Od wielu dni się noszę z napisaniem tekstu kulinarnego.
Ciągle mi coś przeszkadza.
Ale to nie jest wpis o żalu Gretchen wobec otaczającej ją rzeczywistości.
Rzeczywistość jest jaka jest. Każdy widzi.
Dzisiaj zmęczona, gdzie tam zmęczona! Wycieńczona, to lepsze słowo.
Zatem wycieńczona okolicznościami przyrody, postanowiłam zażyć gorącej kąpieli.
I siedząc w tej kąpieli rozmyślałam o tym i owym.
Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Zapewne” dobrze” i „źle” to nie są adekwatne kryteria oceny.
Rozmyślając (a nie powiem Wam o czym, bo to się wyjaśni wkrótce) przypomniałam sobie, że kiedyś miałam pomysł na tekst.
To było jak coup de foudre, znaczy to, że sobie przypomniałam, bo to miał być tekst publikowany na papierze i za pieniądze ( ho ho ho ), ale tamci co płacą chyba nie mają aż tyle fantazji.
Mniejsza o to.
Target się może nie zgadzać, albo ja mogę mieć inne zdanie.
Nieważne, jak chcecie pogadać o mediach to idźcie do Pana Igły.
Ja, jako istota nieskomplikowana, mam do wszystkich Państwa jedną maleńką prośbę.
Napiszcie tytuły swoich ulubionych bajek.
Takich, które pamiętacie z dzieciństwa.
Tych najważniejszych.
Najbardziej zapadłych w pamięci dziecka, które dorosły wciąż w sobie nosi.
komentarze
Gretchen
Do bajek nie mozna Jej zaliczyc,ale czytalem ja mnostwo razy.
Borsuk -- 24.05.2008 - 22:12“Dzieci z Bullerbyn”
A fragmentu o kielbasie dobrze obsuszonej do dzisiaj nie moge zapominiec.
Taki byl wtedy glod czytelniczy w Polsce.;-)
Pozdrawiam bajkowo
"Mały Klaus i duży Klaus";-)
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 24.05.2008 - 22:20To była bajka prywatna, Gretchen...
Mój ojciec opowiadał mi ją wiele razy, sam ją wymyślił.
Mała owieczka, pasąca się na Gubałówce oddaliła się się od rodziców i reszty rodziny (stada) i zabłądziła na trasę kolejki linowej. W pewnym momencie utknęła pośród torów. Z góry i z dołu jechały dwa wagoniki. Były coraz bliżej i bliżej…. Już, już miały na nią wpaść, gdy nagle – jeden skręcił w prawo, drugi w lewo – i owieczce nic się nie stało, wagoniki ją ominęły i pojechały dalej, jeden w górę, a drugi w dół...
Mój ojciec był kolejarzem, zajmował się elektryfikacją kolei. Tę bajkę opowiadał mi jak miałem 3-4 lata.
Pozdrawiam z oddali
merlot -- 24.05.2008 - 22:28Szanowna Pani Gretchen,
niestety nie mogę Pani pomóc, ponieważ pamiętam bajkę, a nie pamiętam tytułu. Biorąc pod uwagę treść, to mogła się nazywać Bajka o wilku i skowronku, Trzy życzenia, albo może Okazja nadarzyła się....
Autora też nie pamiętam. Przepraszam
Pozdrawiam
yayco -- 24.05.2008 - 22:28"Stoliczku nakryj się"
Braci :)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 24.05.2008 - 22:43>Gretchen
Jako dziecko miałam spory dystans do bajek, zwłaszcza tych o pięknych księżniczkach i dzielnych rycerzach. To mi zostało do dziś-nudzą mnie melodramaty i ziewam na komediach romantycznych.
Przypominam sobie jednak pewien zbiorek baśni który do dziś darzę szczególnym sentymentem.
Autorką zbioru była Maria Kędziorzyna, sama zaś książka nosiła tytuł “Z piekła rodem”.
Jak łatwo się domyslić głównymi bohaterami tych baśni były diabły….a właściwie ludzie, ktorzy swoją odwagą i przebiegłością wygrywali z mocami piekielnymi.
Diabły zaś okazywały się zwykłymi gamoniami.
Delilah -- 24.05.2008 - 23:06Dziewczynka z zapałkami
Od tej pory nie palę.
oszust1 -- 24.05.2008 - 23:29re: Gretchen zwraca się z prośbą do każdego z TXT
Od kedy pamiętam, pamiętam wieczor, lózko i Mama z książką sadowiąca się przy mnie, zimą opatulona w gruby robiony na drutach szlafrok – bo nasze mieszkanie było piekielnie zimne.
Moja pamięć nie sięga dalej niz gdzieś okolo 4 roku życia, może trochę wcześniej…
Pierwsze co pamiętam:
Baśnie Andersena – zaczęło się od wielokrotnie przepłakanej Calineczki
Brzechwa – Na wyspach Bergamutach (i cala reszta)
Ptasie radio i Spóźniony slowik -Tuwim – do dziś uwielbiam!
Ach, i oczywiście Jachowicz – Pan kotek byl chory
Jak tak wspominam ( Dzięki Gretchen za wywolanie tak odległych czasow) – to widzę ,że tych ulubionych, zanim zaczęlam samodzielnie czytać – było całe mnóstwo. Ale kolejność pojawiania się – właśnie taka.
Ukłony dobranocne
RRK -- 25.05.2008 - 02:53Nie pozostanę gorszy
i z całej gamy książek i książeczek kupowanych mi przez moją Matulę najbardziej pamiętam wspaniałe,na owe czasy,wydanie Bajki La Fontaine’a.
Pozdrawiam porannie z kawą i papierosem
Zenek -- 25.05.2008 - 03:33Jak ma być o gotowaniu
To ja poproszę o coś z tego pieca. I żeby to nie były jakieś ciasteczka z lukrem, najlepiej kawał mięcha.
A bajki?
Koziołek Matołek.
Igła -- 25.05.2008 - 08:01Pamiętam tez taką rosyjską o powodzi wielkiej, i jak się jakiś prosiak ratował a innych do łódki nie chciał zabrać.
I wierszyk o popielniku i mrugającym węgielku.
nie pamiętam tytułu
ale to była bajka braci Grimm o takim chłopczyku co miał kawałek sera w kieszeni, a w drugiej wróbla którego uratował i go olbrzym zatrzymał i sobie zrobili zawody strongmanów.
Olbrzym zgniótł głaz
Chłopczyk niby kamień zgniatał, a cwaniak z tego twarożku wyciskał wodę
Olbrzym cisnął skałą na odległość
Chłopczyk rzucił wróblem
Poza tym pamiętam bajki biblijne o Dawidzie i Goliacie, o Jonaszu, o Józefie.
Ostatnią rzecz, którą mi mama czytała to był Jeździec bez głowy Z książki niewiele pamiętam, ale ten klimat wieczorów gdy przy lampce mama czytała został w mojej głowie do dziś.
Potem to już sam czytałem, więc chronologia mi się miesza
sajonara -- 25.05.2008 - 09:47Trudno jest mi dokonać wyboru
tej najbardziej zapamiętanej “O krasnoludkach i o sierotce Marysi’?; “Dziewczynka z zapałkami”?
Doprawdy nie wiem, trudny wybór.
Wiem natomiast, że moim dzieciom czytałem zawsze na dobranoc mnóstwo bajek, ale też często wymyśłałem im nowe nieistniejące bajki, a może istniejące skoro im opowiadałem…?
Pozdrawiam serdecznie, bajkowo
MarekPl -- 25.05.2008 - 10:15Gretchen
tyle ich było… Uwielbiałam baśnie (nadal b. lubię). Andersen, bracia Grimm, trochę Ewy Szelburg Zarembiny, Brzechwy; dziewczynka z zapałkami, słowik, o siedmiu koźlątkach i złym wilku, kwiat paproci, czerwony kapturek, Kopciuszek… Też często śpiewaliśmy Na Wojtusia z popielnika o którym pisał Igła.
Potem “Mary Poppins”, “Opowieści z Narni” i mnóstwo innych.
Ale takiej swojej własnej, z którą czuję się cały czas związana bardziej, niż z innymi, to chyba nie mam.
pozdrawiam
julll -- 25.05.2008 - 13:23re: Gretchen zwraca się z prośbą do każdego z TXT
Bez wątpienia moim bajkowym przebojem jest zbiór baśni pod tytułem” Złota dzida Bolesława” ,miałem 20 lat kiedy poraz kolejny zabrałem zniszczoną już księgę na pole namiotowe w Orzechowie koło Ustki.Na trzeci dzień wieczornego czytania bajek, przed namiotem zebrała się już grupa około 30-tu osób a ci z “tylnych rzędów” domagali się co chwilę -“żeby trochę głośniej”.Po tygodniu czytaliśmy już bajki pod drewnianą wiatą i na zmiany.No i jeszcze niewielki zbiorek wierszy Tadeusza Sliwiaka “Szczygle figle”, dziś poklejona plastrami niewielka książeczka na ,której wychowała się moja siostra,ja, moja siostrzenica no i jeszcze dwoje mioch pociech.Pozdrawiam serdecznie i podziwiam pomysł tego “bajkowego festiwalu”.
Michał szlachcic -- 25.05.2008 - 13:24Chyba wszystkie powyżej wyliczone też, ale
Muminki (_Zima_ plus genialne słuchowisko na czarnych płytach Lato)
Kubuś Puchatek plus Chatka Puchatka
no i jeszcze Mały Książę.
Dopiero w wieku młodzieńczym Opowieści z Narni.
Ech, za tamtych czasów dostać jakąś książkę nie było łatwo.
Dlatego Zima w dolinie muminków została zaczytana na śmierć zanim w nasze ręce wpadła reszta serii.
We wczesnym dzieciństwie były jeszcze bajki mojej babci, Jasia i Małgosię pamiętam, w wersji ludowej. Wyjątkowe. Pamiętam, że uciekając przed Babajagą Jaś rzucił grzebień za siebie i z tego grzebienia wyrósł las…
PS. Wspomniany już Kawałek kiełbasy dobrze podsuszanej poznałem dopiero w szkole, ale zapadł mi w pamięć najmocniej.
odys -- 25.05.2008 - 13:32Bajki, bajki
jak odróżnić bajki od historyjek?
Toć wszystkie “Tytusy….” papci Chmiela to były jednocześnie i bajki i historyjki.
Igła -- 25.05.2008 - 13:39Wspaniałe, wesołe i budujące w odróżnieniu od Andersena, który dla mnie był zboczonym padalcem i twórcą horrorów.
Igło
Andersena i braci Grimm boję się dzieciom czytać.
Ale pomyśl o tej nieszczęsnej babie imieniem Jaga (babcia Jadzia), którą dzieci żywcem spaliły! Jak kto wyskakuje ze szkodliwością Harrzego Pottera to mu przypominam ten przykład.
Ciekawe, każde niemal dziecko ogląda w tv pobicia, gwałty, morderstwa w najwymyślniejszych formach, o tym co my sami oglądamy nie wspomnę
odys -- 25.05.2008 - 14:17— a bajki czyścimy ze wszystkiego…
Kajko i Kokosz
a te klasyczne bajki to popaprane.
Np. Wilk zeżarł babcię i kapturka, ale myśłiwy wypruł mu flaki i zaszył w brzuchu kamieni, a potem wrzucił do studni.
i ja mam to czytać dzieciom??
sajonara -- 25.05.2008 - 15:17Dzieci z Bullerbyn,
wiersze Brzechwy i Ptasie radio, tez.
sajonara – wczoraj moja corka lat 4 fragment o wypruciu flakow i zaszywaniu w brzuchu kamieni przyjela bez mrugniecia powieka.
anett -- 25.05.2008 - 16:08jestem wdzięczna za Państwa odzew :)
Proszę nie ustawać.
Chciałam się odnieść do tego pojawiającego się w Państwa głosach zdziwienia, że w tych klasycznych bajkach jest tyle krwi, flaków i przemocy, a dzieci nic.
Przypominam sobie siebie jak byłam mała – nie ruszało mnie to wcale.
Nic a nic.
Tylko Bracia Grimm potrafili mnie nastraszyć.
Kilka lat temu zaczytywałam się w “Serii Niefortunych Zdarzeń”.
Pierwszy tomik zaczyna się od tego, że podczas beztroskiej zabawy głównych bohaterów na plaży, ich rodzice giną w pożarze domu.
Ich domu.
Potem jest już tylko coraz gorzej.
I proszę, ja niemal płakałam nad losem nieszczęsnych sierot podczas gdy różne znane mi dzieci gotowe były posiusiać się w majtki ze śmiechu.
Gretchen -- 25.05.2008 - 16:34Panie Merlot
A gdzie się Pan podziewa? Hę?
Gretchen -- 25.05.2008 - 16:36w dzieciństwie bajki opowiadała mi
babcia, ale zaczytywałem się też w pozycji pod tytułem “Bery i bojki śląskie” chociaż mało z tego rozumiałem :)
“Kto pyta wielbłądzi”
Docent Stopczyk -- 25.05.2008 - 16:36re: Gretchen zwraca się z prośbą do każdego z TXT
Bracia Grimm i Andersen byli chyba moimi ulubionymi autorami (sama ich czytałam, widocznie byłam już nieco starsza niż dzieci Odysa, tata głównie czytał nam znacznie łagodniejsze bajki o zwierzętach Jana Grabowskiego i Witalija Bianki). Na prawdę straszny był “Dziadek do orzechów” Hoffmanna.
Może przez te baśnie została mi słabość do XIX-owiecznego klimatu, do filmowych baśni i do filmów w stylu “Kill Bill” czy “Tylko strzelaj”? Nie wydaje mi się, żeby w jakiś inny sposób mnie skrzywiły.
julll -- 25.05.2008 - 16:50Ja tak naprawde, to niewiele pamietam
tyle, ze jak sięgnę pamięcią, to przypominam sobie, że dziadkowie opowiadali mi swoje, zmyślone historyjki.
A tak naprawdę to zapadły mi w pamięci, te prawdziwe opowieści.
Np, jak dziadek schował się przed szwabskim, ostrzeliwującym go samolotem w kartoflisku, przykrywając jakąś porzuconą miednicą.
Albo jak jego i sołtysa, od sowietów chłopy za gorzałkę wykupiły.
Może dlatego jestem na jednych i na drugich do tej pory cięty?
Bo to były bajki prawdziwe, z dobrym zakończeniem a nie jakieś pierdoły, dalekich Grimmów i Andersenów.
Igła -- 25.05.2008 - 16:59Igło, Ty to musisz wszystko zaraz zepsuć
zrzędzisz tylko i straszysz jak byś na ten przykład nie mógł wymyśleć bajki o długim Romku o PalimKocie. dwóch kurduplach i jednym kaczorze w łachach wermachtu. Taka prawdziwa polska bajka osadzona ruskimi agentami, którą opowiada dajmy na to tatko Tadzio
leniwie pozdrawiam z ławki w parku
MarekPl -- 25.05.2008 - 17:41Słonko świeci, czas leci starzeją się dzieci
tylko my wciąż młodzi … duchem
Jak mnie Gretchen
na kozetce położyła, to se leżę. I obrazy wyświetlam, te dawno zapomniane, zapadłe ale tkwiące tuż pod kopułą i na codzienne postrzeganie działające. Wystarczy, że przymknę oczy.
Igła -- 25.05.2008 - 17:45I co?
Nie mogę nogą machać?
A nawet powierzgać
Hm,
mnóstwo tego było, z ciekawszych ,,królowa śniegu”, przerażająca, strach o Kaia i Gerdę i w ogóle emocje duże, poza tym inne baśnie Andersena i Grimmów też.
A i była taka bajka czy baśń, przy której się popłakałem i w ogóle bałem, ale to nie mama opowiadała, tylko jej znajoma, co nas odwiedziła.
Wrażliwym był wtedy:)
A póxniej oczywiście to co wszyscy ,,Kubuś Puchatek”, ksiązki Astrid Lindgren, Doktor Dollitle i wiele innych.
Ale o tym pisałem choćby pod świetnym i starym tekstem popisowca w S24:
http://popisowiec.salon24.pl/16859,index.html
grześ -- 25.05.2008 - 18:10Grzesiu
możesz mi napisać kiedy wyleczysz się z choroby pt salon24,stale nam podrzucasz linki stamtąd,jak myślisz,czy nie staje sie to ciutkie nudne?
Pozdrawiam
Zenek -- 25.05.2008 - 18:25czytałam
pierwsza to Koziołek Matołek (tzn. taką pamiętam), potem Muminki, Grimmy, Andersen, Tytus Romek i Atomek, więcej z bajek nie pamiętam, toż to ponad 25 lat temu było
AnnaP -- 25.05.2008 - 18:36Zenku,
oj przeginasz:)
Popisowiec pisze i na TXT, to jest tekst jego z maja 2007(kiedy TXT jeszcze nie było) , który linkowałem kilka razy w róznych miejscach jak jest dyskusja o książkach, bo i tekst i komenty są świetne.
A link ostatnio np. podrzuciłem w tekście w swoim blogu i tam zamierzam podrzucać co mi się podoba, o i le wiem S24 nie jest np. stroną pornograficzną bym w tekstach w blogowych nie miał podrzucać linka do czegoś ciekawego.
W komentarzach zdarza mi się to raczej rzadko, jeśli tak jak tu ma to związek z tematem i jest dobrej jakości.
pzdr
grześ -- 25.05.2008 - 18:38Gretchen
To trochę jak z Paragrafem 22. Ludzie się zaśmiewają, a ja jestem raczej blisko płaczu.
pozdrawiam
julll -- 25.05.2008 - 21:20"Nie mam marzeń, nie znam bajek" :)
Hehe… Pardon, jeden wyjątek, Czajnik mi w dzieciństwie opowiadał Władcę Pierścieni na dobranoc. A potem czytał Mistrza i Małgorzatę, jak miałam 7 czy 8 lat.
No co, fajna bajka o kocie, który z byle kim nie pije bruderszaftu; o komsomołce, co odcięła Berliozowi głowę (“nie wiążcie się z tych przyczyn z kobietą motorniczym”), o Szatanie, który wypił później toast z jego czaszki… Żeby tylko zaraz mnie nie oskarżono o propagowanie czegoś pod płaszczykiem klasyki rosyjskiej.
Tolkien i Bułhakow. Tyle w sobie nosi moje wewnętrzne dziecko, przykro mi. :)
A w ogóle, pamiętasz jeszcze, o co chodziło w tej całej akcji Twojej?
pururu
Mam prośbę nie robić mnie w bambuko
nie do każdego, do Maszyny mam.
Nie należy poważnych ludzi stresować. Na przykład tu:
Pokazuje się na boczku Mam prośbę do wszystkich
Człowiek pędzi, czyta, najpierw z ulgą, że prośba taka bardziej rozrywko-literacka, a potem zaczyna się zastanawiać, czy on już tego kiedyś nie czytał...
Może by Maszyna wymyśliła taki dinks, że jak przyjdzie Pino albo Grześ z kwerendą i zechcą rzucić jakąś złotą myśl do tekstu z wykopalisk, to automatycznie dopisze się przedtytuł:
Kotlet! xxxxxxx xxxx xxx
albo:
Złote Przeboje! xxxxx xxxxx xxxxx
Taki mam wniosek racjonalizatoski.
Pozdrawiam wszystkich tradycjnym hi, hi
merlot -- 01.02.2010 - 20:46Pino
Oczywiście, że pamiętam. Jak mogłabym nie?
Tylko jakoś mi się ten temat rozmył po drodze, ale może jeszcze kiedyś się z nim spotkam.
Pururu :)
Gretchen -- 01.02.2010 - 20:48Merlocie
Ech…
Chociaż to baaardzo miło, że przybiegłeś. :)
Odwzajemniam hi hi.
Gretchen -- 01.02.2010 - 20:49Merlocie, ja jako że zyję przeszłością,
to zamierzam jeszcze kilka tekstów starych powykopywać:)
pzdr
Ale tym razem to wina Pino, no.
jak zwykle zresztą.
grześ -- 01.02.2010 - 20:59Spadać...
Chcecie mnie zniechęcić do rzeczywistości? Mam znowu stać się postacią tragiczną i smętną, jako ten jelonek?
Sif.
"a ja wam mówię wczystko chuj"
Albatros! Albatros!
............................................................
Czasami dla zabawy uda się załodze
Pochwycić albatrosa, co śladem okrętu
Polatuje, bezwiednie towarzysząc w drodze,
Która wiedzie przez fale gorzkiego odmętu.
Ptaki dalekolotne, albatrosy białe,
Osaczone, niezdarne, zhańbione głęboko,
Opuszczają bezradnie swe skrzydła wspaniałe
I jak wiosła zbyt ciężkie po pokładzie wloką.
O jakiż jesteś marny, jaki szpetny z bliska,
Ty, niegdyś piękny w locie, wysoko, daleko!
Ktoś ci fajką w dziób stuka, ktoś dla pośmiewiska
Przedrzeźnia twe podrygi, skrzydlaty kaleko!
Poeta jest podobny księciu na obłoku,
Docent Stopczyk -- 01.02.2010 - 22:00Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku –
Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.
No nie,
Bodlerkiem mi poleciał, i to takim, co go musiałam przerabiać w gimnazjum :D
Ja was nienawiżu!
Ale ljubjlu też, więc zapraszam na pierwszy odcinek starej powieści Kacpra, z której zupełnie nic nie zrozumiecie. :)
To ten, co tak dobrze gotuje?
Ciemność widzę, ciemność...
merlot -- 01.02.2010 - 22:19niech ugotuje albatrosa jak taki zuch