ktoś znajomy napisał mi dziś wieczór coś w rodzaju (parafrazując):
Czy wyście tam na głowę padli całkiem?!
Pitolicie o pierdołach z polskiego podwórka,
a tu sufit świata na głowę nam leci!
Odpowiedziałem coś w rodzaju (parafrazując):
Najwyzej bedzie koniec swiata. I tak kiedys umrzemy, prawda? A jesli jest reinkarnacja, to i tak nie ma duzego znaczenia. Czym tu sie martwic? Smierc jest przykra tylko dla zywych. Jak bedzie jakies bum, no to bedzie. Mamy zbawiac swiat? Ja sie nie czuje powolany. Mysle, ze to raczej Pan Bog ma problem z nami niz my ze swiatem.
W sumie to moze by ludzkosci pomoglo gdyby ta cala pieprzona demokracja zniknela i znowu zaczal by sie liczyc realny czlowiek, sasiad i ekran nieba a nie ekran komputera? Cholera wie, jakie Gora ma plany.
życie dopisuje ciąg dalszy...
ktoś znajomy napisał mi dziś wieczór coś w rodzaju (parafrazując):
Czy wyście tam na głowę padli całkiem?!
Pitolicie o pierdołach z polskiego podwórka,
a tu sufit świata na głowę nam leci!
Odpowiedziałem coś w rodzaju (parafrazując):
Najwyzej bedzie koniec swiata. I tak kiedys umrzemy, prawda? A jesli jest reinkarnacja, to i tak nie ma duzego znaczenia. Czym tu sie martwic? Smierc jest przykra tylko dla zywych. Jak bedzie jakies bum, no to bedzie. Mamy zbawiac swiat? Ja sie nie czuje powolany. Mysle, ze to raczej Pan Bog ma problem z nami niz my ze swiatem.
W sumie to moze by ludzkosci pomoglo gdyby ta cala pieprzona demokracja zniknela i znowu zaczal by sie liczyc realny czlowiek, sasiad i ekran nieba a nie ekran komputera? Cholera wie, jakie Gora ma plany.
Czasy sa ciekawe, to trzeba przyznac.