Bywa i tak, że Ona, cudownym zbiegiem okoliczności pozbywszy się różnych boleści, w szczególności migrenowych, zaczyna zataczać wokół Niego kręgi o coraz mniejszym promieniu.
A się wdzięczy! A tańczy godowo!
Tirli Tirli i hi hi ha ha
Rzecz dzieje się w śnieżny, zimowy wieczór w jednym z porywających swoją prostotą górskich pensjonatów.
Ona więc zatacza te kręgi a On nic. Nie reaguje, udaje że nie widzi, że kontekst jest mu obcy.
Kiedy dłużej już udawać się nie da, On mówi do Niej: – wiesz co, za 10 minut na dwójce będą “Gangsterzy i Filantropi”
Ona: – mrrrr… nooooo…. – i dalej swoje
On: – czekaj
Wychodzi na chwilę z pokoju. Wraca taszcząc przed sobą telewizor wraz z półką. Włącza. Ustawia antenę.
Zostaje jakieś 5 minut, może trochę mniej.
Dokładnie w momencie pojawienia się na ekranie tytułu filmu, Ona opada rozkosznie wyczerpana.
I ja się tak zastanawiam Panie Jacku, czy wprowadzenie mediów elektronicznych do erotycznych sfer nie uczy samodyscypliny?
I czy jakieś dalekie wspólbrzmienie słów elektroniczny i erotyczny może być przypadkowe?
I czy Jego pochwalić za wykonanie zadania czy raczej skarcić za niewystarczające skupienie na partnerce ( niewystarczające? skoro opadła rozkosznie zmęczona?)?
Pytania mi się, z przeproszeniem mnożą w głowie. Więc już przestanę pisać. Przynajmniej chwilowo.
wpływ telewizyjnej ramówki na orgazm kobiecy
Bywa i tak, że Ona, cudownym zbiegiem okoliczności pozbywszy się różnych boleści, w szczególności migrenowych, zaczyna zataczać wokół Niego kręgi o coraz mniejszym promieniu.
A się wdzięczy! A tańczy godowo!
Tirli Tirli i hi hi ha ha
Rzecz dzieje się w śnieżny, zimowy wieczór w jednym z porywających swoją prostotą górskich pensjonatów.
Ona więc zatacza te kręgi a On nic. Nie reaguje, udaje że nie widzi, że kontekst jest mu obcy.
Kiedy dłużej już udawać się nie da, On mówi do Niej: – wiesz co, za 10 minut na dwójce będą “Gangsterzy i Filantropi”
Ona: – mrrrr… nooooo…. – i dalej swoje
On: – czekaj
Wychodzi na chwilę z pokoju. Wraca taszcząc przed sobą telewizor wraz z półką. Włącza. Ustawia antenę.
Zostaje jakieś 5 minut, może trochę mniej.
Dokładnie w momencie pojawienia się na ekranie tytułu filmu, Ona opada rozkosznie wyczerpana.
I ja się tak zastanawiam Panie Jacku, czy wprowadzenie mediów elektronicznych do erotycznych sfer nie uczy samodyscypliny?
I czy jakieś dalekie wspólbrzmienie słów elektroniczny i erotyczny może być przypadkowe?
I czy Jego pochwalić za wykonanie zadania czy raczej skarcić za niewystarczające skupienie na partnerce ( niewystarczające? skoro opadła rozkosznie zmęczona?)?
Pytania mi się, z przeproszeniem mnożą w głowie. Więc już przestanę pisać. Przynajmniej chwilowo.
Pozdrawiam nieustająco
Gretchen -- 23.02.2008 - 17:15