“Testosteronu” nie znam, kiedyś widziałem pierwsze 10 minut i poraził mnie swoją sztucznością, wydumanościa i w ogóle nuda.
Ale po 10 minutach trudno ocenić.
A co do “lejdis”?
Chyba wyjdzie zaraz mój prymitywizm i pustka, bo mi się podobało.
Wulgaryzmy początkowo przeszkadzały, ale się można było osłuchać i wczuć.
O dziwo zasmiałem się kilka razy, acz nie w tych momentach, co wszyscy.
Poza skopaną końcówką i motywami stałymi w polskim filmie (czyli rak, śmiertelna choroba czy alkoholizm), poza zatem tymi motywami poważnymi całkiem fajna rozrywka.
A czy się dłużył?
Obejrzyj Joteszu,filmową wersję “Seksu w wielkim mieście”, to dopiero się dłuży i dopiero nudzi.
Straszne.
I “lejdis” było dla mnie takie oczyszczające, wyszedłem z kina zadowolony, nawet humor mi się poprawiłi melancholia odeszła:)
Acz na chwilę.
Ogólnie raczej plus acz na pewno raczej jako lekka rozrywka, jak się oczekiwało czegoś ambitnego, fakt, można się rozczarować.
Hm,
“Testosteronu” nie znam, kiedyś widziałem pierwsze 10 minut i poraził mnie swoją sztucznością, wydumanościa i w ogóle nuda.
Ale po 10 minutach trudno ocenić.
A co do “lejdis”?
Chyba wyjdzie zaraz mój prymitywizm i pustka, bo mi się podobało.
Wulgaryzmy początkowo przeszkadzały, ale się można było osłuchać i wczuć.
O dziwo zasmiałem się kilka razy, acz nie w tych momentach, co wszyscy.
Poza skopaną końcówką i motywami stałymi w polskim filmie (czyli rak, śmiertelna choroba czy alkoholizm), poza zatem tymi motywami poważnymi całkiem fajna rozrywka.
A czy się dłużył?
Obejrzyj Joteszu,filmową wersję “Seksu w wielkim mieście”, to dopiero się dłuży i dopiero nudzi.
Straszne.
I “lejdis” było dla mnie takie oczyszczające, wyszedłem z kina zadowolony, nawet humor mi się poprawiłi melancholia odeszła:)
Acz na chwilę.
Ogólnie raczej plus acz na pewno raczej jako lekka rozrywka, jak się oczekiwało czegoś ambitnego, fakt, można się rozczarować.
pzdr
grześ -- 06.11.2008 - 18:28