A może jest po prostu tak, że każdy sobie prywatny dyskurs buduje, ale do jego dopełniania potrzebuje drugiego człowieka – dziś tego, jutro tamtego – z jego myślami, jego oglądem, jego sposobem rozumowania? Mam na myśli dyskurs “czysty”, wyłączający spostrzeżenia, intuicje, emocje itd. Jakiś argument, cień czyjejś wątpliwości, wsparcie czy po prostu znak obecności – może coś zmodyfikować, zainspirować. Więc czemu nie?
A że rytm różny? To mnie właśnie w Tesktowisku uwodzi – andante maestoso, presto, largo con molte, tempo rubato – ale i scherzando ;)
re: Delilah, ach Delilah!
A może jest po prostu tak, że każdy sobie prywatny dyskurs buduje, ale do jego dopełniania potrzebuje drugiego człowieka – dziś tego, jutro tamtego – z jego myślami, jego oglądem, jego sposobem rozumowania? Mam na myśli dyskurs “czysty”, wyłączający spostrzeżenia, intuicje, emocje itd. Jakiś argument, cień czyjejś wątpliwości, wsparcie czy po prostu znak obecności – może coś zmodyfikować, zainspirować. Więc czemu nie?
A że rytm różny? To mnie właśnie w Tesktowisku uwodzi – andante maestoso, presto, largo con molte, tempo rubato – ale i scherzando ;)
Defendo
defendo -- 17.04.2008 - 13:49