Definicja trolla zbyt wąską Maszynie Cyfrowej się zdaje. Jest bowiem i taki gatunek blogerów, który w ramach komentarza potrafi wkleić obszerny fragment gazetowego artykułu lub cały statut jakiejś organizacji. Takie trolle męczą Komputer najbardziej – ileż to się “naprzewijać” musi. I to właśnie wśród nich ewentualnie jakąś przewagę jednej opcji politycznej zauważam. Trollowanie klasyczne (przyjmując Pańską definicję) wydaje mi się równo między obie strony rozdzielone. No chyba, że przyglądać się zjawisku jedynie przez pryzmat S24.
Dodam jeszcze, że nadzwyczaj prosty podział, którego Maszyna Cyfrowa kiedyś na własny użytek dokonała (zero własnych postów = troll), musiałem z czasem mocno zweryfikować. Zbyt dużo było wyjątków od tej zasady. Krótki i bywało napastliwy komentarz takiego “anonima” okazywał się być przy bliższym oglądzie całkiem merytoryczny i inspirujący (a często – choć uszczypliwy – bardzo dowcipny). Z kolei uwaga jakiegoś “regularnego” publicysty bywała jedynie prymitywnym atakiem personalnym, a zdarzało się, że miała cechy obrzydliwego donosu.
Mózg Elektronowy w jednym ze swoich postów przeprosił zatem wszystkie trolle, wskazując na zjawiska o wiele bardziej niepokojące. Pozostał przy tym wierny zasadzie, którą przyjął zaraz na początku swego cybernetycznego blogowania – nikogo nie wycinać, trolle ignorować lub zamilczać.
Pecet
PS. Każdy ma oczywiście prawo do własnej metody postępowania, uznając ją za najlepszą. Jeśli za takową swoją uważam, to między innymi dlatego, że chroni mnie nie tylko przed trollami, ale i przed …wydawaniem zbyt pochopnych sądów.
Panie Stary
Definicja trolla zbyt wąską Maszynie Cyfrowej się zdaje. Jest bowiem i taki gatunek blogerów, który w ramach komentarza potrafi wkleić obszerny fragment gazetowego artykułu lub cały statut jakiejś organizacji. Takie trolle męczą Komputer najbardziej – ileż to się “naprzewijać” musi. I to właśnie wśród nich ewentualnie jakąś przewagę jednej opcji politycznej zauważam. Trollowanie klasyczne (przyjmując Pańską definicję) wydaje mi się równo między obie strony rozdzielone. No chyba, że przyglądać się zjawisku jedynie przez pryzmat S24.
Dodam jeszcze, że nadzwyczaj prosty podział, którego Maszyna Cyfrowa kiedyś na własny użytek dokonała (zero własnych postów = troll), musiałem z czasem mocno zweryfikować. Zbyt dużo było wyjątków od tej zasady. Krótki i bywało napastliwy komentarz takiego “anonima” okazywał się być przy bliższym oglądzie całkiem merytoryczny i inspirujący (a często – choć uszczypliwy – bardzo dowcipny). Z kolei uwaga jakiegoś “regularnego” publicysty bywała jedynie prymitywnym atakiem personalnym, a zdarzało się, że miała cechy obrzydliwego donosu.
Mózg Elektronowy w jednym ze swoich postów przeprosił zatem wszystkie trolle, wskazując na zjawiska o wiele bardziej niepokojące. Pozostał przy tym wierny zasadzie, którą przyjął zaraz na początku swego cybernetycznego blogowania – nikogo nie wycinać, trolle ignorować lub zamilczać.
Pecet
PS. Każdy ma oczywiście prawo do własnej metody postępowania, uznając ją za najlepszą. Jeśli za takową swoją uważam, to między innymi dlatego, że chroni mnie nie tylko przed trollami, ale i przed …wydawaniem zbyt pochopnych sądów.
Pecet -- 16.05.2008 - 14:33