Jane's Addiction

Jane's Addiction

No właśnie fajnie grało, ale zdecydowanie za mało. Możliwe, ze to moja wina, ze sobie zbytnio apetyt naostrzyłem i zamiast uczty dostałem ledwie przystawkę.

Napierdzielało gdy szarpali w druty i to nawet było OK gdyby to napierdzielanie nie głuszyło Farrella i gdyby przestało napierdzielać gdy grano bardziej subtelne nuty.

Poza tym Farrell moim zdaniem powinien dać pośpiewać publice, a tak wyszło, ze ten kontakt z ludźmi to trochę sztuczny był. Bo niby ja was kocham, ale w zasadzie to mam w dupie. Co zresztą pokazali na końcu złażąc bez słowa pożegnania.

Ja stałem z 10 minut nie wiedząc czy mam sobie iść czy może jeszcze wyjdą. Nawet jak zaczęli zwijać kable to nie bardzo wierzyłem, że to koniec.

Koncert krótki, bo się Avery’emu nie chciało grać kawałków ze Strays

Mimo niedociagnięć technicznych to była fajna godzina, ale potem musiałem dymać 7,5 godzin do domu stąd moje wnerwienie

OPENER
żeby tak nie oftopować to posłuchałem to i owo
Betty Be zdecydowanie najlepiej mi podeszło


OPEN'ER 2009 By: Futrzak-txt (30 komentarzy) 16 lipiec, 2009 - 16:32