‘Nie wydaje mi się, żeby ktoś kupując/budując nowe lokum posługiwał się inną formą kredytowania niż kredyt hipoteczny. Same odsetki byłyby koszmarem, czy cóś.’
Odwoluję się często do rynku francuskiego, bo znam go troszeczkę.
Kredyt hipoteczny nie jest tu zbyt rozpowszechniony. Dominuje tzw. klasyczny, którego spłata nie może przekraczać 30% dochodow. Wkład własny mile widziany.
Oprocentowanie stałe lub zmienne ostatnio w granicach 5% (przed podwyżkami BCE).
Kredyt hipoteczny tak bardzo rozpowszechniony w krajach anglosaskich i jak widać w Polsce jest dużo bardziej ryzykowny. Dla banków też.
Przy zmianie koniunktury niewyplacalność kredytobiorcy wiaże się co prawda z przejęciem przez bank obiektu objętego hipoteką ale wartość obiektu może byc zdecydowanie mniejsza a w skrajnym przypadku może w ogóle nie znależć nabywcy w dluższym okresie czasu.
I tak banki staja sie wlaścicielami bezwartościowych nieruchomości, których koszty eksploatacji musza pokryć.
Czarny scenariusz, marginalizowany, bo przecież ceny mieszkań musza rosnąć i dochody kredytobiorcy też.
Pani Magio
‘Nie wydaje mi się, żeby ktoś kupując/budując nowe lokum posługiwał się inną formą kredytowania niż kredyt hipoteczny. Same odsetki byłyby koszmarem, czy cóś.’
Odwoluję się często do rynku francuskiego, bo znam go troszeczkę.
Kredyt hipoteczny nie jest tu zbyt rozpowszechniony. Dominuje tzw. klasyczny, którego spłata nie może przekraczać 30% dochodow. Wkład własny mile widziany.
Oprocentowanie stałe lub zmienne ostatnio w granicach 5% (przed podwyżkami BCE).
Kredyt hipoteczny tak bardzo rozpowszechniony w krajach anglosaskich i jak widać w Polsce jest dużo bardziej ryzykowny. Dla banków też.
Agawa -- 23.09.2008 - 09:52Przy zmianie koniunktury niewyplacalność kredytobiorcy wiaże się co prawda z przejęciem przez bank obiektu objętego hipoteką ale wartość obiektu może byc zdecydowanie mniejsza a w skrajnym przypadku może w ogóle nie znależć nabywcy w dluższym okresie czasu.
I tak banki staja sie wlaścicielami bezwartościowych nieruchomości, których koszty eksploatacji musza pokryć.
Czarny scenariusz, marginalizowany, bo przecież ceny mieszkań musza rosnąć i dochody kredytobiorcy też.