Pani Delilo,

Pani Delilo,

śledziowi Pani nie urągaj, bo jako białogłowa pelnego zrozumienia mieć nie możesz (no offence).

Natomiast bigos, jako dzieło sztuki, przepisom się nie poddaje, bo to jest twórczość improwizowana czystej wody.
Jak kogoś o przepis pytać, to człowiekiem rzuca w te, albo i nazad: jeden daje przecier pomidorowy, inny żywe pomidorki, trzeci o pomidorach nawet nie pomyśli. Jeden winkiem podleje, inny śliwkę suszoną zapuści.
Nawet w kwestii kapuścianej zgody nie ma, bo z jednej strony ortodoksi od kwaszonej się znajdą, z drugiej zaś ci, co słodką dodają.
A w kwestii mięsnego wsadu i grzybków, to jakbyśmy zaczęli dywagować, to by Pani musiała krew ze ścian zmywać i załogę karawaniarzy wołać.
A przecież, jak jemy, to nam smakuje i aż się dziwimy, że przez innych ordynowane paskudztwa tak ładnie się komponują.
Ja nawet nie będę się tutaj opowiadał, co ja wolę, bo co, jak co, ale bigos to my Polacy (z Polkami na czele), umiemy robić jak się należy.

Oczywiście poza tymi zwyrodnialcami, co im się bigos z rzadkim kapuśniakiem pomylił.

prostacki empirysta:


Śledzie. Tak, jak ja je rozumiem. By: yayco (11 komentarzy) 18 grudzień, 2007 - 14:22