ZNP z radością ogłosił kompromis zawarty z rządem odnośnie emerytur pomostowych dla nauczycieli. Wielu starszych nauczycieli odetchnęło z ulgą. Dopóki ktoś nie zapytał czy wierzą, ze Karta Nauczyciela bezie ich jeszcze długo chroniła.
Przy obecnych zasadach zatrudnienia nauczycieli projekt z pomostówkami jest korzystny dla społeczeństwa. Koszty są niewielkie gdy tymczasem daje się furtkę na odejście z zawodu nauczycielom niezdolnym do pracy. Dopóki Karta Nauczyciela będzie chroniła interesy nauczycieli dopóty szkolnictwo będzie ułomne. Ci, którzy gardłują za tym, że nauczycielom się nie należy posługują się logiką na przekór mamie nie założę czapki i odmrożę sobie uszka.
Niestety furtka w postaci pomostówek nie oznacza wcale, ze nauczyciele niepełnosprytni na te emerytury będą odchodzić. Uposażenie emeryta to duży uszczerbek w portfelu względem tego co dostaje się na pasku wypłaty. Dyrektorzy mają spory orzech do zgryzienia. Co mają zrobić z nauczycielem, który osiągnął wiek gdy mógłby pójść na emeryturę, ale nie chce. Nauczyciel obniża standardy szkoły, nie radzi sobie ze zmianami w sposobie nauczania, hołduje przestarzałym metodom, ma problemy z utrzymaniem dyscypliny. Jednak nie są to na tyle poważne uchybienia aby można takiego nauczyciela zwolnić. Nauczyciela chroni Karta Nauczyciela. Dyrektorzy szukają więc kruczków prawnych. Prowadzi to do patologii. Prawo prawem, a życie życiem i znowu na horyzoncie babka Pawlakowa z granatem w dłoni i nieśmiertelnym “sprawiedliwość musi być po naszej stronie”
Tymczasem samorządy zaczynają oddawać szkoły w ręce rodziców. Słyszałem, że w gminie Cmolas (Podkarpacie) po eksperymencie z jedną szkoła wiejską szykują się do tworzenia kolejnych szkół działających na zasadzie szkoły społecznej. Zmiana statusu szkoły sprawia, że nauczycieli przestaje chronić KN, bo zostają zatrudnieni na zasadzie Karty Pracy. Radość ZNP z uzyskania płonna jeśli więcej szkół pójdzie w ślady gminy Cmolas, a radni ponoć są zadowoleni z nowego modelu. Nauczyciele mniej, bo nagle stracili wszelkie przywileje, których dorobili się przez wiele lat pracy.
Jestem za tym aby uspołeczniać szkoły. Na dłuższą metę będzie to opłacalne. Zwiększa się odpowiedzialność środowiska lokalnego za szkołę, ale powstaje tez dużo znaków zapytania czy społeczeństwo (zwłaszcza na prowincji) jest zdolne podołać tak dużej odpowiedzialność. Mądrość ludowa to jedno, ale prowadzenie szkoły to nie to samo co sklepu czy tartaku.