Świat jest piękny o każdej porze roku.
Wspomniała Pani o Wolnej Grupie Bukowina. I przypomniałem sobie w zasadzie mój jedyny bezpośredni kontakt z jednym z jej czlonkow – Bellonem.
Było to w ’69 roku na trasie Rajdu Bieszczadzkiego. Trasa wiodła obrzeżami i nie przechodziła przez Połoniny. Może dlatego miała charakter bardziej kameralny. To chyba był szczyt tej formy turystyki; było nas na trasie ok. 60 osób. Przewodnkiem Jacek Czaplicki.
Nasza skromna 3 – osobowa grupa np. przyniosłe mu do wypicia wodę z Jeziorek Duszatyńskich w otwartym naczyniu na nocleg w Maniowie. Musiał wypić, a było zimno (przymrozki). A śpiewy przy ognisku trwały daleko poza północ.
No i właśnie na naszej tasie pojawił się Belllon. I mam mieszane uczucia, bo facet był “dobry”. Gość. Miał pewną moc w sobie. To sie czuło.
Ale przy ognisku tylko on śpiewał. Reszta siedziała i słuchała. I nie wiem , co lepsze.
Pozdrawiam
Jolka
Świat jest piękny o każdej porze roku.
Wspomniała Pani o Wolnej Grupie Bukowina. I przypomniałem sobie w zasadzie mój jedyny bezpośredni kontakt z jednym z jej czlonkow – Bellonem.
Było to w ’69 roku na trasie Rajdu Bieszczadzkiego. Trasa wiodła obrzeżami i nie przechodziła przez Połoniny. Może dlatego miała charakter bardziej kameralny. To chyba był szczyt tej formy turystyki; było nas na trasie ok. 60 osób. Przewodnkiem Jacek Czaplicki.
Nasza skromna 3 – osobowa grupa np. przyniosłe mu do wypicia wodę z Jeziorek Duszatyńskich w otwartym naczyniu na nocleg w Maniowie. Musiał wypić, a było zimno (przymrozki). A śpiewy przy ognisku trwały daleko poza północ.
No i właśnie na naszej tasie pojawił się Belllon. I mam mieszane uczucia, bo facet był “dobry”. Gość. Miał pewną moc w sobie. To sie czuło.
KJWojtas -- 09.03.2008 - 21:28Ale przy ognisku tylko on śpiewał. Reszta siedziała i słuchała. I nie wiem , co lepsze.
Pozdrawiam