Grzesiu,

Grzesiu,

“Oczywiście nie chodzi mi o to, by unikać całkowicie oceniania, acz fakt, czasem mam wrażenie, że za często się ocenia, za rzadko próbuje się innych zrozumieć, ale wiem po co to pisze, bo i tak pewnie skwitujesz, że to jakiś humanistyczny bełkot:) “

Nie zamierzam kwitować. Mnie dziwi, skąd pomysł, że jak się coś ocenia, to nie można tego czegoś/kogoś zrozumieć? Przecież żeby choćby próbować rozumieć trzeba wyjść ze swojej siatki ocennej- wyjść. Jeśli nie ocenisz to pytanie “dlaczego jest tak i tak, dlaczego postąpił tak czy siak?” w ogóle nie powstanie. Dowiadujesz się w ogóle, że jest coś, co można spróbowac zrozumieć. W przeciwnym razie jest się bezrefleksyjnym jak cielę.

“A ja też nie wiem, może stąd, że pełno westernów i przygodowych książek się oczytałem dawno temu, według których słabszych trza bronić:)”

Brawo! I jak odróżniasz tych słabszych? Musisz przyjąc jakieś kryteria czy nie? Grześ, czy tobie się wydaje, że jak ja widze kogoś słabszego, to od razu wskakuję mu na plecy i staram się wkopać pod chodnik? Na prawdę? Uważasz, że dostrzeżenie tego iż ktos jest słaby jest równoznaczne z atakiem na taką osobę? Poważnie?

“a poważniej, ty piszesz obiektywnie gorsze, ale dlaczego, jakie są wyróżniki tej gorszości. Ja poza tym szczerze mówiąc nie wiem, co to jest normalna rodzina, znaczy zgodzę się z toba, że normą i wzorem powinna być rodzina pełna i kochająca się i swoje dzieci, ale nie uważam, by ktoś wychowany przez jedno z rodziców czy pochodzący z rodziny, gdzie rodzice się rozwiedli, był jakimś przykładem nienormalności patologii.”

A gdzie ja napisałem, że jest przykładem nienormalności i patologii?
Grześ, kurwa (to taka wesoła kurwa a nie nerwowa kurwa), czemu ty gadasz z czymś, co sobie sam dopowiadasz a nie z tym, co ja napisałem?
Ja zaznaczyłem wyraźnie i na początku- pomijamy extrema. W ogóle nie gadamy o jakimś poziomie patologicznym. Natomiast cała reszta to jest jakiś wzorzec i gausowsko rozmyta reszta. I im dalej od wzorca, tym mniej go przypominająca. Stąd dzieciak z rozwiedzionej rodziny nie jest jakimś patolem z marginesu (tzn moze być ale nie musi), ale cała jego konstrukcja, jako człowieka, jest upośledzona w stosunku do kogoś, kto wzrastal w rodzinie normalnej (czyli mieszczącej się w wąskim spektrum wokół wzorca).

“jestem w stanie sobie wyobrazić też niejedną rodzinę, gdzie rodzice się rozwiedli, a mimo to oboje kochają dziecko i o nie dbają, często lepiej niż rodzice z tzw. pełnych rodzin.”

Oczywiście, przeciez sam znam takie osoby. Tyle, że wyraźnie napisałem, że dywagujemy sobie na poziomie prawidłowości a nie ewenementów.

“Ja ci podam przykład swój, nieraz mam/miałem wrażenie, jakby po prostu ojca nie było, choć był zazwyczaj w drugim pokoju, tyle że za ścianą, w przenośni i w rzeczywistości.
Dlatego bywam ostrożny z takimi tekstami, ci s normalni, ci s nienormalni itd”

No to teraz sobie wyobraź, że tego ojca w ogóle nie masz. Nie, że ci się wydaje, że go nie ma, ale że go nie ma. Gorzej?

“Pisząc trudności nie miałem na myśli sytuacji materialnej, miałem na myśli to, że właśnie osoby z rodzin rozbitych/patologicznych mają cięższą sytuacje, bo ich psychika/emocje są niekiedy w nieciekawym stanie, i że to im utrudnia normalne (kurde, sam używam tego słowa) życie.”

Zgadza się, tak właśnie jest. No to ktoś, komu jego psychika utrudnia normalne życie jaki jest w stosunku do kogoś, komu psychika nie utrudnia?

“Tyle że to nie czyni ich gorszymi ani lepszymi, czyni ich innymi, czasem z powodu swych doświadczeń mają trudniej.
Tyle że można pochodzić z normalnej rodziny i tez mieć zjebaną psychę:)”

Ooo, i to jest właśnie humanistyczny bełkot, a nie to co wcześniej. Grześ, to, że inni nie oznacza, że nie podlegają dowolnym innym kategoriom ocennym. To, że inni to oczywiste- wszyscy ludzie są od siebie inni. Nawet Kaczki bliźniaki jednojajowe. To nie ma nic wspólnbego z gradacją gorszy lepszy. Nadal ich można ułozyć na osi i to sobie zmierzyć.

No widzisz, a ja uważam, że inne modele rodziny nie tyle, że nie są możliwe (tzn jeśli się stają zbyt powszechne, to dana wspólnota zwyczajnie wymiera), co są w stosunku do tej wzorcowej ułomne i jedyne co ma sens, to starać się naśladować we wszystkim ten właśnie wzorzec.
Powszechność związków toksycznych wynika min z tego, że istnieje instytucja rozwodów- decyzje na całe życie podejmuje się wtedy lekkomyślniej.

pzdrwm


Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę* By: Gretchen (34 komentarzy) 2 marzec, 2010 - 02:21