I on, miał posturę takiego senatora-szlachciury, zresztą takim był. Major kawalerii c.k Monarchii i w ’39r też do służby stanął ( we wrześniowym burdelu, prowadząc swój pododdział przez jakieś laski i piaski natknął się na wychodzący z naprzeciwka oddział niemiecki. Oficerowie się poznali, wymienili powitanie, kilka zdań, zasalutowali i rozeszli, strzały nie padły ) .
Trzy fakultety miał, no dwa i pół. Politechnikę w Petersburgu skończył, Konserwatorium we Lwowie no i ASP w Krakowie, prawie. Grał na wszystkich instrumentach.
W drewnianej chałupie, do której wyrzucili go Niemcy, była taka kolekcja malarska obrazów, że nie jedna galeria by się nie powstydziła. Własnych i cudzych.
A w pałacu, Niemcy, prawie co tydzień balowali, mieli rozrywkę jak to faceci w wojnę, samogonu nie brakowało, folwark dostarczał wszystkiego co było trzeba.
W ’45r pod chałupę podjechało NKWD. Z willysa wysiadło kilku oficerów w skórach, z wilczurami i weszli do chałupy. No to po dziedzicu, orzekli miejscowi, tym bardziej, że jedyny syn w AK był i w lesie nadal siedział.
Wyszli po kilku godzinach, na rauszu.
Syn (z lasu) wyszedł po amnestii, a potem szybko ( do lasu ) wrócił.
Złapali go ’47r. posiedział ale stary go wyciągnął. Starsy był o 2, czy 3 lata. Jak przez nasze obejście szli w battledressach, to ja się odwracałem, że niby go nie znam, głodni byli często. Ojciec z PSL-em trzymał no ale jajek i mleka trudno było odmówić. Nasi.
Wyjechał na zachód Polski. Tam się urządził. Niedawno odzyskał pałac.
A stary?
A stary mnie fizyki uczył. Bo w jego pałacu ( na oko większym niż Belweder ) liceum po wojnie urządzili urządzili.
A polskiego, dziedzic z Ciężkowic, dr nauk humanistycznych ( uczył ) i inż., zarządca z jego majątku, matematyki. Mieli pracę.
A w ławkach dzieci ich własnych fornali, policjantów, sklepikarzy, chłopków małorolnych.
Merytorycznie, to oni by żadnego, teraz, egzaminu pedagogicznego nie zdali. Ale co to byli za ludzie? Myśmy od nich wszystkiego się uczyli, jak się ubrać, jak i czym jeść, jak się odezwać po polsku.
A ten z Ciężkowic, to moją matkę a twoją babkę, jak ja już na studiach byłem, to o mnie się wypytywał, jak ją spotkał i mnie do siebie zapraszał. Chodziliśmy na spacery i wtedy więcej się nauczyłem niż w szkole. A jaki on gorset wykrochmalony, od koszuli miał, nigdy już potem takiego nie widziałem.
A nasz dziedzic sekretarzem w szkole też był, mam świadectwo maturalne przez niego wypisane. Wykaligrafowane.
A jak on się ze Leszkiem S. wykłucał? Zawsze kredą do tablicy wypudrowany, no ale potem Leszek profesorem na AGH został.
A te NKWD mu nie zaszkodziło?
Jak Niemcy w pałacu balowali, to balowali a on im nalewał. Potem jak linie obrony na na Białej budowali i nas wszystkich na “okopy” zabrali, to te roboty nadzorował jego kuzyn, inżynier z Krakowa, porządny człowiek.
I te ruskie, jak już pojechali, to bumagę mu zostawili a potem drugą do gminy przysłali.
Załatwił sobie 3 czy 4 hektary ziemi i pare krów miał. Chodziliśmy do niego pomagać mu pasać, po paryjach i ugorach. (A on nam o świecie opowiadał ). Wiesz na lejcu?
Wiem, sam z dziadkiem, tak, pasałem.
——————————————————————————————————————————————————————
Z tego liceum wyszły setki, jeżeli nie tysiące, przyszłych inżynierów, nauczycieli, urzędników, profesorów akademickich.
Liceum nadal uczy chłopskie dzieci.
Mieści się w Bobowej.
Dziedzicem, nauczycielem we własnym pałacu/szkole był Kazimierz Wieniawa – Długoszowski. Brat rodzony Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, pierwszego ułana Rzeczpospolitej.
————————————————————————————————————————————————————
Dziadek nie wziął z reformy ani hektara z ziemi Długoszowskich. Powiedział, że to grzech, po naradzie ze szwagrem z Jankowej. Siedmioro dzieci na 6 morgach. Wielu miało i ma, do niego, o to żal.
Mój ojciec wyszedł stamtąd, jako jedyny, na bosaka, po zdaniu matury w ’51r., z pielgrzymką do świętego obrazu w klasztorze redemptorystów w Tuchowie. Potem budował, stojąc po kolana w błocie, łopatą, Nową Hutę. Potem ukończył Uniwersytet Śląski w Stalinogrodzie, potem drugi fakultet na UW.
Pisane w ramach rekolekcji rodzinno/świeckich. Niech zostanie w pamięci.
Tyle.
————————————————————————————————————————————————————-
A przed chwilą dowiedziałem się, że mój pradziad walczył 2 lata na włoskim froncie.
komentarze
A wie Pan panie Igło...
te pańskie rekolekcje jakoś bardziej do mnie przemówiły, niż inne…
Magia -- 09.03.2008 - 22:38Igła
jakiego lubimy:)
max -- 09.03.2008 - 23:11Prezes , Traktor, Redaktor
oj Igło,
najpierw Pan Zenek mię tu poruszył tak jakoś, teraz Igła zagłębił się w stóg siana własnej przeszłości i leżąc pod chmurką, ze słomką w zębach do nostalgii namawia:)
Lubię:)
kułak i spekulant
Bloxer -- 10.03.2008 - 08:44Pan Igła
Bo to jakoś tak jest na świecie urządzone – na szczęście dla nas – że jak człowiek jest CZŁOWIEK to to jego człowieczeństwo jak wirus jakiś na innych przechodzi.
Ja pamiętam z dzieciństwa gdy wakacje u Dziadka na wsi spędzałem, dziwiłem się, że Dziadkowi starzy ludzie jakoś tak “jak księdzu” się kłaniają. Dopiero później opowiedziano mi Dziadkową historię:
Dziadek przed wojną przegrał w karty (do sąsiada) majątek – niewielki ale zawsze – i został się z rodziną w chałupinie z klepiskiem w kuchni – jeszcze ja je pamiętam. Dziadek z sąsiadem często ten sam majątek przegrywał, a potem odgrywał, wygrywał też majątek sąsiada i tak się nie nudzili, a notariusz miał zajęcie bo za każdym razem był wzywany, żeby nowe akty własności spisać. Oczywiście nikt nikogo z domu nie wyrzucał wszystko działało po staremu bo było wiadomo, że się właściciel odegra :) Taki sobie sport wymyślili. Tak się jednak złożyło, że wojna przeszkodziła w kolejnej partyjce. Jak już nas wyzwolili to Dziadek nie miał od kogo odegrać bo jego przyjaciel od kart nie wrócił, więc Dziadek z rodziną przenieśli się do tej chałupki bo własność to własność i tak zostało ale ludzie z okolicznych wiosek pamiętali kim był i jakim był, no i kłaniali się “jak księdzu”.
A rodzina sąsiada zapłaciła straszną cenę za jego karciany fart – wyzwoliciele zastrzelili wszystkich, jak to obszarników.
Tak czasem myślę, że gdyby wtedy Dziadek dostał inne karty – może nie byłoby mnie na świecie …..
Z pozdrowieniami _ RW
ryszard w -- 10.03.2008 - 08:48To są te zręby prawdy
to jest pamięć o przeszłości, bez której nijak w przyszłość pójść, no bo jak na bosaka bez bagażu hitorii własnego rodu
MarekPl -- 10.03.2008 - 08:55Igło- pozdrawiam
Marek
Panie Igło
w pas się kłaniam za ten rekolekcyjny wpis.
bo tak w ogólności, Pana to albo podziwiać albo sie na Pana wkurzać jedynie można. innych stanów – znaczy się pośrednich – brak.
pozdrawiam.
Griszeq -- 10.03.2008 - 10:10Panie Griszeku
Możesz mi jeszcze piwo postawić.
Igła -- 10.03.2008 - 10:43Igła
Panie Igło
jeśli dane mi będzie się z Panem spotkać, to poczestuję Pana najlepszym piwem czeskim jakie znam, bo smakuje mi ono lepiej nizli nawet nasze polskie.
gdyby podał Pan adres, albo choćby skrzynke pocztową, to wyślę Panu i o wrazenia spytam.
chyba ze PAn juz to piwsko zna – chodzi mi o na taki druciany kapsel zamykanego KELTA.
A Pana wpis to czesć akcji rekolekcyjnej w ktorej jest też Zenek. I Gretchen. I dla mnie osobiscie – takie wlasnie wpisy sa na txt najwazniejsze.
Griszeq -- 10.03.2008 - 11:01Panie Griszeku
Nie znam.
Igła -- 10.03.2008 - 11:13Z czeskich to najchętniej Gambrinusa wchłaniam, jak gdzie trafię.
A ja k by mi pan co przysłał, to i tak Jarecki wszystko porwie, a w niego to piwo jak w studnię bez dna wlata.
Igła
re: I proszę mi nie gadać, tu, o Polsce i patriotyźmie
Ja piwa nie piję wcale.
Jacek Jarecki -- 10.03.2008 - 11:16A jeśli już nigdy więcej niż 12 na jedno “posiedzenie”
Pozdrawiam
Panie Igło i JJ
jako mieszkaniec terenów przygranicznych, dosc czesto wybieram sie do czech po zloty trunek. gambrinus – nie powiem, dobry. ale kelt najlepszy.
jak mi Pan na priv podeślesz adres, choćby anonimowy (znaczy sie skrzynke pocztowa), to obiecuje podeslac, bo ciekawy jestem reakcji.
a jak sie jeszcze cerny trafi…
ja juz koncze, bo dobry i powazny rekolejkcyjny wpis znowu rozwalam jakimis gadkami piwnymi. przepraszam.
ps – chyba ze kto jest ze sosnowca… bo mam blisko, to i podjechac moge, choc to zagranica dla slazakow….
Griszeq -- 10.03.2008 - 11:44Panie Griszegu
Igła bardzo centuś jest.
Ja nie omieszkam.
:))) Gęba już meni się śmieje
Pozdrawiam
Ps. W tej chwili dziewczyny z księgowości przyniosły mi Heinekena 0,7.]
Jacek Jarecki -- 10.03.2008 - 12:08Strasznie dziwny zbieg okoliczności.
że dziewczyny
że z księgowości
że piwo
Niezwykłe!
Jarek Jarecki
no i co z tego ze centus, przeca ja mu za to piwo nic bym nie liczyl. ;-))
no jak dziewczyny przynosza piwo, to juz znaczy jestes niedaleko raju. znaczy sie raju na ziemi, coby niedomowien nie bylo. albo jakis interes maja. ale pozostanmy przy pierwszej wersji.
heinekena rozlewaja teraz w zywcu. jadac w beskid zywiecki, zawsze warto zatrzymac sie w browarze i wypic pare szklanic zywca i heinekena. bo w browarze leja niepasteryzowane. ;-) poezja dla piwoszy….
Griszeq -- 10.03.2008 - 12:34Panie Griszeku
A nie mówiłem, że Jarecczak wypije wszystko?
Igła -- 10.03.2008 - 12:38Powiem , że jest gorzej, on jak se golnie tak z pół tuzina flaszek, to dopiero ochoty nabiera i głodny się robi, a przez to awanturny.
Sam widziałem jak Nicponiowi najpierw zawiłości liberalizmu usiłował wytłumaczyć, szczególnie na prowincji a jak zobaczył dno w flaszce i w korwiniźmie, to tak się wnerwił, że Freemana do stawu wrzucił, Nicponia ogłuszył, Zetora wysłał po wino ( że niby o kwasowość żołądka chodzi ) a sam denko od butelki finlandii zeżarł z nerwów.
Igła
@ IGŁA & GRISZEK
Igło, otóż i to cudo, któe ci Griszek opisuje.
ZACNE i powiew tradycji czuć przy otwieraniu!
Pzdr.
Misqot -- 10.03.2008 - 12:42Panie Igło
znaczy sie do obłaskawienia Jareckiego bez kega przyturlanego nie ma co podchodzic? no to dzięki za rade…
latanie do stawu jakos mi sie nie widzi, a chlop na zdjeciu wyglada jak skrzyzowanie Fabio z Beowulfem, wiec podejrzewam ze dalby rade nawet i po krzynce browca.
natomiast zastanawiam sie, jak wygladac moglo Nicponia gluszenie, bo to tez kawal chłopicha… na youtube ogladalnosc murowana w granicach 0,5mln na dzien…
Griszeq -- 10.03.2008 - 12:44Misqot
dzieki Misqocie!
Griszeq -- 10.03.2008 - 12:46gdzie kupujesz? bo trudno ten zacny trunek dostac…
@ GRISZEQ
Cóż, nie powiem, żebym często to pił... po prostu mój ojciec ma kolegę – mieszkańca strefy przygranicznej, a dokładnie Pomorzowic – i ów gość czasem przywozi takie rarytasy z “zagranicy”...
Dobre piwo – jeśli tak może ocenić to taki piwosz jak ja, co miesięcznie wypija raptem z litr czy półtora… Piwka oczywiście ;-)
Ale dobre, butelkę sobie zostawiłem – grzech wyrzucać...
Pzdr.
Misqot -- 10.03.2008 - 12:51Hmm
wygląda nieźle, prawie jak kupowany kiedyś u Kurzątka browarek?
A głuszenie Nicponia najlepiej oglądnąć na poligonie.
Igła -- 10.03.2008 - 12:51U niego samego, w łykend majowy.
Igła
Panie Igło
wybieram się. może więc uda się zobaczyc. o ile do tego czasu nie wyladuję w stawie. albo mnie nie posla po cos.
Pana mozna sie spodziewac?
Griszeq -- 10.03.2008 - 12:53@ IGŁA
Oj, będzie ładnie ;-) Byleby nie padało… Igła, tym razem tez tym macerowanym nieszczęściem będziesz się zajmował? I kłuć o niewdzięcznych teściowych będziesz?
Ech…
Pzdr.
Misqot -- 10.03.2008 - 12:54Misqot
jak mozesz, to popros o cerne. to jest dopiero niebo w gebie…
a butelka – zacna. adekwatna do zawartosci.
Griszeq -- 10.03.2008 - 12:56I owszem,
zamiaruję.
Igła -- 10.03.2008 - 12:58Igła
@ GRISZEQ
Dobrze, postaram się uprosić szacownego Kolegę Ojca o Kelt Cerne ;-)
Czyli jeśli dobrze widzę to po prostu DOBRE ciemne pivo?
Pzdr.
Misqot -- 10.03.2008 - 12:59Panie Igło
to się cieszę. w takim razie nic nie wysylam, tylko przywiozę do Artura.
Griszeq -- 10.03.2008 - 13:08Misqot
z tym ciemnym to nie jest tak. ja sie wprawdzie nie znam na procesach technologicznych, ale my mamy albo portery albo jakies wynalazki jak karmi.
czesi maja to swoje cerne i ono smakuje zupelnie inaczej… juz staropramen cerny jest doskonaly, ale kelt przebija wszystko.
natomiast z piw polskich polecam Koźlaka. takze w ciekawej butelce.
ps Pan Igla mnie zabije za psucie watka….
Griszeq -- 10.03.2008 - 13:11Panie Griszeku
A niby czemu?
Igła -- 10.03.2008 - 13:13Toć ja tylko kobity pędzę, ale jak dogonię, to już za zabijanie sie nie biere, bo i po co?
Igła
Panie Igło
Pana wpis, ten na gorze, jest wpisem waznym i dobrym. Takim ktorego sie nie komentuje, tylko sie nad nim mysli i ewentualnie podpisuje.
Czasem takie wpisy na txt sie pojawiaja. Nieczęsto, stad ich wartość.
A ja to o piwsku jakies dyrdrymaly… dobre by byly na jakims innym, lzejszym i kameralnym poscie. Pan zresztą wie, o co mi chodzi. ;-)
Griszeq -- 10.03.2008 - 13:19Panie Griszeku
Właśnie nie.
Bo, po co, komu , prawdy objawione?
Toć ja ku swojej, rodziny i innych pamięci to napisałem. I refleksji.
Siedzi to już w sieci. I dobrze.
A potem przychodzi ktoś inny, drugi zupełnie, czyta.
I ma inne, albo swoje skojarzenie, “na bazie”.
I zaczyna gadać.
I dobrze.
I o to, chodzi.
Sam widzę, że gadać trza. I sam zaczynam, spowrotem, gadać.
Igła
Igła -- 10.03.2008 - 13:30@ IGŁA
Gadać a nie lać ;-)
Pzdr.
Misqot -- 10.03.2008 - 13:57Panie Igło
po co komu prawdy objawione? dziwnie Pan pyta. madrość jest sumą doświadczeń. niekoniecznie swoich. jeśli ktoś ma coś do powiedzenia, ważnego i dobrego, to trza sluchać. czasem, pod takimi wpisami, pojawiaja sie wlasnie refleksje innych, wpis uzupelniajac, rozszerzajac, nadajac nowe tony.
są miejsca, gdzie sie sprzeczmy, dyskutujemy, czasem obrazamy. oraz miejsca gdzie nawet kompletnie rozni ludzie rozmawiaja, albo tylko czytaja.
ja to bym optowal, aby takie wpisy jak ten Panski i wpis chocby Zenka umiescic gdzies pod taka kategoria, gdzie moznaby go latwiej znalezc. wie Pan – czasem odwiedza sie TXT nie po to, by dyskutowac, tylko by cos dobrego przeczytac. nawet kolejny raz.
ciesze się, ze PAn do gadania powrocil. bo moze nie mnie to oceniac, ale mial
Pan okresy walenia palką czasem troche na oślep.
pozdrawiam.
Griszeq -- 10.03.2008 - 14:24Do Pana Igły
Jakeś mnie Pan mocno z nerw wyprowadził onegdaj za złe traktowanie kobiet, to dzisiaj czoła chylę za ten wpis.
Jackmal
Jackmal -- 10.03.2008 - 20:06Panie Igło!
Jak Pan przykazał, ani jeden wpis o patriotyźmie, za to o piwie, którego osuszona bateria prezentuje się i u mnie na meblach, sporo, ale…
co ja mam zrobić, kiedy słyszę po raz kolejny wiadome przemówienie plk. Becka, to mnie ciarki przechodzą? A po piwie tylko błogość i nuda po kościach?
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 10.03.2008 - 21:22Panie Dymitrze
To może być białaczka.
Igła -- 10.03.2008 - 21:28Proszę się skonsultować z p. Gretschen.
Igła
Igło!
Gretchen – to brzmi wielce niepatriotycznie! Germańsko – powiem wprost. Czy to mnie może uratować?
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 10.03.2008 - 21:38Panie DB
Proszę się nie przejmować diagnozą pana Igły. To raz.
Odnoszę wrażenie, że pani Gretchen para się niesieniem pomocy w sferze psyche. To dwa.
Pozdrowienia niediagnostyczne…
Magia -- 10.03.2008 - 21:43Igło!
I za to Ciebie kochamy!
Jerzy Maciejowski -- 10.03.2008 - 21:43Pszę pana
a pan to niby jak masz na imię?
Igła -- 10.03.2008 - 21:44Igła