[W imieniu kurew] zgłaszam stanowczy sprzeciw. Przyzwoici ludzie do kurew chadzają.
Kurwy biją damscy bokserzy.
Panie Merlocie, jeśli powiem, że mnie Pan zaskoczył, to pewnie mi Pan nie uwierzy. Ale co mam zrobić, zaskoczył mnie Pan. Sporo o tym jeszcze myślałem i nie wiem, czy ma Pan rację. Być może Pan ma, a na pewno warto o tym dalej rozmawiać. Wprawdzie jest teoria w tzw. naukach prawnoczłowieczych, że nie można ludzi traktować przedmiotowo, bo to narusza ich godność, ale nie ma co ukrywać, że to nie jest powszechne stanowisko i pojawiło się w szerszym obiegu naukowym względnie niedawno. Podobnie jak zakaz segregacji rasowej czy niewolnictwa. Mnie chodzi o coś innego, o szeroko pojęte prawo do wyboru zawodu i generalną integralność człowieka wobec tzw. praw wolnościowych, w tym prawa do dysponowania swoją cielesnością. Konflikt wartości jaki nam się na tym przykładzie rysuje jest do rozwiązania albo (1) przez ścisłą reglamentację prawną, w której ktoś (ustawodawca) nam wyważy co możemy, czyli wedle własnych nie zawsze czytelnych kryteriów ponownie nada nam przepisem prawo podmiotowe, ale już ograniczone i kontrolowane instytucjonalnie, albo (2) pozostawienie wspomnianej przez Pana działalności całkowitej swobodzie człowieka, wolnej od nakazów państwowych (nie zajmuję się w tym momencie zagadnieniami etycznymi o innych źródłach niż prawo państwowe), co — jak wiemy z doświadczenia — nie zawsze jest możliwe, o ile w ogóle jest możliwe, bo przy tak intratnym biznesie “większy zawsze będzie chciał połknąć mniejszego” i wolności do swobody owej działalności trzeba by od razu jakoś bronić; koło od razu się domyka…
Panie Merlocie, większość tych i tym podobnych wątpliwości niewątpliwie zostałoby uchylonych, gdyby posłużył się Pan nieco innym popularnym tu i tu zwrotem, który równie dobrze oddaje sytuację, w której się znaleźliśmy. Mianowicie, kurwa to nie zawód, kurwa to charakter.
;)
[W imieniu kurew] zgłaszam stanowczy sprzeciw. Przyzwoici ludzie do kurew chadzają.
Kurwy biją damscy bokserzy.
Panie Merlocie, jeśli powiem, że mnie Pan zaskoczył, to pewnie mi Pan nie uwierzy. Ale co mam zrobić, zaskoczył mnie Pan. Sporo o tym jeszcze myślałem i nie wiem, czy ma Pan rację. Być może Pan ma, a na pewno warto o tym dalej rozmawiać. Wprawdzie jest teoria w tzw. naukach prawnoczłowieczych, że nie można ludzi traktować przedmiotowo, bo to narusza ich godność, ale nie ma co ukrywać, że to nie jest powszechne stanowisko i pojawiło się w szerszym obiegu naukowym względnie niedawno. Podobnie jak zakaz segregacji rasowej czy niewolnictwa. Mnie chodzi o coś innego, o szeroko pojęte prawo do wyboru zawodu i generalną integralność człowieka wobec tzw. praw wolnościowych, w tym prawa do dysponowania swoją cielesnością. Konflikt wartości jaki nam się na tym przykładzie rysuje jest do rozwiązania albo (1) przez ścisłą reglamentację prawną, w której ktoś (ustawodawca) nam wyważy co możemy, czyli wedle własnych nie zawsze czytelnych kryteriów ponownie nada nam przepisem prawo podmiotowe, ale już ograniczone i kontrolowane instytucjonalnie, albo (2) pozostawienie wspomnianej przez Pana działalności całkowitej swobodzie człowieka, wolnej od nakazów państwowych (nie zajmuję się w tym momencie zagadnieniami etycznymi o innych źródłach niż prawo państwowe), co — jak wiemy z doświadczenia — nie zawsze jest możliwe, o ile w ogóle jest możliwe, bo przy tak intratnym biznesie “większy zawsze będzie chciał połknąć mniejszego” i wolności do swobody owej działalności trzeba by od razu jakoś bronić; koło od razu się domyka…
Panie Merlocie, większość tych i tym podobnych wątpliwości niewątpliwie zostałoby uchylonych, gdyby posłużył się Pan nieco innym popularnym tu i tu zwrotem, który równie dobrze oddaje sytuację, w której się znaleźliśmy. Mianowicie, kurwa to nie zawód, kurwa to charakter.
Z pozdrowieniami dla dyskutantów,
referent -- 18.01.2013 - 11:20referent