Dygresja twoja- zrozumiała sprawa.

“piszesz o zlych skutkach rozdzielenia kosciola od panstwa – np we francji. no to ja pytam – jakie problemy maja francuzi? bo jak na moja wiedze, to jest problem z czescia mlodziezy, naczesciej imigrantow lub dzieci imigrantow, ktorzy NIE CHCA sie integrować. zauwaz Artek, ze ten problem jest widoczny dlatego, ze polacy, anglicy lub niemcy wyjezdzajacy do francji wtapiaja sie bezszelestnie w spoleczenstwo. wiekszosc imigrantow spoza europy robi to samo. sa klopoty z malymi grupami ktore zamiast wzbogacac kulture spoleczna, walcza z nia i glosza SPRZECIW.”

Właśnie dlatego tak jest, że nie istnieje religia stanu. Ten sprzeciw i te płonące przedmiescia. I ci ajatollachowie. Oni wiedza, że:
a) nie ma obowiązku szacunku dla Zwyczaju, bo nie ma czegoś takiego, jak obowiązujący Zwyczaj (czy tez religia Stanu, jak zwał, tak zwał)
b) kazda umyslowa aberracja jest tyle samo warta, co 2000 letnia tradycja chrześcijanskiej Europy (bo to jest efekt braku religii Stanu- wszystko jest tak samo dobre)
c) w demokracji (czyli w czyms co jest dla nich smieszne i glupie) wygrywają ci, którzy potrafia naciskac najmocniej
To proste.

“wielka brytania ma klopoty z czescia imigrantow – glownie z pakistanu, ale to takze mikroskala. widoczna tylko dlatego, ze wiekszosc ruchow migracyjnych nie rodzi problemow. chodzi mi o to, ze ruchawki we francji nie bardzo maja cos wspolnego z “neutralnościa światopoglądową”. zawsze znajdą sie tacy, ktorzy walczyć będa o zachowanie ODREBNOSCI rozumianej jako stawanie okoniem wobec reszty. tyle o francji.”

To samo, co wcześniej.

“rosja to temat dla Pana Yayco – to jednak odrębna od europejskiej kultura, pomimo wspolnych korzeni religijnych. zdryfowali juz w XIIIw (Pan Yayco może mnie poprawi) i zniszczenie cerkwi przez bolszewizm nie ma tu znaczenia pierwszorzednego. dla mnie – nietrafiony przyklad.”

Nie do końca. Mimo wszystko etycznie Rosja carska i Rosjanin czasów Cara różnila sie i on sie rózni od Rosji postsowieckiej i Rosjanina postsowieckiego. Jasne, że oni troche inaczej szli, tzn. u nich swoje pietno odcisnął Czyngis Han a reszta to malpowanie Niemców. Natomiast róznica po tych 80 latach jest jak przepaść. Mimo róznic generalnych.

“przechodzac do jakiegos meritum: nie widze zadnej koniecznosci budowy horyzontow spoleczenstwa w oparciu o konkretne wyznanie. popatrz Artek na czechy – kraj spójny jak cholera, pewnie mozna dyskutowac godzinami o specyficznym czeskim sposobie patrzenia na zycie i odbioru swiata. o czeskiej duszy. w znaczeniu – zadne zatomizowanie im nie grozi. wiezi jak hcolera. i 60% czechow deklaruje ateizm. wsrod tych pozostalych 40% pewnie jak i u nas – sporo wierzących “letnio”. a jednak nie rozlaza sie stare gacie i system wartosciowania maja wspolny z nami.”

No ale przeciez:
a) Czesi wyrośli w sercu chrzescijanskiej Europy i przez chrześcijaństwo zostali ukształtowani.
b) Czesi siedza nadal w środku Europy i funkcjonuja w jakichs relacjach z całą reszta
c) ich wspólnotowości bym nie przeceniał, osobiście mam to raczej za jeden z mitów
d) Czesi sa krajem o ludności ca. podobnej do ludności naszego Ślaska weglowego. Jestem sobie w stanie wyobrazic, że i u nas jedno z województw zostaloby zasiedlone przez ludzi ateistycznych, lub letnich religijnie, ale nadal żyliby ci ludzie w jakims otoczeniu, które nadaje ton
e) po tym co rozpętal Hus i koledzy Czesi stracili na znaczeniu jako panstwo. Oni sa takim sobie czyms bez specjalnego znaczenia. Poddają wszelkie wojny, sa taka neutralna w praktyce enklawą- nie ma dziwne, ze nie rozpalaja w sobie specjalnych emocji, a religia to jednak emocje. My jesteśmy panstwem granicznym- miedzy wschodem a zachodem, my sobie na bycie letnimi pozwolic nie jesteśmy w stanie.

“dla mnie jest to proste i oparte o to, co pisalem na poczatku: podwaliny europy to trzy nogi, fundament nienaruszalny i tak gleboko tkwiacy w kazdym z nas, ze trzeba by setek albo i tysiecy lat, by go wyrugowac. i to jest wlasnie horyzont, zwyczaj, opoka, podstawa – czy jak to nazwiemy. wyznanie czy jego brak, to sprawa drugorzedna. wolnosciowa i publiczna. ale juz nie wspolna. a dla mnie podstawa organizacji spoleczenstwa, takze w wymiarze panstwa, powinien byc aprobowany przez wszystkich (jesli to mozliwe) kodeks. skoro juz go mamy, nie widze koniecznosci podpinania pod to wyznania, bo to generuje od razu podzial i ustawia nas w hierarchi gorszy – lepszy.”

Sluchaj, my gadamy o tym samym. Tu chodzi nie o to, żeby wszyscy byli religijni. Także ten horyzont nie o to chodzi, by to byl horyzont wiary. W najprostszych słowach- chodzi o to, żeby Biedron nie porównywal swoich pedalskich paradenmarszów do procesji Bożego Ciała. Łapiesz co mam na mysli?