...

...

Ziggi

Mamy w Polsce duży problem z ochroną przyrody i krajobrazu. Problem polegający przede wszystkim na powszechnym niezrozumieniu wartości tych dóbr oraz na braku dyskusji społecznej dotyczącej strategii rozwoju kraju. Nasza “Ściana Wschodnia” chce się rozwijać – najlepiej szybko i najlepiej wielkoprzemysłowo. Czy ma to sens? Czy naprawdę w każdej gminie w Polsce powinien powstać jakiś kombinat? Czy nie lepiej zastanowić się, czy obszary o znacznych i wciąż niezniszczonych zasobach przyrodniczych nie powinny przede wszystkim rozwijać się w oparciu o nowoczesne formy agroturystyki? Czy Polska nie powinna wykorzystać części dotacji unijnych na rozwój wzorcowych ośrodków tego typu, ktore przyciągałyby ruch turystyczny nie tylko sezonowo, lecz ze względu na wysoki standard i zróżnicowaną ofertę (woda, konie, narty biegowe, hale sportowe, aquaparki, kursy kuchni ekologicznej, kursy rzemiosła, kursy artystyczne, itd.) – przez cały rok? Czy na czarnoziemach lubelskich nie powinno się uprawiać roślin i hodować zwierząt w sposób ekologiczny i eksportować markowe produkty spożywcze na całą Europę z marżą wielokrotnie wyższą niż obecnie?(...)

Może warto zastanowić się nad nierównomiernym rozwojem kraju? Niech przemysł ciężki zostanie tam, gdzie już jest a obszary wartościowe przyrodniczo niech inwestują w rozsądne i nowoczesne wykorzystanie swoich walorów naturalnych raczej niż budują kolejny tartak, papiernię czy piec do wypału węgla drzewnego? Czy naprawdę zabudowa musi być prowadzona tak, że w którą stronę nie popatrzeć, zawsze w polu widzenia znajdziemy jakiś obrzydliwy betonowy klocek?

Pan wybaczy, ale o ile zwykle Pana teksty które zaczepiają o gospodarkę czytam zgadzając się z ich tezami, tu mamy klasyczne myślenie życzeniowe i argumenty z gatunku “oczywista oczywistość”. Żeby było jasne, miałem takie samo zdanie na temat rozwoju Warmii i Mazur w latach 90-tych. Kiedy byłem w szkole średniej.

Na czym polega Pański błąd? Na absolutnie błędnym założeniu, że tamtejsze lokalne władze i społeczności chcą jakiegos ciężkiego przemysłu w ich okolicy – i że nie ma tam agroturystycznej infrastruktury, ktorą trzeba tworzyć.Ogólnie rzecz biorąc, argumenty z połowy lat 90-tych.

Otóż nie. Infrastruktura agroturystyczna powstała na przełomie ostatnich 10 lat – wiekszość linii brzegowych jezior przeszła już z rąk rolników do ludzi którzy pobudowali lub budują tam domy (zwykle pod wynajem). Jestem z tamtej okolicy, jeżdżę do rodziców co 1-2 miesiące, widzę to. Na głównych szlakach turystycznych rozwijają się inwestycje hotelowe. Przemysł (żaden tam ciężki) to meble, ale tu akurat po krachu eksportu do Rosji pod koniec lat 90-tych sprawy siadly i dopiero wejście do Unii rozładowało problem (tzn. mnóstwo ludzi wyjechało – i teraz reinwestuje w okolicy).

Na czym więc polega problem? Otóż Warmia i Mazury (Podlasie i Lubelszczyznę zostawiam, bo nie znam lokalnej specyfiki) nie mają infrastruktury drogowej. A to hamuje rozwój – jasne że dla warszawiaka z domkiem nad jeziorem do którego wpada co jakiś czas od wielu lat to nic wielkiego, ale dla regularnego ruchu (w tym ruchu tirów na Kaliningrad, Litwę i inne kraje bałtyckie, który dobija lokalne drogi i tworzy niebezpieczeństwo dla turystów i miejscowych) to prawdziwy problem. I chodzi właśnie o to – nie o budowę mitycznego “kombinatu”, tylko o możliwość sprawnego poruszania się i ukierunkowania ruchu cięzkiego transportu drogowego. I zaklinanie rzeczywistości “agroturystyką” nic tu nie pomoże – bo agroturystyka już jest, tylko dojechać do niej nijak “nielzjia”.

Co do Rozpudy, to sie cieszę. Z tym że problem obwodnicy Augustowa nadal wymaga rozwiązania.


NSA w/s Rospudy - tryumf rozumu nad doktrynerstwem By: Ziggi (13 komentarzy) 16 wrzesień, 2008 - 16:41