Zamiast z durnotami, walczy się z…. gazetą, czasem dziennikarzem w ostateczności partią. Rzadko się atakuje problem. Nawyk, potęgowany wygodą, każe nam poważnie traktować zastępczego przeciwnika. Bo tak wyodrębniony przeciwnik ma symbol, nazwę i granice. Czyli ma wszelkie cechy realizmu.
Abstrakcji zaś nie czujemy. Nie rozpoznajemy i jak na nia trafiamy, co prędzej pakujemy do szufladki. Ma być logo imie i kształt. Nawet jak jest papierem.
Tu się jawi prawidłowość
Zamiast z durnotami, walczy się z…. gazetą, czasem dziennikarzem w ostateczności partią. Rzadko się atakuje problem. Nawyk, potęgowany wygodą, każe nam poważnie traktować zastępczego przeciwnika. Bo tak wyodrębniony przeciwnik ma symbol, nazwę i granice. Czyli ma wszelkie cechy realizmu.
Abstrakcji zaś nie czujemy. Nie rozpoznajemy i jak na nia trafiamy, co prędzej pakujemy do szufladki. Ma być logo imie i kształt. Nawet jak jest papierem.
Stary -- 27.01.2008 - 17:27