W 1989 roku Europa wygrała swoją wojnę o prawo do wolności. Zwycięstwo jest wynikiem pracy ludzi. Bez ich determinacji i wzajemnego wspierania się, nie byłoby przemian roku 1989 i późniejszych, o których przecież nie można zapominać. Co prawda droga do demokracji to nie trzypasmowa autostrada, a raczej kręta górska ścieżka, ale Polacy, Czesi wraz z Słowakami, Bułgarzy, Rumuni, a potem Litwini, Łotysze i Estończycy, pokonali ją. Z różną prędkością, lecz szczęśliwie.. Za drogowskazy (a może nieistniejący wtedy GPS?) służyła pomoc państw tzw. Europy Zachodniej.
Do upadku Żelaznej Kurtyny Europa podzielona była na dwie części. Wynikało to z powojennych ustaleń, bardzo dla Europy Wschodniej niekorzystnych. Były one ciosem dla solidarności i jedności Europy. Przecież pierwsze pomysły integracji europejskiej pojawiły się już w dwudziestoleciu międzywojennym. Nie można mówić o upadku Żelaznej Kurtyny bez odniesienia do lat 1945-1989 – to tak, jakby w kontekście meczu piłkarskiego wspominać tylko o ostatnich 10 minutach spotkania.. Dzisiaj bardzo łatwo pisać o tym, jak to się wszystko udanie potoczyło, bo w 2009 roku prawie wszyscy Europejczycy żyją w demokratycznych państwach prawa. Naturalnie – w każdym z członków Unii Europejskiej można znaleźć wady – mniejsze lub większe, ale obecnie mamy nieporównywalnie większe opcje rozwoju.
„Polak, Węgier dwa bratanki, i do szabli i do szklanki” – głosi jedno z polskich powiedzeń. O ile tego drugiego zagadnienia nie będę tłumaczył, o tyle nad tym pierwszym należy się pochylić. Solidarność między narodami Europy narodziła się na długo przed 1989 rokiem. Europa Zachodnia mogła integrować się swobodnie w ramach Wspólnot Europejskich lub innych porozumień, w dużo bardziej niekorzystnej sytuacji znalazły się państwa położone na wschodzie Europy. Zażyłość polsko-węgierska, naturalnie zbudowana na filarach takich jak Józef Bem walczący jeszcze w XIX wieku „za wolność naszą i waszą” i naturalnie dobre kontakty polityczne z lat międzywojennych, miała w smutnych czasach komunistycznej rzeczywistości szczególny wymiar. Polacy i Węgrzy, rządzeni przez aparatczyków postępujących zgodnie z linią wytyczoną przez centrum kierownicze znajdujące się na Kremlu, byli ze sobą związani niewidzialną liną zrozumienia, empatii i współczucia. Oba narody zostały uwięzione w kajdany systemu, który został narzucony siłą. Doskonale obrazuje to rok 1956, gdy rewolucja węgierska symbolicznie rozpoczęło się od demonstracji poparcia dla przemian w Polsce, co znamienne – pod pomnikiem gen. Bema w Budapeszcie. Społeczeństwo węgierskie chciało wolności. Skończyło się to tragicznie – zryw wolnościowy został brutalnie stłumiony, a główni przywódcy (m.in. Imre Nagy) zostali skazani na karę śmierci. Reakcja Polaków była natychmiastowa – gdy tylko rozeszły się nieoficjalne (i nieprawdziwe) informacje, ze trzeba zaopiekować się węgierskimi sierotami, wiele polskich rodzin zgłosiło chęć adopcji. Ponadto Polacy oddawali krew i wysyłali leki na olbrzymią skalę Tutaj warto zaznaczyć pewną prawidłowość – stanowiska władz państw bloku wschodniego z reguły nie odzwierciedlały poglądów społeczeństwa, a wręcz były im przeciwne.
Podział Europy po II wojny światowej był sztuczny. Wynikał on z geopolitycznego rozdania kart dokonanego na konferencjach w Jałcie i Poczdamie Europa Zachodnia, wsparta planem Marshalla, wykorzystała swoją szansę. Integracja gospodarcza i polityczna raz na zawsze przekreśla jakiekolwiek szanse na wojnę pomiędzy członkami wspólnoty. Każde państwo walczy o swoje interesy, ale utrzymuje się stan symbiozy. Taktyka wzajemnego wspierania rozwoju sprawdziła się, o czym doskonale świadczy obecny wysoki standard życia w tych krajach. Inaczej sytuacja wyglądała za Żelazną Kurtyną. Tam nie było Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, ani Europejskiej Wspólnoty Energii Atomowej, ani Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Zawiązana została Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, która była organizacją podporządkowaną ZSRR. „Wzajemność” polegała na tym, że Związek Radziecki brał od członków RWPG najważniejsze surowce, płacąc bardzo mało albo niemal wcale.
Na upadek komunizmu złożyło się kilka bardzo istotnych czynników. Przede wszystkim pękł od wewnątrz, co było wynikiem braku społecznego poparcia i niewydolnością gospodarczą, którą porównać można do stanu płuc charakterystycznego dla 44-letniego, nałogowego palacza. Wpływ miały również czynniki zewnętrzne, takie jak np. działalność prezydenta Reagana, ale one raczej przyspieszyły, aniżeli przesądziły o klęsce komunistów.
Władze w państwach położonych za Żelazną Kurtyną nie były w żaden sposób legitymizowane przez społeczeństwo. W związku z tym, że działały bez mandatu społecznego, a wręcz przeciwko własnym obywatelom, naturalny był brak poparcia dla takiej formy rządu. Było to widoczne podczas m.in Rewolucji węgierskiej (1956r), Praskiej Wiosny (1968r – Czechosłowacja) i „Sierpniu 80‘” w Polsce,. Obalanie komunizmu przypominało grę w Domino. Symbolizujący podział Europy mur berliński nie upadłby bez „Solidarności” i częściowo wolnych wyborów w Polsce oraz przemian na Węgrzech, tak, jak nie byłoby Platona bez Sokratesa. Konsekwencją przemian roku 1989 było późniejsze wyzwolenie się państw nadbałtyckich, Ukrainy i Białorusi. Ciężko znaleźć początek tego Domina. Niewątpliwie można powiedzieć – parafrazując słowa prezydenta Johna Kennedy’ego: „Jestem Berlińczykiem” – żże w pewnych momentach wszyscy byliśmy Polakami, Węgrami, Czechosłowakami, Rumunami, Bułgarami i Niemcami. To też traktować można jako solidarność europejską.
Upadek systemu dodatkowo przyspieszyła niewydajność gospodarcza. Żadne państwo nie wytrzyma, gdy ograniczać będzie swobodę obywateli, reglamentować produkty, stale podwyższać ceny i przynosić straty. Do tego dochodzi fatalny wydźwięk społeczny proponowanych zmian. „Co prawda ceny żywności idą w górę, ale tanieją lokomotywy” – komentowano podwyżki w Polsce, gdy władza tłumaczyła, że niektóre ceny obniża. Ekonomię trzeba prowadzić w sposób rozsądny i zaplanowany. Władze stosowały w tym zakresie głównie, nieobcą mi jako studentowi, improwizację. Tutaj kredyt, tutaj przychód, tutaj inwestycja, tutaj zamówienie. Tylko, że prowadzenia państwa to nie studia. Nikogo nie obchodziło, że fabryki przynoszą straty, bo jednocześnie zatrudniały ludzi. W dodatku państwa bloku wschodniego były zupełnie uzależnione od Związku Radzieckiego, którego gospodarka nie wytrzymywała konkurencji ze Stanami Zjednoczonymi. Jednocześnie zadłużały się za granicą, jeśli to tylko było możliwe. Komunizm przegrał więc nie tylko z ludźmi, ale też z bezwzględnymi prawami ekonomii.
Państwa zgromadzone we Wspólnocie Europejskiej, a później już Unii Europejskiej stanęły na wysokości zadania. Dysproporcja gospodarcza pomiędzy nimi, a byłymi już wtedy członkami bloku wschodniego była aż nadto widoczna. Państwa tzw. Zachodu podjęły jasną decyzję – wspieramy rozwój demokracji i wpuszczamy – po spełnieniu określonych warunków – postkomunistyczne państwa do naszych szeregów. Już w 1989 r. uruchomiono programy pomocowe. Najbardziej znanym z nich jest „Phare”, który powstał dla udzielania materialnej pomocy państwom kandydującym do Wspólnot Europejskich (później UE). Objął on Polskę, Węgry, Bułgarię, Czechosłowację (po aksamitnym rozwodzie Czechy i Słowację osobno), Rumunię, Albanie, Litwę, Łotwę i Estonię! Z czasem uruchomiono kolejne fundusze przedakcesyjne. Po 1989 roku powstała historyczna szansa prawdziwego zjednoczenia Europy i zakopania podziału na Europę Zachodnią i Europę Wschodnią – udało się.
Przedstawienie warunków życia w bloku wschodnim w latach 1945-1989 i omówienie powodów upadku ma fundamentalne znaczenie dla zobrazowania zmian, jakie przeszły państwa bloku wschodniego. Późniejsza integracja była dobrowolną decyzją suwerennych narodów. Tych samych, którym przez 44 lata odebrano prawie całkowicie swobodę.
Stopień integracji dobrze pokazuje moja historia z Dublina, gdzie pojechałem szkolić swoje umiejętności z zakresu znajomości języka angielskiego. Niestety, pan który sprzedał mi wycieczkę, podał mi zły numer autobusu, którym miałem dojechać do mojego miejsca zamieszkania. Stanąłem przed nieprzyjemną koniecznością znalezienia odpowiedniej drogi. Zacząłem radzić się przechodniów – drugi z kolei zapytał się „where are you from?”. Odpowiedziałem, że z Polski. „To czemu od razu nie mówisz po polsku? Tu co trzeci to Polak”.
Korzyści z integracji są wzajemne. Nowa „12” otrzymuje środki na modernizację – w tym na infrastrukturę i rolnictwo. Z kolei firmy ze „starej” Unii Europejskiej prowadzą na wschodzie ożywioną politykę inwestycyjną. Nasi obywatele pracują za granicą, przyczyniając się do rozwoju tych państw, ale również zarabiając pieniądze. Różnice interesów nadal są widoczne, zwłaszcza przy gorących dyskusjach na temat przyszłości Unii Europejskiej. Kontrowersje wzbudzają na przykład Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa oraz Traktat Lizboński, a szczególnie unikanie głosowania w ramach referendum w czasie jego ratyfikacji.. Najważniejszym osiągnięciem nowej, zintegrowanej Europy jest fakt, że stawianie pytania, czy Europa ma przyszłość nie ma sensu, bo odpowiedź jest oczywista. Zastanawiać się można głównie nad tym, co przyniosą nam następne lata.
Czymś niezwykłym jest również uczestniczenie w Schengen. Marzenie niektórych młodych ludzi, by złapać dowód osobisty w rękę i objechać prawie całą Europę autostopem, stają się realne jak nigdy dotąd. Przed rokiem 1989 przekraczanie granic w bloku wschodnim było przywilejem, paszporty były wydawane tylko w określonych sytuacjach. Niemcy ginęli od kul swoich rodaków, gdy próbowali przekroczyć mur berliński i dostać się do zachodniej części Berlina. Moja rodzina uciekała z Polski do Republiki Federalnej Niemiec, bo życie w komunistycznym systemie nie dawało żadnych perspektyw. Teraz nie wyobrażamy sobie życia poza Polską, tak zmieniło się jej oblicze przez ostatnie 20 lat.
Unia Europejska pomogła po 1989 roku postkomunistycznym państwom, ale czy bez integracji europejskiej sukces odniosłaby również Hiszpania, Portugalia i wspomniana już wcześniej Irlandia? Standard życia w państwach przyjętych w 2004 i 2007 roku nadal jest niższy, niż w krajach „15”, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ta różnica uległa zmniejszeniu. Nowi członkowie Unii Europejskiej nadają tej organizacji tak niezbędny impuls i świeżość, mają również olbrzymi potencjał gospodarczy i polityczny. Państwa starej Unii Europejskiej gwarantują stabilność.
Błędem byłoby jednak spoczęcie na laurach. Unia Europejska powinna dalej realizować swoją misję solidaryzmu europejskiego. Szczególnej opieki z naszej strony wymagają Bałkany. Za wschodnią granicą Unii Europejskiej leży Ukraina. Kraj borykający się z różnymi problemami, ale z potencjałem i proeuropejską perspektywą. Naszym zadaniem powinno być również namówienie Białorusinów do zmiany standardów życia publicznego.. Rozwijać kontakty trzeba też z Federacją Rosyjska – na równych, jasnych i uczciwych warunkach. Unia Europejska jest organizmem gospodarczo dużo silniejszym niż Rosja i dlatego może realizować bezpiecznie swoje interesy, o ile weźmie pod uwagę potrzeby wszystkich państw wspólnoty.
Niezamknięty pozostaje jeszcze temat tureckiej akcesji do Unii Europejskiej. To decyzja niezwykle ważna dla przyszłości Unii Europejskiej, bo Turcja to olbrzymi kraj, zamieszkały przez ponad 70 milionów osób, prawie wyłącznie wyznających islam. Jego akcesja zmieniłaby zupełnie charakter tej organizacji. Istnieją wątpliwości natury gospodarczej i politycznej. Nawet wśród przeciwników akcesji Turcji do UE jest przekonanie, że z Ankarą kontakty trzeba rozwijać. Zwłaszcza, gdyby uznać Turków za naród mogący służyć jako pomost między Europą, a Azją. Turcja byłaby rzecznikiem Unii Europejskiej wśród państw muzułmańskich oraz rzecznikiem państw muzułmańskich w Unii Europejskiej.
Unia Europejska będzie musiała się zmierzyć również z problemami, takimi jak terroryzm czy obecny kryzys gospodarczy. „Nie ma róży bez kolców”. Dlatego zacieśniana jest współpraca organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości w ramach III filaru. Europa dąży również do tego, by stać się ważnym elementem międzynarodowego układu sił. Potęga gospodarcza i polityczna miałaby zostać przełożone na możliwości rozwiązywania globalnych problemów. Już teraz Europa jest zaangażowana m.in. na Kaukazie, czy w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Aktywnie wspiera również ochronę środowiska.
Decyzja o integracji niemal całej Europy po 1989 roku w ramach Unii Europejskiej przyniosła korzyści. Państwa bloku wschodniego przesiadły się dzięki niej z roweru do sportowego samochodu. Oczywiście pojawia się też pytanie o granice tej integracji. Różne są wizje przyszłości Unii Europejskiej. Na aktualności na pewno nie traci hasło „jedność w różnorodności”, które przyświeca idei integracji europejskiej. Ewentualne spory przypominają kulturalną kłótnię w rodzinie, a nie uliczną burdę.
Solidarność europejska wynika z mądrości narodów zamieszkujących Stary Kontynent. Jak starałem się wykazać w tym eseju, ma ona poważne uzasadnienie historyczne, bo podstawy integracji zbudowały państwa Europy Zachodniej już w latach 50-tych. Solidarność wśród państw bloku wschodniego miała z kolei szczególny wymiar – ponadnarodowy. Jak inaczej nazwać inicjatywę Litwinów, Łotyszy i Estończyków utworzenia łańcucha bałtyckiego składającego się z żywych ludzi i łączącego wszystkie trzy – wtedy jeszcze – republiki radzieckie? Brało w nim udział 2 miliony osób, sam łańcuch miał około 600 kilometrów. Europejczyków nie trzeba przekonywać o tym, że są ze sobą nierozerwalnie związani.
Wspaniały dorobek Unii Europejskiej należy rozwijać, przy jednoczesnym zachowaniu prawa narodów do suwerenności i demokracji.
Więcej o Unii Europejskiej:
– Unijna “demokracja” w Pradze
komentarze
Panie Patryku!
Dorobek unii europejskiej nie istnieje, gdyż ona nie istnieje. Istnieją wspólnoty europejskie, a konstytucja powołująca do życia twór o nazwie Unia Europejska została odrzucona w referendum w Irlandii (tak zwany traktat reformujący lub lizboński).
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 31.05.2009 - 16:26@Autor
Przykre to, że wśród niektórych Polaków – przykład powyżej – dominuje postawa, która jest dokładnym przeciwieństwem europejskiej solidarności: brać z unijnej kasy ile wlezie, lecz bez żadnego poczucia więzi z europejską ideą, po prostu na zasadzie egoistycznej pijawy.
Smutne to, lecz na szczęście takie typy ponure są w mniejszości. Dla mnie jest to typowa mentalność chłopka-roztropka, po prostu coś obrzydliwego. Chyba w każdej populacji taki margines zajadłych sobków występuje, chociaż wydaje mi się że w Polsce jakoś szczególnie tego się namnożyło. Wypada mieć cichą nadzieję, że margines ten i u nas z czasem się skurczy.
Pozdrawiam,
Zbigniew P. Szczęsny -- 31.05.2009 - 20:06ZS
ZS
Panie Zbigniewie!
Dziękuje za ciekawą opinię, ale ja nie uważam, żebyśmy coś byli UE winni. Nie jesteśmy biednym ubogimi z prowincji. To symbioza. Nie wolno jednak zapominać o swocih interesach.
Pozdrawiam.
Patryk Gorgol -- 01.06.2009 - 21:14@Autor
Zgadza się – ani my nie jesteśmy Europie nic winni ani Europa nam. Tym bardziej powinniśmy docenić, że jednak mamy szansę uczestniczyć w unijnym projekcie.
Zbigniew P. Szczęsny -- 01.06.2009 - 21:41Panie Patryku!
Nie można być winnym czemuś co nie istnieje. To jest sprzeczność logiczna. :)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 02.06.2009 - 07:45