Jeśli są lepsi i odrobinę tańsi niż miejscowi, to pewnie będzie łatwiej im przetrwać spowolnienie. Jeśli to są zamówienia przemysłowe, to są to prawdopodobnie duże zlecenia, trwające zazwyczaj od 1 roku do 2-3 lata. W takim przypadku nie odczuwają jeszcze spowolnienia, które się już zaczęło.
Ciekawe jest również (a może oczywiste), że przy zamówieniach publicznych praca wre- budżety muszą być wydane, a te nie są ustalane jedynie rok na przód.
Obserwuję ten rynek z bliska od kilku lat. Takiego roku nie tylko ja nie pamiętam, ale nawet tutejsza młodsza kadra zarządzająca. Pamiętają natomiast to ci, którzy byli na rynku pracy pod koniec lat 80-tych- wtedy był ostatnio kryzys (szczęściarze:)
max
Jeśli są lepsi i odrobinę tańsi niż miejscowi, to pewnie będzie łatwiej im przetrwać spowolnienie. Jeśli to są zamówienia przemysłowe, to są to prawdopodobnie duże zlecenia, trwające zazwyczaj od 1 roku do 2-3 lata. W takim przypadku nie odczuwają jeszcze spowolnienia, które się już zaczęło.
Ciekawe jest również (a może oczywiste), że przy zamówieniach publicznych praca wre- budżety muszą być wydane, a te nie są ustalane jedynie rok na przód.
Obserwuję ten rynek z bliska od kilku lat. Takiego roku nie tylko ja nie pamiętam, ale nawet tutejsza młodsza kadra zarządzająca. Pamiętają natomiast to ci, którzy byli na rynku pracy pod koniec lat 80-tych- wtedy był ostatnio kryzys (szczęściarze:)
Pozdrawiam
Bloxer -- 14.02.2008 - 06:10