To wspomnienie nadal jest przyjemne i wesołe. A opowiadanie mniej. I tu ma Pan rację, że zapewne przez konteksty.
A czytelnik czyta jak chce. No dobrze, na tyle jak chce, na ile umie uciec manipulacji autora. Każde pisanie dla innych jest sui generis manipulacją. Nawet pisanie nekrologów, obawiam się.
I myślę, że nie zwyczajne rzeczy sprawiały mi radość. Dziś raczej nie rąbię przerębli na mrozie, nie pijam bimbru i nawet smalec mam zakazany przez lekarzy.
Mam wrażenie, że bawiła mnie wtedy możliwość ucieczki. W prosty wysiłek fizyczny, w zapoj bez kaca. Takie te…
Panie Sergiuszu,
chyba nie tak, jednakże.
To wspomnienie nadal jest przyjemne i wesołe. A opowiadanie mniej. I tu ma Pan rację, że zapewne przez konteksty.
A czytelnik czyta jak chce. No dobrze, na tyle jak chce, na ile umie uciec manipulacji autora. Każde pisanie dla innych jest sui generis manipulacją. Nawet pisanie nekrologów, obawiam się.
I myślę, że nie zwyczajne rzeczy sprawiały mi radość. Dziś raczej nie rąbię przerębli na mrozie, nie pijam bimbru i nawet smalec mam zakazany przez lekarzy.
Mam wrażenie, że bawiła mnie wtedy możliwość ucieczki. W prosty wysiłek fizyczny, w zapoj bez kaca. Takie te…
Ale to już trzeba by zapytać pana Merlota…
Pozdrowienia
yayco -- 20.12.2008 - 17:36