A godzi się to białogłowie w palnik dać, jak był Pan łaskaw się wypowiedzieć?
I skąd ja, naiwna oraz słaba kobieta wiem, co Waszeć mi odpowiesz?
To może ja się od razu zgodzę, żeby się na gniew Artura nie narazić?
Białogłowie dać w palnik sie godzi jak najbardziej. Nie wśród pospólstwa, rzecz jasna, a wśród ludzi szlachetnie urodzonych. Wtedy zgorszenie nie płynie z góry w lud prosty. Gniewu mojego zaś lękać sie nie masz potrzeby, jako że białogłowy darzę estymą szczególną i prędzej bym sczezł, niźli szlachetnie urodzoną Paną przywiódłbym do konfuzji
Zobacz Waszmość jakie to czasy nastały dziwne, że białogłowa sama musi sobie przemówienia wygłaszać do ludzi, którzy sensu słów jej zrozumieć nie muszą, a jeszcze złość swą przeciwko niej skierować mogą. Dziwne to czasy i straszne.
Ha! Dziwne czasy ale żeby straszne? Kto by sie tam przejmował tym, co sobie pospólstwo myśli? Zwłaszcza, gdy jest przez okno co niebu wykrzyczeć!
Pan mnie żegnasz? Jakże to?
Służba, Pani, służba wzywa. Ale zapewniam, że podczas moich peregrynacji Waćpanna swoje miejsce mieć będzie w komnatach duszy mojej
Pan mnie żegnasz na zawsze czy na czas jakiś? Ile by to trwać nie miało i ja Pana o swej pamięci zapewniam, myśli ku pokrzepieniu wysyłając a na rychłe spotkanie licząc.
Przyszły na mnie, o Pani, termina ciężkie. Ischias mnie dręczy i na bój wzywa. Konie więc kulbaczę, druzyne skrzykuje i pachołków po wsiach z wiciami rozpuszczam. Wielka batalia przede mną a final jej nieznany. Da Bóg z tarczą wrócę.
Pachołka precz pognałam. Na nachalność sobie był pozwolił.
Kazałem oćwiczyć batogiem szubrawca wierząc, że ta wiadomość rozpromieni, Pani, twe lica.
Do stóp Wacpannie padam i o błogosławieństwo w batalii prosze
Pani,
A godzi się to białogłowie w palnik dać, jak był Pan łaskaw się wypowiedzieć?
I skąd ja, naiwna oraz słaba kobieta wiem, co Waszeć mi odpowiesz?
To może ja się od razu zgodzę, żeby się na gniew Artura nie narazić?
Białogłowie dać w palnik sie godzi jak najbardziej. Nie wśród pospólstwa, rzecz jasna, a wśród ludzi szlachetnie urodzonych. Wtedy zgorszenie nie płynie z góry w lud prosty. Gniewu mojego zaś lękać sie nie masz potrzeby, jako że białogłowy darzę estymą szczególną i prędzej bym sczezł, niźli szlachetnie urodzoną Paną przywiódłbym do konfuzji
Zobacz Waszmość jakie to czasy nastały dziwne, że białogłowa sama musi sobie przemówienia wygłaszać do ludzi, którzy sensu słów jej zrozumieć nie muszą, a jeszcze złość swą przeciwko niej skierować mogą. Dziwne to czasy i straszne.
Ha! Dziwne czasy ale żeby straszne? Kto by sie tam przejmował tym, co sobie pospólstwo myśli? Zwłaszcza, gdy jest przez okno co niebu wykrzyczeć!
Pan mnie żegnasz? Jakże to?
Służba, Pani, służba wzywa. Ale zapewniam, że podczas moich peregrynacji Waćpanna swoje miejsce mieć będzie w komnatach duszy mojej
Pan mnie żegnasz na zawsze czy na czas jakiś? Ile by to trwać nie miało i ja Pana o swej pamięci zapewniam, myśli ku pokrzepieniu wysyłając a na rychłe spotkanie licząc.
Przyszły na mnie, o Pani, termina ciężkie. Ischias mnie dręczy i na bój wzywa. Konie więc kulbaczę, druzyne skrzykuje i pachołków po wsiach z wiciami rozpuszczam. Wielka batalia przede mną a final jej nieznany. Da Bóg z tarczą wrócę.
Pachołka precz pognałam. Na nachalność sobie był pozwolił.
Kazałem oćwiczyć batogiem szubrawca wierząc, że ta wiadomość rozpromieni, Pani, twe lica.
Do stóp Wacpannie padam i o błogosławieństwo w batalii prosze