Dałbym filmowi tytuł “Antyhormon”, bo jak głosi hasło reklamowe jest to “żeńska odpowiedź na “Testosteron”! Ciągnie się ten film niemiłosiernie, coraz bardziej męcząc widza oczekiwaniem na coś komediowego. A przecież scenarzysta i reżyser ci sami co w “Testosteronie”. Pamiętam tamten film jako inteligentną komedię z dobrym tempem, gdzie wszystko klarownie się zazębiało i wyjaśniało, gdzie dialogi były zabawne a gra aktorów znakomita, gdzie tempo było świetne i człowiek nie zerkał na zegarek.
Nie znam się na robocie filmowej od strony warsztatowej, bo jestem widzem, ale jako odbiorca potrafię ocenić różne elementy filmu. Tu mi nic nie grało. Oglądałem zestaw historyjek niezbyt ciekawych, wydumanych, przedzielanych skeczami wywołującymi nieco wysilony śmiech. Stracony wieczór! Lepiej było coś poczytać...
Ciekawi mnie jak inni odebrali ten filmik. Może dacie znać?
Wkurzony
:(
komentarze
Joteszu
edit{
kurcze jakbym czytał recenzję Testosteronu :)
dla mnie ciągnął się w niskończonosć
a Lejdis lepsze choć zakończenie słabe
prezes,traktor,redaktor
max -- 06.11.2008 - 13:43No Maxie,
toś mi zabił ćwieka! Chyba wrócę do “Testosteronu”, by odświeżyć wrażenia. Lejdis było dla mnie męczące z powodu nikłej śmieszności tego, co w mniemaniu twóców miała być przezabawne. Kurwiarstwo językowe też mnie zniesmaczało w damskich usteczkach. Historyjki durnowate, nieprawdopodobnie głupie…
Czyżbym się zawziął?
jotesz -- 06.11.2008 - 13:49Wiesz, nie jest to szczyt marzeń to Lejdias
ale międlące gadki pseudo-fizolskie o bzykaniu się przez małpki, słonie itp w wykonaniu tego wysokiego, (jak mu tam) sprawiały że normalnie spać się chciało,
w Lejdis ta wyzwolona laska co bzykała się ze wszystkim co się rusza- żenła
także słabych momentów nazbierało się, oj nazbierało
Stelamszyk dobry, ten był dobry w tym co grał
prezes,traktor,redaktor
max -- 06.11.2008 - 13:56Joteszu,
Nie oglądałem, nie znam, a po Twojej recenzji nie zamierzam. Wybacz zatem wpis nie na temat.
Szkoda czasu na pierdoły. Ja już żyję przyszłym piątkiem, czternastego.
Trzeci z Guitar Trio we Wrocławiu! A na klawiszach Chick Corea.
To i niespecjalnie chce mi się oglądać takie cuś.
oszust1 -- 06.11.2008 - 14:04@jotesz
A ja może wyjdę na buca, ale przyznam: mnie ten film rozbawił. Nie żeby była to najlepsza rzecz tego składu (debiut był zdecydowanie najlepszy), ale na relaks po męczącym dniu w sam raz.
Banan -- 06.11.2008 - 14:44Oszuście!
Coreę z Mc Lauhhlinem w kontekście Lejdis wspomnieć to świętokradztwo, za które nie powinni cię wpuścić na koncert!
jotesz -- 06.11.2008 - 15:39Do Wszystkich, co to przeczytali!
Ja bardzo przepraszam, że zaśmiecam pierdołami w tak ważnych dla świata dniach, alem obejrzał i mnie zeźliło, więc tylko spytałem na marginesie marginesów, czy kogoś to też zeźliło albo może rozbawiło…
Dodam, że “Ciało” też jest poduktem tych samych twórców i mnie rozbawiło…
Over
jotesz -- 06.11.2008 - 15:42Hm,
“Testosteronu” nie znam, kiedyś widziałem pierwsze 10 minut i poraził mnie swoją sztucznością, wydumanościa i w ogóle nuda.
Ale po 10 minutach trudno ocenić.
A co do “lejdis”?
Chyba wyjdzie zaraz mój prymitywizm i pustka, bo mi się podobało.
Wulgaryzmy początkowo przeszkadzały, ale się można było osłuchać i wczuć.
O dziwo zasmiałem się kilka razy, acz nie w tych momentach, co wszyscy.
Poza skopaną końcówką i motywami stałymi w polskim filmie (czyli rak, śmiertelna choroba czy alkoholizm), poza zatem tymi motywami poważnymi całkiem fajna rozrywka.
A czy się dłużył?
Obejrzyj Joteszu,filmową wersję “Seksu w wielkim mieście”, to dopiero się dłuży i dopiero nudzi.
Straszne.
I “lejdis” było dla mnie takie oczyszczające, wyszedłem z kina zadowolony, nawet humor mi się poprawiłi melancholia odeszła:)
Acz na chwilę.
Ogólnie raczej plus acz na pewno raczej jako lekka rozrywka, jak się oczekiwało czegoś ambitnego, fakt, można się rozczarować.
pzdr
grześ -- 06.11.2008 - 18:28Grzeiu,
ucieszyłeś mnie! Każda potwora znajdzie swego amatora. Mi się też podobają niekiedy filmy których inni nie trawią...
jotesz -- 06.11.2008 - 19:57Skończyłem swoją przyjażń z dziewczyna po tym jak...
usłyszałem: Ernest musiasz obejrzeć Leids !, to mnie zmroziło nie mogłem już spojrzeć na Zająca tak samo. Po pomysłach by namówic mnie na Briged Jones mogło być miedzy nami tylko gorzej. Gryzłem sie w jezyk by jej nie zaproponowac pogoni za rozumem. Wszystko zaczęło się psuc gdy przybiegłem do Zająca ( to byl czas gdy do niej biegłem) z świetnym filmem Fight Club. Powiedziałem musisz to koniecznie obejrzeć, a widząc jej wachanie dodałem: tam gra Brat Pitt !, rozwiało to na chwilę wątpliwości tej dziewczyny. Włączyliśmy odtwarzacz.
ernestto -- 07.11.2008 - 15:36Z biegiem akcji filmu jej uśmiech stygł na ustach i patrzyła się na mnie z coraz więkrzym niepokojem, to na mnie to na ekran. W końcu wstała wyłączyła telewizor bo okazało się że ma przed soba degenerata co uwielbia chore filmy.
Dostało mi sie jeszcze za tą okropną wizję świata jaka w sobie hoduje. To było już jasne że nic dobrego spotkać mnie nie może. Patrzyłą na mnie z dezaprobatą i oschle wyprosiła z domu. Koniec był kwestią czasu.
A polskie filmy, no cóż organicznie ich nie znoszę. JAk nie znoszę sztuczności wydumania i złej gry aktorów. Możę film Szumowskiej zastanawiam sie ostatnio, może warto zaryzykować....
Dziękuję za tę recenzję
To ważna wskazówka.
Michał Tyrpa -- 07.11.2008 - 16:05Ernestto,
jakos strasznie urokliwy ten twój komentarz:)
A “Lejdis” naprawdę nie jest takie złe, jak Jotesz przedstawia.
Co do polskich filmów, kilka fajnych jest, kiedyś chyba Docent napisał o swoich ulubionych i gadka się wywiązała, o tu to jest:
http://tekstowisko.com/docentstopczyk/52217.html
grześ -- 07.11.2008 - 16:13A w ogóle czemu jeszcze
żadna “lejdi” nie skomentowała tego wątku?
grześ -- 07.11.2008 - 18:17:)