To zejście z barykady to ja rozumiem własnie jako przedstawianie swojej prawdy o wydarzeniach, swoich wspomnień, jak to Grześ już napisał.
Bo to ma największą wartość, jego osobiste doświadczenie i pamięć.
Niech dokumenty analizują historycy umieszczając je w kontekstach odpowiednich, szerokich, wąskich, jakie im tylko przyjda na myśl.
I niech dziennikarze i inni pismacy tez piszą swoje interpretacje. Niech pisze Żakowski, Semka, Michnik niech pisze, i Sakiewicz, i Wildsztajn, i nawet niech pisze Monika Olejnik. A co! Wolno im wszystko pisać.
Ale najważniejsze, żeby pisali i mówili Borusewiczowie, Bujakowie, Lescy, Mazowieccy, Rulewscy, i Gwiazdowie też, i Wyszkowscy, i Kaczyńscy.
Niech Jadzia Staniszkis opisze swoje doświadczenie, niech piszą wszyscy, którzy uczestniczyli w tych wydarzeniach.
To jedyna droga, żeby zachować najbogatrzą pamięć o tych wydarzeniach.
Panie Zbyszku
To zejście z barykady to ja rozumiem własnie jako przedstawianie swojej prawdy o wydarzeniach, swoich wspomnień, jak to Grześ już napisał.
Bo to ma największą wartość, jego osobiste doświadczenie i pamięć.
Niech dokumenty analizują historycy umieszczając je w kontekstach odpowiednich, szerokich, wąskich, jakie im tylko przyjda na myśl.
I niech dziennikarze i inni pismacy tez piszą swoje interpretacje. Niech pisze Żakowski, Semka, Michnik niech pisze, i Sakiewicz, i Wildsztajn, i nawet niech pisze Monika Olejnik. A co! Wolno im wszystko pisać.
Ale najważniejsze, żeby pisali i mówili Borusewiczowie, Bujakowie, Lescy, Mazowieccy, Rulewscy, i Gwiazdowie też, i Wyszkowscy, i Kaczyńscy.
Niech Jadzia Staniszkis opisze swoje doświadczenie, niech piszą wszyscy, którzy uczestniczyli w tych wydarzeniach.
To jedyna droga, żeby zachować najbogatrzą pamięć o tych wydarzeniach.
Pozdr
RafalB -- 08.09.2008 - 18:27