Wstałam dzisiaj bladym świtem czyli około 9, co mi się stało nie wiem.
Z niezrozumiałych przyczyn tak mi się czasem zdarza. No więc wstałam.
Myślę sobie wezmę psa na Plac, ale gdzie tam! Pies śpi snem głębokim i nie wykazuje najmniejszego zainteresowania pójściem gdziekolwiek.
Tym lepiej myślę dalej, niech się wypcha wypiję sobie kawę w spokoju.
No i siedzę we własnej kuchni, piję tę kawę czytając sobie rozmaitości tekstowiskowe i zapalam papierosa.
Nagle okno obok, znaczy sąsiadów okno, się otwiera.
Następnie z trzaskiem i wrzaskiem się zamyka.
Wrzeszczy nie okno, dodam by uspokoić czytelników co do mojego stanu psychicznego, lecz wrzeszczy sąsiadka, że okna nie może otworzyć bo smród papierosów, bo sąsiedzi (to ja) palą.
Rzuca się tam i szamocze we wściekłości.
Do kogo mówi nie mam pojęcia – nie do mnie w każdym razie.
Zamarłam i struchlałam.
Rozglądam się niepewnie wokół i zastanawiam co będzie dalej.
Dalej szczęśliwie nie było nic.
Kiedy udało mi się otrząsnąć z odrętwienia odezwał się buntowniczy głos wewnętrzny.
Kurde – pomyślałam błyskotliwie – siedzę w końcu we własnym domu, moje okno jest jedynie delikatnie uchylone, a to w celu ochrony zdrowia i życia kota, żeby mu durnowate pomysły do rudej głowy nie przyszły, i co?
Jak ktoś nie chce mieć sąsiadów to niech sobie dom zbuduje w puszczy i tam siedzi.
Nikt nikomu w kamienicy sąsiedztwa nie będzie dobierał wedle upodobań i oczekiwań.
Z perspektywy osoby takiej jak ja, której mało co przeszkadza w sąsiadach, trzaski, wrzaski i pretensje są czymś niezrozumiałym. Gdyby chodziło o to, że po nocach słucham muzyki, gdyby chodziło o to, że snując się po domu śpiewam, gdybym z premedytacją morderczy dym zapuszczała do mieszkań…
Ach, no i ten sposób cudownie pokrętny, że komentuje się coś o mnie, ale nie do mnie tylko tak niby sobie a muzom, czy innym tam.
Wcześniej jeszcze zauważyłam, że jak pies szczeka w radosnym oczekiwaniu na to aż miska pełna mięska zjawi się na podłodze, to niepokojąco głośno radio zaczyna grać obok.
No nieszczęście zupełne. Zupełne nie dla mnie, bo mnie ani ten pies, ani to radio nie przeszkadza tylko jaki jest sens chroniąc się przed hałasem większy jeszcze czynić?
To filozoficzne pytanie pozostaje bez odpowiedzi, co jest losem naturalnym wielu filozoficznych pytań.
Zresztą powinno mnie coś wcześniej tknąć , a nawet tknęło kiedy dziewczyna sprzedająca nam to cudo mówiła, że sąsiedzi są w porządku tylko trochę chyba dziwni są ci z boku bo zrobili taki raban, że specjalnie dla nich wyciszono dodatkowo szyb windy.
Mają ludzie siłę przebicia. Byle się do mnie nie przebijali.
Naszła mnie myśl natury ogólnej (bardzo dzisiaj refleksyjna jestem), że sąsiedzi to jest ciekawe zjawisko w ogólności. Można o nich długo rozprawiać, to znaczy ja mogę bo w wieloletniej i burzliwej niekiedy historii moich przeprowadzek ciekawostek znalazłoby się sporo.
Teraz się rozpromieniam na wspomnienie świeże jeszcze.
W czasie ostatniego wprowadzania się On został dopadnięty przez sąsiada, który zadał serię bolesnych acz bardzo przebiegłych pytań, cytuję z pamięci:
czy chodzi pan do burdeli?
czy pije pan wódkę?
oraz
ile pan za to mieszkanie zapłacił?
Mnie przy tym nie było co jest całkowicie zrozumiałe skoro chodziło o poważną męską rozmowę, za to gdy się wyłoniłam spośród kartonów i paczek, ten sam pan zrobił (cytat również z pamięci)
– oooooo,
a następnie dodał, że jestem młoda i piękna czy cóś, i że cieszy się z tego.
Nie wiem dlaczego się cieszy i w gruncie rzeczy ta wiedza do niczego potrzebna mi nie jest. Czekałam jeszcze, aż zapyta czy jesteśmy związani węzłem małżeńskim, ale jakoś się nie doczekałam. A szkoda, bo odpowiedzi pan sąsiad mógłby nie zrozumieć.
Nie będzie to tekst zakończony budującym wnioskiem. Przeczuwam kłopoty, a to jest wniosek średni, nie nazbyt optymistyczny.
A, że palenie jest szkodliwe to wiem. Jak widać w sensie społecznym również.
komentarze
Na razie, Droga Panie Gretchen,
przychodzi mi do głowy tylko uwaga na temat hałasu przykrywanego jeszcze większym hałasem. Otóż każdy lubi inny hałas. I to może być wyjaśnienie – ja np. denerwuję się, jak mnie dochodzą odgłosy strzelania garnkami z kuchni (może to poczucie winy, bo ja wiem?). A zupełnie nie przeszkadza mi dość mocny dźwięk telewizora czy radia (to może być już kwestia głuchnięcia na starość, ale nie lubie używać tego argumentu wobec innych domowników, bo głupio).
Przypomniała mi się także metoda stosowana przez weterynarzy, gdy chcą leczyć zęby koniowi metodą agresywną. Wtedy – by odwrocić uwagę zwierzecia – zakładają mu takie cus na ucho, co go też trochę ma boleć i tym samy odwrócic uwagę od rąk pana weterynarza dłubiącego mu w pysku.
Co do szkodliwości palenia w sensie społecznym to jux się raz wypowiadałem. I powtórzę raz jeszcze: jesteśmy najbardziej tolerancyjną grupa, bo nikomu nie zabraniamy nie palić. Niech sobie nie palą ile wlezie.
Po drugie, zobaczymy, co będzie z wpływami z akcyzy i podatków innych do budżetu, jak przestaniemy palić. A po trzecie to statystycznie ZUS na nas oszczędza ze względu na zmniejszone wyraźnie wydatki na emerytury.
Prosze trzymać się dzielnie.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 16.05.2008 - 14:15Piekna paląca, musi byc celebrytem
na szczęście Droga Gretchen wychodzi na to że jestes wyjątkiem potwierdzającym regułę :)
chyba to komplenent
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 16.05.2008 - 14:18Gretchen,
choć wniosek nieoptymistyczny na koniec, to tekst taki iuronicznie zabawny i ostry, uśmiechnąłem się z kilka razy, a nawet zaśmiałem, co mi się rzadko przy czytaniu zdarza, więc dobrze jest.
Ale kilka wątpliwośći mam:, co to za pies, że się nie nudzi jak właściciel się budzi?
Rozumiem i doceniam, że się wcześniej nie budzi, ale oba piesy, z którymi miałem do czynienia, to się budziły zaraz po tym jak ktokolwiek w domu się budził.
Dwa, z tym hałasem, to naturalna ludzka złośliwość, wprawdzie jam tolerancyjny i mi nie przeszkadzają, ale różne hałasy zagłuszam czasem hałasem, który mi odpowiada, np. muzyką, jak słysze jakieś śpoiewy zza okna różnego pochodzenia.
Ale szczekanie piesa to rzecz radosna więc bym nie zagłuszał.
A ciekawi sąsiedzi, choć uciążliwi, to zawsze to jakaś przygoda, bo ja mam samych nudnych…
CHoć jak na studiach mieszkałem przez 3 lata tona jednej stancji, to mieliśmy bardzo ciekawych acz toksycznych totalnie, oj trochę poblemów było.
Tyż by dużo opowiadać.
Pozdrówka
grześ -- 16.05.2008 - 14:24Pani Gretchen,
a ja nie lubię, jak mi śmierdzi.
Tyle, że nie krzyczę, bo mi się nie chce
Jest Pani uciążliwą sąsiadką. To jest fakt. Czy bardzo? To zapewne kwestia dyskusyjna.
A że się Pani trafili sąsiedzi socjopaci? Trudno. Nic za darmo, proszę Pani.
Pozdrawiam
yayco -- 16.05.2008 - 14:53Panie Lorenzo
Bardzo dziękuję za słowa otuchy.
Tak się zastanawiam co też mi przeszkadza w życiu domowym sąsiadów. Napisałam, że nic ale jakoś sama sobie nie wierzę i szukam…
Może dźwięk wiertarki w godzinach porannych?
O, wiem! Nie lubię kiedy koszą trawę a teraz jest sezon na tę działalność.
Pozdrawiam uradowana, że coś mi jednak przeszkadza nadal poszukując
Gretchen -- 16.05.2008 - 17:03Maxie
ten sąsiad to starszy człowiek…
Pewnie nie widzi już dobrze…
Gretchen -- 16.05.2008 - 17:04Grześ
Dla mnie wywołanie śmiechu u czytelnika to najlepsza recenzja.
Chyba, że akurat duszę swą rozdartą prezentuję a ktoś sobie myśli, że to zabawne jest wielce. No to wtedy mniej się cieszę...
Na szczęście jednak nazbyt często duszy swej na publiczne obśmiewanie nie wystawiam.
Co to za pies? A jamnik szorstkowłosy. Leniwa jest bardziej ode mnie.
Ponieważ jamnik to szczeka ponadnormatywnie, ale też wykazuje się daleko posuniętą życiową biernością. Zwłaszcza rano…
No i powiem Ci, że ciekawi sąsiedzi chyba najczęściej są uciążliwi.
Ciekawe czy cieszyliby się z inspiracji jaką dzisiaj dla mnie się stali?
Gretchen -- 16.05.2008 - 17:09Panie Yayco
Ja uciążliwa?
No gdzie tam.
A może…
No i już sama nie wiem.
Zamieszanie Pan wprowadził tym komentarzem w mój obraz siebie.
Gretchen -- 16.05.2008 - 17:11Hm, to ten jamnik
to musi być moje alter ego.
Niech żyje poranna zyciowa bierność:)
Zresztą w moim przypadku, to ja się ożywaiam i do jakiejkolwiek pracy żem zdolny tak od godziny 20.00
Średnio do 1, 2 w nocy, bo póxniej to już jednak zmęczenie.
A dziś jakimś cudem udało mi się wstać o 9, dobrze, że do pracy najwczesniej w tym semestrze to ja na 10.50 mam i to w środę, bo w taki poniedziałek czy piątek, to i póxniej.
Pozdrówka
grześ -- 16.05.2008 - 17:12Grześ
Jeśli ten jamnik to Twoje alter ego, to Ty jesteś moim alter ego.
Ja dobrze zaczynam funkcjonować o tak mniej więcej teraz. I mogę siedzieć dowolnie długo.
Natomiast jak mam wstać o 9 to już makabra jakaś ostateczna jest dla mnie.
Dzisiaj to jakiś nieczęsty wyjątek…
Pozdrawiam z hasłem o porannej bierności na ustach
Gretchen -- 16.05.2008 - 19:01Gretchen
Ta pani na zdjeciu ma taki wyraz twarzy jakby wlasnie zobaczyla Gretchen wchodzaca do apteki po ziolka uspokajajace po utarczkach sasiedzkich.
A wierny pies czeka…No moze nie jest to jamnik szorstkowlosy, ale zawsze przyjaciel czlowieka.
Borsuk -- 16.05.2008 - 20:56Pozdrawiam i czekam na Placowe foty bom niezmiernie ciekaw jak to teraz wyglada.
Ta Pani jamniczka, to jakieś dziwne indywiduum, Pani Gretchen
Nasz jamnik (choc my tez jego jestesmy, czego daje dowód szczególnie wtedy, gdy wracamy do domu) jest nad wyraz cichy w Krakowie. Natomiast w Szczawnicy drze sie jak pan na wlościach (i tak się tez zachowuje).
Rankami natomiast to rzeczywiscie czatuje aż się obudzę, a potem to mam już zagrabione. Spacer so schnell wie moeglich etc.
Zaś sasiadów i gości traktuje jak prawdziwy pies-morderca – zaliże na śmierć:-)
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 16.05.2008 - 20:31Borsuku Wspaniały
Przez chwilę myślałam, że ta pani to ja Twoimi oczami.
A najwierniejszego przyjaciela człowieka to wolałabym w takich jak na zdjęciu gabarytach, no ale cóż...
O zdjęciach dla Ciebie pamiętam oczywiście i niebawem się pojawią.
Plac jest teraz piękny, wszystko wściekle zielone i pachnie.
Sąsiadka właśnie tłucze ziedemnastego kotleta i się zastanawiam czy nie powiedzieć głośno, że nawet okna się nie da otworzyć bo sąsiedzi tłuką po mięsie :)
Pozdrawiam ochoczo
Gretchen -- 16.05.2008 - 20:38Gretchen,
ty się upewnij czy sąsiadka TXT nie czyta, bo wtdy będzie afera:)
pzdr
grześ -- 16.05.2008 - 20:40Panie Lorenzo
Dziwne to jest indywiduum i podstępne. A także kapryśne.
Drze się faktycznie przy byle okoliczności. Każdego wita jak starego znajomego.
Na jej jamnicze szczęście daje spać.
Długie spacery ją nudzą więc pewnie nawet do Kolonii Merlota by nie doszła.
Skaranie Panie Lorenzo, mówię Panu.
Mimo to pozdrawiam
Gretchen -- 16.05.2008 - 20:42Grześ
Już mi to dzisiaj przyszło do głowy he he.
Może dlatego tak tłucze, że czyta?
Gretchen -- 16.05.2008 - 20:43Gretchen
Dobrze ze myslalas tylko przez chwile.
Ty w moich oczach wygladasz zupelnie inaczej ;-)
Ja wspanialy??? Dzieki. Ale chyba przesadzasz.
Znalem kiedys jednego Wspanialego. Ale on mial nick Ferdynand.
Pozdrawiam rozochocony.
Borsuk -- 16.05.2008 - 21:03Borsuku nadal Wspaniały
No nie pierwszy raz tak do Ciebie się zwracam.
Pasuje mi tak, nie wiedzieć czemu :)
A nawet jak przesadzam to co to komu szkodzi… W szczególności Tobie nie szkodzi.
Pozdrawiam przeochoczo.
Gretchen -- 16.05.2008 - 21:11Lotny kucharz
Polecam kuchnie tego czlowieka unoszacego sie nad Placem. Latwo trafic.
Borsuk -- 16.05.2008 - 21:11Bar orientalny na Slupeckiej. Jesli lubisz taka kuchnie to pozdrow Go ode mnie.
Borsuku
Byłam tam raz, jakoś dawni temu ale wiem gdzie ten bar jest.
Jak polezę jeszcze raz, to go pozdrowię. Możesz być pewny.
On zrozumie, żeś Borsuk?
Gretchen -- 16.05.2008 - 21:18"Jesteśmy najbardziej tolerancyjną grupą" ?
Panie Lorenzo, co ja bym dał, żeby Mój Użytkownik (MU) taką tolerancję wykazywał. To jest, w pewnych podstawowych sprawach i owszem, nie mogę powiedzieć... Ale jeśli rzecz kwestii palenia papierosów dotyczy, prawdziwy szatan (czynny) w niego wstępuje.
Napisał Pan: „Niech sobie nie palą ile wlezie”. To bardzo zgrabnie powiedziane.
Ale jak znam MU, zaraz ryknie: „W przedziale dla palących? Bez papierosa w ustach? Niedoczekanie.” I dalej już nawet wstyd powtarzać, co MU sądzi o tych, którzy zamierzają wciągać w płuca JEGO dym i to (przepraszam Panią Gretchen za wyrażenie) „na krzywy ryj”.
Tak sobie myślę, że gdy w końcu jakiś Front Obrony Palaczy powstanie, to MU (który wszem i wobec chwali się, że nigdy do żadnej organizacji nie należał) jako jeden z pierwszych do niego wstąpi i to od razu do jakiejś jednostki szturmowej. Nikotynowy terrorysta.
Cała nadzieja niepalących, że MU nie dożyje.
Pozdrawiam z pożółkłej klawiatury – Pecet
Pecet -- 16.05.2008 - 22:49Gretchen
Pozdrow Go od czlowieka, bo o borsukach to pewnie nic nie wie.
Borsuk -- 16.05.2008 - 22:56Mieszkalem prawie nad tym barem, robilem zdjecia jego dzieciakowi.
Bedzie wiedzial.
Dzieki.
Pececie
Miło mi maszynę zaawansowaną gościć w swoich skromnych progach.
Nie wiem czy Pecet lubi pozdrowienia, ale pozdrawiam znad klawiatury (niekoniecznie pożółkłej)
Gretchen -- 16.05.2008 - 23:06Borsuku
Masz jak w banku.
Jak znam siebie to specjalnie tam pójdę, żeby go pozdrowić.
Pozdrawiam wędrowniczo
Gretchen -- 16.05.2008 - 23:08Gretchen
Jak to chinczycy mowili?
“Obys zyl(a) w ciekawych czasach?”
Wyglada na to, ze pani oprocz tych ciekawych czasow dostala jeszcze jako bonus, ciekawych sasiadow?
Pozdrawiam, aczkolwiek nie po sasiedzku;)
rollingpol -- 16.05.2008 - 23:55Szanowna Gretchen
Ma pani piecyk, olej ( może być Kujawski ) i psa?
To proszę włożyć do piecyka psią kupę, polać ją olejem i nastawić 220 st.C.
Potem otworzyć szeroko okno a na drugiej połowie przylepić kartkę z napisem.
Wyjszłam do sklepu, zara wruce
I zamknąć drzwi do kuchni.
Zapewniam panią, że już więcej paninej sąsiadce papierosy tyż panine nie będą śmierdziały.
Igła -- 17.05.2008 - 11:39WSP IGło,
to jest genialne – ta komunikacja interpersonalna na drugiej połówce okna
Matko, jak mi tego brakowało!
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 17.05.2008 - 16:26Panie Igło,
pan to ma pomysły.
odjechane strasznie:)
Skąd pan to bierze.
Chyba razem z Tuskiem, Premierem szanownym popalał pan za młodu i te wizje się stąd biorą
Pozdrawiam jak zwykle zadziwiony.
grześ -- 17.05.2008 - 19:01Panie Grzesiu
Zmęczony nieco jezdem boć przecież od panów Yayca i Lorenza dużo starszy, bo ja w wojnach kozackich udział brałem, jako sotnik a w szweckich, jako pocztowy a potem towarzysz petyhorski.
Ale gdyby pan znał jaką koleżankę, taką koło 30tki, bezpruderyjną i ryszawo to może bym i się ożywił nieco?
Mógłbym jej motek wełny do zwijania potrzymać. Na ten przykład.
Igła -- 17.05.2008 - 19:16Drzemiąc.
Hm, czy jakbym miał na odorędziu jaką koleżankę
młoda i bezpruderyjną, to bym siedział i z Panem tu gadał (nie żeby to było nieprzyjemne, ale…).
No właśnie, więc ma pan odpowiedź:)
grześ -- 17.05.2008 - 19:26Heh
Panie Grzesiu.
Igła -- 17.05.2008 - 19:29Rozstrzał w marzeniach jest.
Dla pana koło 30tki, to jakie 22 a dla mnie to 38 i 3/4te.
Gretchen
miałem dodać w sobotę ale umknęło mi…
mój szanowny sąsiad , ok. 8 rano w sobotę ziął sie był za wiercenie na balkonie wiertarka z funkrją udar, szczęśliwie juz mnie wcześniej córcia obudziła…no ale nie każdy ma tyle szczęścia nie być wyrwanym ze snu w środku nocy :))
max -- 19.05.2008 - 08:07Prezes , Traktor, Redaktor
a ja jestem nerwusem
I mnie denerwuje. Denerwuje mnie jak sąsiedzi palą w tak bliskiej okolicy, że dym mi wchodzi przez okno (szczęśliwie robią to nad wyraz rzadko). I denerwują mnie nienasmarowane zawiasy w drzwiach u niezidentyfikowanych sąsiadów. I irytują mnie kosiarki. I nie lubię odgłosów z budów/remontów. I zbyt głośnych – zbyt nocnych balang (nawet, jak mi nie przeszkadzają w spaniu, bo i tak nie śpię, to mnie denerwują). Takie zwyrodnienie po dzieciństwie w domku z ogrodem, trudno się odwyka. Najlepszą terapią jest widok innych wściekłych bab.
A z tą moją wolnością niepalenia, Panie Lorenzo, to nie do końca. Czy jeśli ktoś pali koło mnie papierosa, to nie narusza mi tej mojej wolności do niepalenia? No bo niby co ja, biernie, robię?
Pozdrawiam udając się na spoczynek, kojący te wszystkie nerwy.
julll -- 19.05.2008 - 23:51Jull,
,,Najlepszą terapią jest widok innych wściekłych bab.”
:)
dobre.
Pozdrówka
grześ -- 19.05.2008 - 23:57Pani Julll,
niezlą terapią jest budowa za oknem, rozpoczynająca się o 7.00. Widok toitoiki na wysokości czwartego piętra też jest kojący.
Pozdrawiam, łącząc się w walce o strefy wolne od cudzego dymu
yayco -- 20.05.2008 - 09:19Szanowna Pani Julll
Ja jestem naprawdę tolerancyjny w tej kwestii, Pani Julll. Jak ktoś sobie nie źyczy, to ja nie palę. Zawsze mogę pójść sobie dalej. Jak jest zakaz, to teź nie palę: w kinie, w samolocie, w pociągu.
A co do naruszania Pani wolności dymem z papierosa. Gdyby Pani wiedziała, co jest w powietrzu, które Pani wdycha…?! A wyziewy z samochodów, kominów, pieców opalanych węglem etc.? W gorach na przykład, to ja palę zdecydowanie mnie: 3-4 papierosy dziennie. Bo mi sie nie chce, nie czuję potrzeby.
Tak więc w moim towarzystwie nie musi się Pani obawiać, źe Panią zatruję:-))
Pozdrawiam więc zdrowo
Lorenzo -- 20.05.2008 - 09:22.
.
Magia -- 03.09.2008 - 13:48Magia
cudowne:)))
domyślam się że to sąsaid zasatał na wycieraczce i się pochwalił:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 20.05.2008 - 09:34Panie Maxie,
mam wrażenie, że zadaje Pan Pani Magii zbyt intymne pytania. Wstydź się Pan tego!
Pozdrawiam, myśląc o tym, o co Pan zapytał
yayco -- 20.05.2008 - 11:15Panie Yayco
prosze mi wierzyć, że prawdziwych pytań które chciałem zadać, nie zadałem- no ale stale o nich myślę, tym bardziej że jest pewnien stereotyp mówiący , kto gdzie i kiedy pali papierosy. Ale zapewniam, że o tym absolutnie nie myślałem
pozdrawiam wolny od zanieczyszczeń które widać
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 20.05.2008 - 11:38Panie Maxie,
cieszę się, że Pan nie myśli. O takich sprawach, znaczy. Byłoby to nieładnie, jak sądzę.
Pragnę jednak zauważyć, że to o czym Pan nie myśli, stawia pod znakiem zapytania podstawowe zasady bezpieczeństwa przeciwpożarowego.
Czy Pan zdaje sobie sprawę jak okrutne żniwo zbierają płonące sienniki
Pozdrawiam profilaktycznie i asekuracyjnie
yayco -- 20.05.2008 - 11:57Pani Julll
Ja Panię rozumiem oczywiście, ale jak ja siedzę we własnej kuchni z dala od okna?
I czy ja jako paląca osoba mam jeszcze jakieś prawo spokojnie się zatruwać czy też zapalając papierosa we własnym domu powinnam poprzedzać tę czynność badaniem prądów powietrznych, stanu sąsiadujących okien, przewodów wentylacyjnych?
Pozdrawiam zmęczona na samą myśl
Gretchen -- 20.05.2008 - 12:08Magio
A zobacz, napisali współżyć w cydzysłowie.
Ciekawe dlaczego?
Pozdrawiam rozradowana
Gretchen -- 20.05.2008 - 12:10Pański komentarz skojarzył mi się z tym:
Straż pożarna w szwedzkim mieście Vaestervik nie szczędziła pochwał 103-latce za wzorcowe zachowanie w chwili, gdy zapalił się pod nią materac, który zajął się od koca elektrycznego – podały w środę media.
“Siedziałam w łóżku, gdy poczułam, że robi mi się od dołu bardzo gorąco. Poczułam też swąd spalenizny i odkryłam, że pali się materac” – opisywała wydarzenie leciwa mieszkanka Vaestervik Ulla Lundback.
http://www.wprost.pl/ar/129762/Szwecja-103-latka-ugasila-pozar/
płonace materace, sienniki i nawet taki film był “Płonace siodła”
Innymi słowy, trzeba uważać...
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 20.05.2008 - 12:12max
“Siedziałam w łóżku, gdy poczułam, że robi mi się od dołu bardzo gorąco.”
Jak się ma 103 lata to świadczy to o tym, że materac płonie…
Gretchen -- 20.05.2008 - 12:16Tym bardziej, dzielna kobieta:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 20.05.2008 - 12:20Sz. Państwo Gretchen i Lorenzo
Ja wierzę, że Państwo akurat wyjątkowo tolerancyjni, jeśli chodzi o niepalących. Choć niestety, nie wszyscy palący równać się pod tym względem z Państwem mogą (niestety, jedna z bliskich mi osób takim palaczem niereformowalnym jest). A już na pewno system zezwalający na daleko posuniętą umowność rejonów dla niepalących tak tolerancyjny nie jest.
Chodziło mi raczej o to, że zazdroszczę Pani Gretchen tego wewnętrznego spokoju i tolerancji ogólnej względem sąsiadów. Mogę jednocześnie Panią Gretchen pocieszyć (choć pewnie marne to pocieszenie), że sąsiadka prawdopodobnie bardziej sobie samej (nie mówiąc o mężu), niźli sąsiedztwu, życie uprzykrza.
pozdrawiam antynikotynowo, a pojednawczo jednocześnie
julll -- 20.05.2008 - 18:35