ludzie tak mają. Ja mam tak na przyklad w Mszanie Dolnej i w… Warszawie. Po kilku godzinach cisnienie mi skacze i czuję się, jak stary budzik, w którym latają wszystkie śrubki. Chyba kwestia cisnienia i aklimatyzacji.
To zapraszam np. do Langenlois w dolinie Dunaju niedaleko Melku (wspaniale opactwo). Znane ze Sturmu i innych wynalazków, jak Heurigen.
Ciekawe jest też St.Johann am Pongau, St. Wolfgang w Salzkammergut czy moje ulubione Hallstadt, gdzie na jeziorze, po obejrzeniu “Ben Hura” i zażyciu rozlicznych trunków, ćwiczylismy z przyjaciólmi wioslowanie model galera. Ja oczywiście wybijalem rytm drewnanymi sabotami.
No coż,
ludzie tak mają. Ja mam tak na przyklad w Mszanie Dolnej i w… Warszawie. Po kilku godzinach cisnienie mi skacze i czuję się, jak stary budzik, w którym latają wszystkie śrubki. Chyba kwestia cisnienia i aklimatyzacji.
To zapraszam np. do Langenlois w dolinie Dunaju niedaleko Melku (wspaniale opactwo). Znane ze Sturmu i innych wynalazków, jak Heurigen.
Ciekawe jest też St.Johann am Pongau, St. Wolfgang w Salzkammergut czy moje ulubione Hallstadt, gdzie na jeziorze, po obejrzeniu “Ben Hura” i zażyciu rozlicznych trunków, ćwiczylismy z przyjaciólmi wioslowanie model galera. Ja oczywiście wybijalem rytm drewnanymi sabotami.
Pozdrawiam w zadumie
Lorenzo -- 11.09.2008 - 21:43