Pracowity to Ty jesteś niebywale, nie to co Major, którego mimo obiecywanek nie stac na jeden autonomiczny tekst dla Textowiska… Dziękuję...
Aleksander Wojtkiewicz to Ty? – bo jego najwiecej w bonusie wkleiłeś. Śliczne te babki te szachistki, super, i jeszcze jedna Darja jak moja córka…
Czy szachy to naprawdę sport? Napisz kiedyś. Odpowiadaja co prawda klasycznej definicji sportu (jedność miejsca, czasu, akcji) jak mało która dyscyplina sportu.
Piszesz: – Ciekawe jest to, co powiedziała Iweta Radziewicz, teraz już Rajlich, o tym, że w szachach niezależnie od tego jak się narobisz to nie będziesz mieć gwarancji sukcesu.
Nic odkrywczego – w każdej dyscyplinie jest to samo, ale to chyba i dobrze, bo wystarczyłoby trenować np. 8 godzin i co drugi chłopak biegałby 10 sek na stumetrówkę...
To myślenie do przodu mnie bardzo intryguje, sam nie myślę, ale obcym do głowy lubię zagladać. Czy myślenie dobrego szachisty odbywa się jeszcze w granicach normy, np. psychiatrycznej, czy to już patologia? Bo, np. ktoś stara się dowieść, ze A implikuje C, może umieć wykazać bez trudu, że B implikuje C, i dlatego udowadnia, że A implikuje B. Szachista może zdawać sobie sprawę, że jesli uda mu się uzyskać pewną pozycję, mat w trzech ruchach będzie nieunikniony, i dlatego koncentruje się na znalezieniu sposobu osiągnięcia tej pozycji. Nie gram w szachy, to może głupio tylko ględzę? I jeszcze się zastanawiam, czy dobry szachista, to raczej myślenie algorytmiczne, czy raczej heurystyczne. I czy występuje u niego, jak stoi przed ścianą “insight:?
Wyrusie!
Pracowity to Ty jesteś niebywale, nie to co Major, którego mimo obiecywanek nie stac na jeden autonomiczny tekst dla Textowiska… Dziękuję...
Aleksander Wojtkiewicz to Ty? – bo jego najwiecej w bonusie wkleiłeś. Śliczne te babki te szachistki, super, i jeszcze jedna Darja jak moja córka…
Czy szachy to naprawdę sport? Napisz kiedyś. Odpowiadaja co prawda klasycznej definicji sportu (jedność miejsca, czasu, akcji) jak mało która dyscyplina sportu.
Piszesz: – Ciekawe jest to, co powiedziała Iweta Radziewicz, teraz już Rajlich, o tym, że w szachach niezależnie od tego jak się narobisz to nie będziesz mieć gwarancji sukcesu.
Nic odkrywczego – w każdej dyscyplinie jest to samo, ale to chyba i dobrze, bo wystarczyłoby trenować np. 8 godzin i co drugi chłopak biegałby 10 sek na stumetrówkę...
To myślenie do przodu mnie bardzo intryguje, sam nie myślę, ale obcym do głowy lubię zagladać. Czy myślenie dobrego szachisty odbywa się jeszcze w granicach normy, np. psychiatrycznej, czy to już patologia? Bo, np. ktoś stara się dowieść, ze A implikuje C, może umieć wykazać bez trudu, że B implikuje C, i dlatego udowadnia, że A implikuje B. Szachista może zdawać sobie sprawę, że jesli uda mu się uzyskać pewną pozycję, mat w trzech ruchach będzie nieunikniony, i dlatego koncentruje się na znalezieniu sposobu osiągnięcia tej pozycji. Nie gram w szachy, to może głupio tylko ględzę? I jeszcze się zastanawiam, czy dobry szachista, to raczej myślenie algorytmiczne, czy raczej heurystyczne. I czy występuje u niego, jak stoi przed ścianą “insight:?
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam…
Andrzej F. Kleina -- 08.02.2008 - 08:23