nie wiem dokładnie , co Pan pisze, a to dla hermetycznego Pańskiego języka, ale mam wrażenie, że Pan znowu niejakiemu N prawnictwo imputuje. Czy inne objawy też u Pana występują? Po nocach prawników Pan widzisz? Prawnicze głosy się do Pana Szanownego odzywają? Na prokuratorów się Pan w publicznych toaletach wieczorową porą napotykasz?
Podkreślę dla jasności, że N ze statystyką miał i ma do czynienia, a zaręczam Panu, że na studiach prawniczych takiego egzaminu nie ma. Bo i po co im taki egzamin, jak oni, wszyscy wraz, oraz każdy z osobna, są Wiedzący?
Studentów prawniczych też N widział po akademikach i wielce mu się zdawali zabawni, choć może z innych niż Pańskie powodów. Głownie dla słabości żoładków.
A co do statystyki: skoro z danych wynika, że z powodu żarcia margaryny przeciętny facet żył będzie 5 lat dłużej, to jaka Panu różnica, czy Pan je, czy nie? No chyba, że Pan jesteś nieprzeciętny.
Ale nie sądzę. Jak każdy przeciętny facet w pewnym wieku snujesz Pan studenckie wspomnienia o młodości, wolności i margarynie.
A dziecko moje, po przeczytaniu ostatniego Pańskiego zdania mówi, że podejrzewa Pana o czytanie Harrego Pottera, któregoś Pan z rzeczywistością pomieniał. Prawda by to była?
Panie Igło,
nie wiem dokładnie , co Pan pisze, a to dla hermetycznego Pańskiego języka, ale mam wrażenie, że Pan znowu niejakiemu N prawnictwo imputuje. Czy inne objawy też u Pana występują? Po nocach prawników Pan widzisz? Prawnicze głosy się do Pana Szanownego odzywają? Na prokuratorów się Pan w publicznych toaletach wieczorową porą napotykasz?
Podkreślę dla jasności, że N ze statystyką miał i ma do czynienia, a zaręczam Panu, że na studiach prawniczych takiego egzaminu nie ma. Bo i po co im taki egzamin, jak oni, wszyscy wraz, oraz każdy z osobna, są Wiedzący?
Studentów prawniczych też N widział po akademikach i wielce mu się zdawali zabawni, choć może z innych niż Pańskie powodów. Głownie dla słabości żoładków.
A co do statystyki: skoro z danych wynika, że z powodu żarcia margaryny przeciętny facet żył będzie 5 lat dłużej, to jaka Panu różnica, czy Pan je, czy nie? No chyba, że Pan jesteś nieprzeciętny.
Ale nie sądzę. Jak każdy przeciętny facet w pewnym wieku snujesz Pan studenckie wspomnienia o młodości, wolności i margarynie.
A dziecko moje, po przeczytaniu ostatniego Pańskiego zdania mówi, że podejrzewa Pana o czytanie Harrego Pottera, któregoś Pan z rzeczywistością pomieniał. Prawda by to była?
yayco -- 02.02.2008 - 16:18