nawet bez psa i nie w łódce przekonują.
Właściwie ich czterech jest, ale pan pisze o trzech, nieważne.
Cohen szczególnie i Johny Cash, choć w sumie i Brassens, no nie wspominam już o tym skrzeczącym, co go max podrzucił, bo to aksjomat w sumie.
W ogóle to aż muszę znajomość z Cohenem odświeżyć, bo gdzieś się album dwupłytowy pałęta w biurku, bo teraz rzadko płyt przez wrednego komputra słucham, a Cohen, szczególnie utwory początkowe to piękna rzecz.
P.S. No i tekst jak zwykle niesłychanie formalnie ładnie napisany.
Zazdroszczę:)
No starsi panowie trzej,
nawet bez psa i nie w łódce przekonują.
Właściwie ich czterech jest, ale pan pisze o trzech, nieważne.
Cohen szczególnie i Johny Cash, choć w sumie i Brassens, no nie wspominam już o tym skrzeczącym, co go max podrzucił, bo to aksjomat w sumie.
W ogóle to aż muszę znajomość z Cohenem odświeżyć, bo gdzieś się album dwupłytowy pałęta w biurku, bo teraz rzadko płyt przez wrednego komputra słucham, a Cohen, szczególnie utwory początkowe to piękna rzecz.
P.S. No i tekst jak zwykle niesłychanie formalnie ładnie napisany.
grześ -- 02.03.2008 - 22:25Zazdroszczę:)