Wczoraj stanąłem pod zarzutem, że w poniedziałki psuję humor największym optymistom, a mistrzów pesymizmu doprowadzam do czarnej rozpaczy, wywołuję u nich myśli o samobójstwie. W następny poniedziałek zajmę się studiowaniem życiorysów tych nieszczęśników, co zdecydowali się zejść przed powołaniem na służbę do Pana. A co, nie wolno? Uśmiecham się widząc oczyma wyobraźni wpis WSP Lorenzo, który napisze: Marek znów spieprzył mi tydzień!
Ale ja grzeczny jestem i dobrze (ponoć?) wychowany – sam się wychowywałem, stąd te maniery. Powiem przepraszam i już będzie łatwiej.
Tak w ogóle, to lubię przepraszać odkąd pojąłem, że to słowo ma tak wielką siłę sprawczą. Weźmy na ten przykład tę panią co to mi weszła na odcisk i przeprosiła natychmiast: mimo bólu wywołała uśmiech na mojej twarzy.
Lubię przepraszać i nawet weszło mi w nawyk, tak jakby. I nie mam pretensji, jak Smoleń, tu sobie pozwolę – a mnie to kurwa nikt nie przeprasza – ten cytat przywołać.
Ja nie mam pretensji żadnych. Przepraszam wyjątkowo, z takim bon tonem w głosie, aby nie wyszło pusto, nijako, pretensjonalnie, czy wręcz prostacko.
Przepraszam za wszystko, nie przepraszam za innych, jak też za innych się nie wstydzę. Nie potrafię.
Nawet przeproszę, że ktoś idiota, i ja go po prostu zrozumieć nie mogę. W tym tonie, przeprosin jest nawet trochę, coś mniej czy więcej czterysta sześćdziesiąt. Co cztery lata przepraszam. To tyle.
No, ale wtorek więc do tematu czas wracać.
Tak się złożyło, że jakiś czas temu – i wcale nie wiem czy był to wtorek, ktoś z kutra rybackiego wyrzucił zepsutą lodówkę. Z niej argon uleciał zamroził wodę, o górę lodu rozbił się statek na pełnym morzu. Skończył się bal na Titanicu. I tu nie przepraszam. Luksus kosztuje. Jak widać, ma swoją cenę.
Mnie bardziej kręcą dziś inne daty: narodzin i śmierci dwóch mistrzów. 1452 na świat przychodzi mistrz pędzla, rzeźbiarz architekt, filozof – wielki Leonardo Da Vinci (FOTO)
Również 15 kwietnia, lecz znacznie później (1828) umiera królewski malarz na dworze hiszpańskim, Francisco Goya.
Przepraszam, że nie odniosę się do stanu zdrowia p. prezydenta, że nie obchodzi mnie też zdrowie p. premiera. Pójdę na spacer do parku, tam kaczki podkarmię, popatrzę jak z ciąży wychodzą pąki. Na ławki okiem rzucę łaskawie, na których młodzież trafiła zamiast do szkoły. To ławka, to ławka. Tam nauka tu nauka. Posłucham rozśpiewanych treli ptactwa, które radośnie oznajmia, że wiosna z banicji już wraca.
Cztery pory (u)roku
Jesień – dama kolorowa, dystyngowana
w kolory pastelowe odziana – kokietuje
swym wdziękiem barw przeróżnych
mieniących się w długich promieniach słońca
by zaraz skryć się w szarzyznę zawstydzona
Zima – zmroziła chłodem, to co wcześniej ukazała,
by zaraz potem oblec się w biel
jakby powiadając:
Patrz jaka jestem czysta i niewinna
od tamtej zupełnie inna
Wiosna – po czasie rozważeń, co było wcześniej,
po pierwszym kolorowym występie
po ucieczce w niewinność swą ukazaną
rozzuchwaliła się troszkę – zaczęła puszczać pąki
wdzięcząc się przy tym dość śmiało
by w Lato – przemienić się niepostrzeżenie
zrzucając maski, odsłonić uroku blaski
paraduje wszędzie roznegliżowane
otwarcie bez pruderii zachęcając
do udziału w tanach
komentarze
bardzo wtorkowy tekst :-)
i jaki sloneczny, pelen usmiechu wiosny.
Esmi -- 15.04.2008 - 09:33Czarodziej z Pana :-)
Szanowny Panie Marku
Pan mi wcale nie psuje tygodnia, a jedynie umacnia normalny u mnie stan poniedziałkowy. Ale czegóż się nie robi, by konsumować Sztukę.
Pozdrawiam wtorkowo
Lorenzo -- 15.04.2008 - 10:21Esmi
e tam, czarodziej zaraz. Tam mi się jakoś samo rzuciło
MarekPl -- 15.04.2008 - 11:13Wtorkowo odwzajemniam się tym samym :))
Drogi Panie Lorenzo
wie Pan jakoś trzeba zacząć, i , co wspaniale wyraża Wielki Janusz Gajos w temacie kultury:
Na sajm przód kłaniam się a potem długo, długo nic a potem Ukłony
MarekPl -- 15.04.2008 - 11:30No jakby tu Panu, Panie Marku, powiedzieć...
co klasyka, to klasyka. A nie mógłby Pan tak w poniedziałki swoich tekstów zaczynać? Choćby jakąś historyjka zabawną o wampirach?
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 15.04.2008 - 12:03Mógłbym Panie Lorenzo
jest jedno TYLKO... Mianowicie, czy potrafię
Muszę poćwiczyć, albo kalendarz troszkę oszukać
Nie wiem czy ten biologiczny da się na manowce sprowadzić tak bardzo
A klasyka, to tak jak raczył Pan zaznaczyć
Pozdrawiam mile
MarekPl -- 15.04.2008 - 12:12Panie Marku Szanowny
Ja to ten biologiczny już od ładnych paru lat oszukuję, więc mówię Panu, że się da :-)
Lorenzo -- 15.04.2008 - 12:21WSP Lorenzo
obyś miał Pan rację, gdyż przeciwnie ja będę miał wytłumaczenie
MarekPl -- 15.04.2008 - 12:30:)
Szanowny Panie Marku
W ramach korepetycji podrzucam taki pomysł przez mnie stosowany. Otóż należy vis a vis łoża banerek sobie powiesić z napisem “Dzień dobry Łaskawco”, zaś po otwarciu ocząt w dłoń się całować na dzień dobry. Od razu lepiej – człowiek czuje się doceniony etc. :-))
Pozdrawiam ze spokojem
Lorenzo -- 15.04.2008 - 12:51No wie Pan
aż mną wstrząsneło … ze śmiechu szczerego do łez
MarekPl -- 15.04.2008 - 12:54Dziękuję
Pozdrawiam przez łzy, lecz serdecznie – bardzo
Szanowny Panie Marku
A jak Pan dojdzie do wprawy niejakiej, to może Pan spróbować wyższej szkoły jazdy czyli podjąć się pod nogi zwyczajem szlacheckim w celu wyrażeniu szacunku wielkiego.
Pozdrawiam gimnastycznie
Lorenzo -- 15.04.2008 - 12:58Teraz nie mogę
Drogi Panie Lorenzo, gdyż mógłbym się utopić w kałuży wesołych łez
MarekPl -- 15.04.2008 - 13:18:)
Wyschną, spróbuję. Na pewno
Wesoło