Pakistański Jarmark Europa

W dolnie Swat trwają walki pomiędzy rządem pakistańskim, a talibami. Nic nie zapowiada jednak trwałego ustabilizowania sytuacji w tym kraju. Najtrafniejsze byłoby scharakteryzowanie położenia Pakistanu przy pomocy słowa „katastrofa”, ale warto podkreślić, że mogło – i może – być dużo gorzej.

Stan gospodarki Pakistanu jest fatalny – większość ludzi żyje w nędzy, inflacja wynosi ponad 25%.. Islambad co prawda dostał pożyczkę z Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 7,5 mld dolarów, ale po pierwsze, to za mało, a następnej pożyczki już nie dostaje (niechętnie się pożycza komuś, kto będzie miał problemy z oddaniem), a po drugie, trudno, by gospodarka tak niestabilnego wewnętrznie państwa działała bez zarzutu. Jakby tego było mało, od 2 maja liczba zarejestrowanych uchodżców z terenów objęych walkami, wynosi prawie 1,5 miliona ludzi (!) – dane UNHCR. Prezydent Zardari charakteryzuje to jako „katastrofę humanitarną” i prosi świat o pomoc. Na razie nie mamy jeszcze jednego elementu układanki – mianowicie nie wiemy, ilu cywilów zginęło w czasie walk wojska z talibami. Mediów w tamte rejony nie dopuszczono, według uchodżców z Mingory (miasto w dolinie Swat), wojsko kontynuuje ostrzeliwanie i robi to bardzo intensywnie, co ma fatalne skutki dla żywotności mieszkańców. Armia pakistańska informuje też, że talibowie i bojownicy Al-Qaidy zamierza bronić się w miastach przy użyciu starej, sprawdzonej strategii – żywych tarcz.

Siły rządowe odnoszą na razie umiarkowane sukcesy w dolinie Swat. Nie powinno to nikogo dziwić, gdyż armia pakistańska jest nowoczesna, posiada silne lotnictwo i uzbrojone różnymi – z reguły chińskimi podróbkami rosyjskiego sprzętu – gadżetami wojska lądowe. W operacji wykorzystywane są helikoptery, walczą dobrze wyszkoleni komandosi. Przeciętny talib może przeciwstawić temu popularnego AK-47 i starej daty moździerze . Technologiczna róznica, jak między angielską Premiership i polską Ekstraklasą. Dlaczego zatem rząd nie może pokonać talibów i raz na zawsze załatwić problem?

Slyszałem kiedyś taką wizję przyszłości. Wladimir Putin wraz z potężną armią Federacji Rosyjskiej zajmuje całą Europę. Patrzy na mapę, dumny ogląda swoje zdobycze – Berlin, Paryż, Londyn, Warszawa… właśnie. Spostrzega jeden, niewielki czerwony punkt. Pyta ministra obrony z oburzeniem – Siergiej, co to jest? Zajęliśmy całą Europę, pokonałem siły NATO, co to za kropka mi tu wyskakuje? – krzyczy oburzony. – A, to Wietnamczycy skutecznie bronią się od lat na Stadionie Dziesięciolecia. (polecam również ten skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju)

Niegdyś dziennikarze „Wprost” postanowili kupić nowoczesny karabin używany w niemieckich tajnych służbach. Na ś.p. Jarmarku Europa znalezienie kontrahenta zajeło im ponoć 15 minut.

Podobnie jest z pograniczem afgańsko-pakistańskim zamieszkałym przez Pasztunów. Nie ma żadnej realnej jurysdykcji, a granica między tymi państwami jest zwyczajną fikcją. Prawo swoje, rzeczywistość swoje. To wylęgarnia terrorystów, w pełni kontrolowana przez struktury plemienne. Talibowie mają tutaj swoją bazę. Wojsko pakistańskie może wygrać w dolinie Swat (po np. krwawych walkach w mistach), ale Pakistan nie będzie w stanie zdobyć kontroli nad pograniczem, znajdującym się przecież w innym rejonie kraju. Niejasne są również interesy pakistańskiego wywiadu, którego stosunek do talibów bywa bardzo ambiwalentny. Z jednej strony oficjalnie ich zwalcza, z drugiej – o czym było głośno w mediach – konsultuje się z nimi, przesyla broń i czerpie korzyści z uprawy opium. Wszystko poza kontrolą władz centralnych. Talibowie są w jakiś sposób towarem eksportowym Pakistanu. Jak na Jarmarku, tylko że na obszarze tysięcy kilometrów kwadratowych.

Pakistańskie wojsko ma też problem z innego powodu. Dominuje w prawie każdym elemencie, ale talibowie doskonale znają teren, są w stanie prowadzić walkę partyzancką, a większość żołnierzy pakistańskich pochodzi z terenów nizinnych, w związku z czym nie potrafią walczyć w górach – a tam bronią i chowają się islamiści. Rozwiązaniem byłoby korzystanie z miejscowych rekrutów, gdyby nie fakt, że część z nich dezerteruje lub przechodzi na stronę talibów. Nie chcą walczyć przeciwko „swoim”. Związek Radziecki nie miał wystarczająco dużej miotły, by tam posprzątać. Amerykanie i Pakistańczycy też raczej nie mają. Zresztą, w latach 80-tych istnienie niestabilnego pogranicza tym państwom w ogóle nie przeszkadzało…

Starcia będą się więc przeciągać w nieskończoność, bo talibowie chcą wziąć „wszystko albo nic”. Nie interesują ich formuły pośednie. Nie mają przy tym sił, by być równorzędnym rywalem dla wojska. Jeżeli Pakistan się samoistnie nie rozpadnie, nowy Talibistan nam nie grozi. Przede wszystkim Pakistan musi podnieść się gospodarczo, bo jak wiadomo, bieda radykalizuje społeczeństwo. Cywilny rząd bez poparcia nie utrzyma się. Władze może przejąć wojsko.

O to, by Pakistan przetrwał zatroszczą się niewątpliwie Amerykanie. Chcą, czy nie – muszą się opiekować Pakistanem , bo jest on kluczem do Afganistanu. Państwowości Pakistanu nic więc nie grozi. Tak jak nie ma ryzyka – przynajmniej na razie – przejecia przez terrorystów arsenału nuklearnego Wojna z talibami może okazać się grą w chowanego – talibowie będą znikać w góach i pojawiać się zajmując kolejne wioski, do momentu kolejnej ofensywy. I tak w kółko. Prezydent Zardari nie będzie przecież w stanie obstawić całego kraju wojskiem. Wojna na wyczerpanie. Można sobie też wyobrazić, jak krwawe mogą okazać się walki w miastach.

Tak jak nierealne jest błyskotliwe zwycięstwo talibów, którzy nawet nie mają jednolitego dowództwa, tak tryumf prezydenta Zardariego też taczej nie wchodzi w grę. Problem talibański rozwiązałby tylko wtedy, gdyby podprząkował sobie pogranicze i przywódców plemiennych. U bumachera postawiłym więcej pieniędzy na to, że Polacy wygrają turniej Euro 2012. Prezydentowi brakuje siły, argumentów – w tym siłowego i autorytetu.

Celem minimum ofensywy armii jest zepchnięcie talibów na pogranicze. Pasztunów i nikt tak nie będzie w stanie kontrolować. Jeśli Zardari chce osiągnąć swój cel, to musi być zdeterminowany i konsekwentny. Stabilność tamtego regionu świata jest w rękach Islambadu. O ile nie ma szans na pokój z talibami, o tyle nie można z góry przekreślać rozmów z przywódcami plemiennymi. Prawo prawem, ale to oni mają rzeczywistą władzę. Nie da się ignorować interesów 15 milionów Pasztunów.

Przepędzenie talibów z doliny Swat, byłoby doraźnym i propagandowym sukcesem. Nie bardzo zmieniłoby taktyczne położenie Pakistanu i Stanów Zjednoczonych. Talibowie mogą bardzo szybko powrócić na tamte terytoria, jak to miało miejsce dotychczas. Jeśli udałoby się rozwiązać problem pogranicza, wtedy możliwa jest stabilizacja. Interesy Amerykanów, Pakistańczyków i Pasztunów (po dwóch stronach granicy) nie pokrywają się, dlatego obecny stan będzie się przedłużał, z przerwami na taktyczne przegrupowanie sił. Barack Obama wybiera już tylko mniejsze zło.

Wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu i zabranie pomocy Pakistanowi skończyłoby się prawdziwą katastrofą, nie tylko humanitarną. Już raz Waszyngton tak zrobił – w 1973 roku.. W Wietnamie. Dwa lata później Wietnam Pólnocny zdobył Sajgon.

Inne artykuły na podobny temat
Pakistańscy mistrzowie negocjacjibr> – Sępy nad trumną polskiego geologa
Indie w ogniu – demokracja w defensywie

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Przeczytałam tylko pierwsze zdanie

“W dolnie Swat trwają walki pomiędzy rządem pakistańskim, a talibami.”

Nie muszę czytać dalej. Po co? – skoro nie ma Pan pojęcia kto zamieszkuje te tereny.
Powtarza Pan medialny bełkot.
Niestety.


Magia

Ok, to z kim w takim razie walcza w dolinie Swat? Czy nazwanie ich talibami jest naduzyciem?

W dolinie Swat nie wprowadzono na mocy rozejmu szariatu, a tamtejszych kobiet nie pogoniono ze szkol?

Hm?


Tam zamieszkują Pasztunowie

Kto i przeciwko komu szkolił Pasztunów? Kto, dziesiątki lat wcześniej pokroił ich terytorium ustanawiając taką a nie inna granicę między Afganistanem a Pakistanem? Kto ich teraz z jednej strony wykorzystuje a drugiej morduje jako “talibów”?

To, co Pan napisał o pożyczkach IMF to też propagandowy bełkot.
O czym z przykrością informuje –


i jeszcze jedno

Miesiące temu pisałam tu, na TXT, o polityce “wielkich” prowadzącej wprost do (wielce prawdopodobnej) “bałkanizacji” Pakistanu.
Ten syf właśnie się dokonuje.

Ale nie sądzę, żeby Pan zrozumiał o czym mówię. W końcu rozpieprzenie w drobny mak Jugosławii (najbardziej prokapitalistycznego i liberalnego państwa w Bloku Wschodnim) to zwycięstwo “postępu” nad “ciemnogrodem”.
IMF też miał w tym swój udział. Znaczący.

[edit] (dopisek na marginesie) Czego teraz uczą po tych “uczelniach”? A raczej: czego nie uczą? Ale nie ma się czemu dziwić. W końcu nowy plan edukacyjny dla świata powstał tuż po ostatniej wojnie światowej. Pod auspicjami UNESCO. Tego też Pan nie wie? I po co ja się pytam? – gupia jakaś.[/edit]


Magia

Pisalem o tym, ze to Amerykanie i Pakistanczycy ich szkolili. Poza tym dla mnie talib nie rowna sie Pasztun, bo nie kazdy talib to Pasztun, a nie kazdy Pasztun to talib.

Dlaczego IMF to propagandowy belkot? Pakistan nie znajduje sie w fatalnej sytuacji gospodarczej (mniejsza o to, czy na wlasne zyczenie) Poza tym, po co tyle nerwow, zlosc pieknosci szkodzi ;)

O tym, ze z Pasztunami nalezy rozmawiac – tez pisalem w tekscie.

Pozdrawiam.


Patryku

To Pan w pierwszym zdaniu napisał, że w dolinie Swat walczy się z talibami. :)

Pakistan znajduje się w dramatycznej sytuacji ekonomicznej od wielu, wielu miesięcy. Jakoś (co najmniej) od wczesnej jesieni ubiegłego roku – wtedy pojawiły się w mainstreamie medialnym pierwsze doniesienia na ten temat. Alternatywa pisała o tym mniej więcej z rocznym wyprzedzeniem.

I na koniec… Proszę uwierzyć, panie Patryku – nie denerwuję się. W żadnym razie. Ja się uśmiecham… z pobłażaniem.
Wie Pan, jeden fizyk od laserów a także od wieloletniego rządowego programu psychotronicznego (może kiedyś o nim napiszę) powiedział, że nie ma sensu “wkładać do swojego plecaka cudzych niepowodzeń”. Zapamiętałam to sobie i tego się trzymam.

Odwzajemniam pozdrowienia. :)


Podaję pierwszy z brzegu przykład z mainstreamu,

z 6 października 2008 z brytyjskiego “Telegraph” pt. “Pakistan facing bankruptcy”:
http://www.telegraph.co.uk/finance/financetopics/financialcrisis/3147266...

No. :)


;)

O rany… Ja nie chcialem napisac, ze Pakistan nie znajduje sie w dramatycznej sytuacji, tam mial byc znak zapytania. Tutaj nie ma zadnej roznicy pogladow – gospodarka Pakistanu znajduje sie w katastrofalnym stanie.

To jakby Pani nazwala tych, z ktorymi walczy rzad? Ja nazywam ich talibami ze wzgledu na ich swiatopoglad. Prosze pamietac, ze dolina Swiat, a pogranicze, to raczej inne miejsca na mapie.

Pozdrawiam.


Dobrze, że chociaż w przypadku

katastrofy ekonomicznej doszliśmy do porozumienia. :)

Swat i wszystko, co od niej na “lewo” jest zamieszkane przez plemiona pasztuńskie.
“Taliban” też nie powstał sam z siebie. :) Al-Kaida, to propagandowy bzdet, co upubliczniła już nawet BBC w jednym ze swoich filmów dokumentalnych. (Może poszukam.)

Zabawię się we wróżkę: to będzie linia przyszłego podziału Pakistanu. Przez dolinę Swat aż do Beludżystanu. Ten ostatni albo zostanie włączony do Afganistanu albo, co bardziej prawdopodobne, uzyska status państwa (lub raczej “bananowego państewka”), jeśli nic się nie zmieni.
A dlaczego dla globalistycznych guru “wolny” Beludżystan i “zniknięty” Pakistan są tak ważne, to już proszę się dowiedzieć we własnym zakresie.
A zresztą, opublikowany w ubiegłym roku raport jednej z “trzyliterowych” agencji stwierdzał, że Pakistan stacza się w trybie “niejednostajnie przyspieszonym”. :) Doświadczenie pokazuje, że te raporty mają wręcz siłę sprawczą. No, ale podobno Administracja się zmieniła.

Rząd pakistański to miała tworzyć pani Butto. Reszta jest, przynajmniej chwilowo, milczeniem.

Życząc dobrej nocy oddalam się do… książki.
:)


Subskrybuj zawartość