Zaiste rację ma ów mędrzec, który prawi, że w Polsce się dzieją rzeczy wprost nieprawdopodobne. Nie dość, że „arcyzbrodniarzy” od odcinania palców wolno puszczają (czyżby znów jakiś chirurg, który nikogo już nie zabije?), nie dość, że tak jak kiedyś Jakubowskiej, tak dziś Panu Ziobrze służbowy komputer się sprawdza (iście stalinowska to wręcz inwigilacja), to jeszcze okazuje się, że Związek Nauczycielstwa Polskiego zasadził się na nasze lektury, które ma sprawdzać i to pod kątem rzekomych antysemickich kawałków. A przecież skoro w Polsce antysemityzmu nie było i nie ma, to nie może być go także w lekturach, w naszym języku potocznym, tudzież na murach ulicznych, choćby wokół stadionu zdegradowanego Widzewa. Czego więc znowu szukają i co najważniejsze, po co znów nas szkalują?
Już bowiem na pierwszy rzut oka widać więc, że całe te zamieszanie włącznie z powyższymi amputacyjno-semickimi tropami ma na celu jedynie odwrócić uwagę od tego, co naprawdę jest warte naszej uwagi. Jak się bowiem okazało Polacy (i to Polacy spłodzeni z polskiego nasienia, naturalną metodą!) też mogą odnosić sukcesy w sporcie, a także w filmie. A skoro mogą i skoro odnoszą to ktoś im warunki do takich sukcesów stworzył (czyżby ów mędrzec) Wszak takowe laury nie mogły się wziąć z niczego.
Owszem prawdą, jest że Pan Wajda filmów robić nie umie, a ten jego „Katyń” nie podobał się zwłaszcza tym, którzy go nie widzieli, ale fakt faktem, że oczyszczająca atmosfera IV RP musiała mu się udzielić (pamiętna scena społecznego awansu Celińskiej na starościnę). A to już wystarczyło by rzucić na kolana Amerykanów, którzy na filmie się raczej nie znają. Wszak za sprawą prof. Jerzego Roberta Nowaka wiemy kto tak naprawdę założył Hollywood i kto do dziś za to nie chce przeprosić. Owszem mógł też Wajda pokazać nabrzmiałe, sterczące sutki polskich aktorek (biało-czerwone?), co zdaje się sugerował mu Pan Kłopotowski, ale wówczas filmu nie mógłby oglądać Pan prezydent Kaczyński z żoną i bratem (a po nim i premier Tusk), więc nie miałby kto forsować tego antypolskiego gniota za oceanem. No i redakcja Rzeczpospolitej ciągle siedziałaby w kinie, a już pewien katolicki redaktor na pewno. Nawet więc mimo ewidentnych warsztatowych wajdowskich braków w rzemiośle filmowym (gdzie mu do arcydzieła „O Karolu, który został papieżem”), musiał Wajda, głównie dzięki cieplarnianym warunkom stworzonym przez byłą już opcję, wystrugać coś na miarę nominacji do Oskara. Zresztą z tego wszechogarniającego potencjału polskiego kina i moralnego klimatu czasów odnowy, każdy potrafiłby coś wystrugać czego dowodem jest choćby znakomity program „Misja specjalna”.
Być może więc Pan Andrzej Wajda powinien dziś podziękować zwłaszcza tym widzom, którzy konstruktywną krytyką wypominającą Wajdzie jego cytaty i występki z młodości, potrafili usytuować jego filmową rutynę na szerszym tle polityczno-społecznym i ze smakiem i znawstwem zmusić go do intelektualnego zmierzenia się z własnymi demonami. Tak tylko bowiem artysta może uchwycić ducha epoki.
I tylko jeszcze żeby Wajdzie już kompletnie woda sodowa nie uderzyła do głowy, gdy się okaże, że jednak wygrał Oskara i tym samym, niejako na papierze będzie lepszym reżyserem niż Pan Mel Gibson, ten znany reżyser-kolega Pana Michała Tyrpy.
komentarze
Poprawka
Mel Gibson otrzymał Oscara za reżyserię.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 22.01.2008 - 19:20no właśnie tak piszę
wiec o co chodzi
galopujący major -- 22.01.2008 - 19:42o to
“I tylko jeszcze żeby Wajdzie już kompletnie woda sodowa nie uderzyła do głowy, gdy się okaże, że jednak wygrał Oskara i tym samym, niejako na papierze będzie lepszym reżyserem niż Pan Mel Gibson, ten znany reżyser-kolega Pana Michała Tyrpy.”
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 22.01.2008 - 19:46Wajda - produkt eksportowy?
“Katyń” widziałam. Bardzo mi się nie podobał (poza jakimiś 10 minutami, które były genialne – ale na nich można było zrobić krótszy film). Wyszłam z kina wściekła: akademia dla młodzieży, niemal jak za moich czasów podstawówkowych, tylko z użyciem lepszych środków. Całkowicie nieprzekonująca, nieautentyczna: brązownictwo i budowa nadmuchanych pomników, a przecież prawda, zwłaszcza w tym wypadku, broni się sama, nie trzeba jej podmalowywać. Ale może jestem spaczona, zwłaszcza, że historię tamtego okresu znam na tyle, że film Wajdy o niczym nowym mnie nie informuje.
Mogę zapomnieć o części swojej wściekłości jeśli dzięki filmowi Wajdy także ludzie poza Polską dowiedzą się czegoś o Katyniu – to super. Jedno mnie martwi:
julll -- 22.01.2008 - 20:01“Może ja umiem robić filmy – powiedział Andrzej Wajda na konferencji prasowej.”
Czyli co? Będzie robił kolejne? Ok, tylko proszę, niech one od razu idą na eksport skoro za granicą są potrzebne i bardziej przekonują tamtejszych widzów.
Nie zrozumiałem, jak zwykle.
“Amerykanów, którzy na filmie się raczej nie znają. Wszak za sprawą prof. Jerzego Roberta Nowaka wiemy kto tak naprawdę założył Hollywood”
“ale wówczas filmu nie mógłby oglądać Pan prezydent Kaczyński z żoną i bratem (a po nim i premier Tusk), więc nie miałby kto forsować tego antypolskiego gniota za oceanem.”
“ze smakiem i znawstwem zmusić go do intelektualnego zmierzenia się z własnymi demonami. Tak tylko bowiem artysta może uchwycić ducha epoki.”
Nie rozumiem, jaką logiką rządzą się te zdania i jaki mają związek z rzeczywistością. Poza tym, że niezmiennie Kaczory be, Polacy antysemici, Rzepa do dupy, a Terlikowski onanista.
Bla.
[ost. Dwa ognie, czyli kto pierwszy?]
Futrzak -- 22.01.2008 - 20:38Futrzak
Nie czepiaj sie, zazdrosc przez ciebie przemawia, liż się po jajkach:-)))))
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 22.01.2008 - 20:45Futrzaku
o wlasnie, Mad Doga sie słuchaj, bo nie dla ciebie panamajorowe wyżyny intelektualne. Wiec jak nie ogarniasz, to liz sie po jajkach.
Artur M. Nicpoń -- 23.01.2008 - 18:02he he he
chłopcy dajcie spokój
idzcie do Mad Doga poogladać obrazki.
I nie zapomnijcie sie klepać po plecach.
pozdrawiam
galopujący major -- 23.01.2008 - 19:52