w wersji Limp Bizkit, bo mocniejsza i coś we mnie porusza.
Ta kobieca to faktycznie słaba. Do tego trzeba kobiety z mocnym, ale czyściuteńkim głosem. Bez “drżeń” na końcu frazy.
Suzanne Vega też nie ma takiego głosu (Caramel to pyyycha jest, trzeba przyznać).
Ktoś mi się plącze po rozumie, ale nie mogę złapać...
Bardziej mi się podoba
w wersji Limp Bizkit, bo mocniejsza i coś we mnie porusza.
Ta kobieca to faktycznie słaba. Do tego trzeba kobiety z mocnym, ale czyściuteńkim głosem. Bez “drżeń” na końcu frazy.
Suzanne Vega też nie ma takiego głosu (Caramel to pyyycha jest, trzeba przyznać).
Ktoś mi się plącze po rozumie, ale nie mogę złapać...
Gretchen -- 04.08.2008 - 23:06