W swoim ( jednostronnym ) pojedynku jaki toczy na ekranie TXT Dymitr Bagiński z Pawłem Smoleńskim z GW brakuje mi kontekstu i opisu otoczenia…
Ja jedną notkę o II RP napisałem. Więcej uznałbym za relatywizowanie, bo nie uważam, że ludzie, którzy tam zginęli (z małymi wyjątkami) coś zawinili. Polscy panowie, urzędnicy, osadnicy wojskowi, jak ktoś juz napisał, pojechali wcześniej oglądać białe niedźwiedzie.
Wbrew temu, co Pan sądzi, Smoleński nieustannie domaga się przedstawiania tego kontekstu i jego gazeta to robi. Stąd jednak tylko krok do mieszania ludziom w głowach, jak to zrobił Kuroń w recenzji książki Smoleńskiego:
Pomyślmy, jak potworne, nieludzkie było życie chłopów z Raby Wyżnej pod pańskim panowaniem, skoro dopuszczali się podobnych czynów. Strach pomyśleć, o ile było to straszniejsze na styku odmienności religijnej i etnicznej.
Napiszę jeszcze raz to, co wpisałem u p.Kmieciaka: A więc wynika z tego, że to ofiara jest sama sobie winna, bo sprowokowała napastnika. Czyli im bardziej okrutny był napastnik, tym bardziej ofiara musiała być winna.
Jednak w tej logice nie mieszczą się akty pomocy Polakom przez Ukraińców, zabijanie Ukraińców przez OUN-UPA i rozkazy wydawane przez tę organizację jej członkom, by zabijali swoje polskie żony, mężów i dzieci. Co charakterystyczne – o tych faktach nigdy Wyborcza nawet się nie zająknęła.
Mimo tych wszystkich prawd o II RP powinniśmy wyraźnie powiedzieć, że było to państwo, które dawało żyć. W Galicji była ukraińska autonomia kulturalna. Pan Igła napisał o zamykaniu ukraińskich spółdzielni ale ja czytam, że ich masłosojuzy prężnie się rozwijały. Mógł Szuchewycz prowadzić swój biznes, mógł Boroweć mieć swój zakład kamieniarski, nawet czytałem, że Piłsudskiemu chyba nagrobek wykonywał. Jakoś ci nacjonaliści pozdobywali wyższe wykształcenie. W łagrach przekonali się, jak mogą wyglądać represje.
@ Igła
W swoim ( jednostronnym ) pojedynku jaki toczy na ekranie TXT Dymitr Bagiński z Pawłem Smoleńskim z GW brakuje mi kontekstu i opisu otoczenia…
Ja jedną notkę o II RP napisałem. Więcej uznałbym za relatywizowanie, bo nie uważam, że ludzie, którzy tam zginęli (z małymi wyjątkami) coś zawinili. Polscy panowie, urzędnicy, osadnicy wojskowi, jak ktoś juz napisał, pojechali wcześniej oglądać białe niedźwiedzie.
Wbrew temu, co Pan sądzi, Smoleński nieustannie domaga się przedstawiania tego kontekstu i jego gazeta to robi. Stąd jednak tylko krok do mieszania ludziom w głowach, jak to zrobił Kuroń w recenzji książki Smoleńskiego:
Pomyślmy, jak potworne, nieludzkie było życie chłopów z Raby Wyżnej pod pańskim panowaniem, skoro dopuszczali się podobnych czynów. Strach pomyśleć, o ile było to straszniejsze na styku odmienności religijnej i etnicznej.
Napiszę jeszcze raz to, co wpisałem u p.Kmieciaka: A więc wynika z tego, że to ofiara jest sama sobie winna, bo sprowokowała napastnika. Czyli im bardziej okrutny był napastnik, tym bardziej ofiara musiała być winna.
Jednak w tej logice nie mieszczą się akty pomocy Polakom przez Ukraińców, zabijanie Ukraińców przez OUN-UPA i rozkazy wydawane przez tę organizację jej członkom, by zabijali swoje polskie żony, mężów i dzieci. Co charakterystyczne – o tych faktach nigdy Wyborcza nawet się nie zająknęła.
Mimo tych wszystkich prawd o II RP powinniśmy wyraźnie powiedzieć, że było to państwo, które dawało żyć. W Galicji była ukraińska autonomia kulturalna. Pan Igła napisał o zamykaniu ukraińskich spółdzielni ale ja czytam, że ich masłosojuzy prężnie się rozwijały. Mógł Szuchewycz prowadzić swój biznes, mógł Boroweć mieć swój zakład kamieniarski, nawet czytałem, że Piłsudskiemu chyba nagrobek wykonywał. Jakoś ci nacjonaliści pozdobywali wyższe wykształcenie. W łagrach przekonali się, jak mogą wyglądać represje.
Dymitr Bagiński -- 05.09.2008 - 11:38