Po pierwsze pochwalcie Majora za tytuł – prześwietny.
Po drugie, zostawcie naukowe dywagacje o niuansach F1.
Po trzecie, oceńcie sprawę tak, jak ona na to zasługuje:
kolejny przypadek masowania naszego narodowego, mocno nadwątlonego ego.
Po czwarte, spytajcie choćby i Anglików (znanych z zamiłowania do sportów wszelakich) jak im się udaje tego ośmieszającego masowania ego uniknąć.
A po piąte, wcale nie w kontrze do tego co napisałem powyżej, F1 i owszem oglądam.
Ludzie, opamiętajcie się!
Po pierwsze pochwalcie Majora za tytuł – prześwietny.
Po drugie, zostawcie naukowe dywagacje o niuansach F1.
Po trzecie, oceńcie sprawę tak, jak ona na to zasługuje:
kolejny przypadek masowania naszego narodowego, mocno nadwątlonego ego.
Po czwarte, spytajcie choćby i Anglików (znanych z zamiłowania do sportów wszelakich) jak im się udaje tego ośmieszającego masowania ego uniknąć.
A po piąte, wcale nie w kontrze do tego co napisałem powyżej, F1 i owszem oglądam.
merlot
merlot -- 26.03.2008 - 01:52