminowa dziewczyna]
Futrzak -- 27.01.2008 - 00:18