ja na stypendium wakacyjnym w Niemczech w Erfurcie mieszkałem przez 3 tygodnie w pokoju z Rosjaninem, on niemieckiego prawie nie znał, angielski trochę lepiej ale tyż nie za dobrze, ja angielski tyż tak sobie, więc gadaliśmy albo kulawym angielskim albo rosyjsko-polską mieszanką.
No i w sumie żałowałem w tym Erfurcie że rosyjskiego choć w podstawówce (4 lata) i w liceum chyba 3 się uczyłem, to nie potrafię zdania za bardzo sklecić.
A de facto rosyjski był tam po niemieckim drugim językiem, którym się gadało, bo wiele ludzi było z Rosji, Białorusi, Ukrainy, Mołdawii czy Litwy.
No apropos tych języków to znowu się biorę za angielski, którego chyba nigdy nie opanuję na poziomie zadowalającym, choćby na zbliżonym do niemieckiego, bym się bez problemu dogadywał, czytał czy pisał w tym języku.
Wkurzam się, ale to wkurzenie niestety nie powoduje jakichś pozytywnych skutków czyli intensywnej nauki.
No fakt, rosyjski się przydaje,
ja na stypendium wakacyjnym w Niemczech w Erfurcie mieszkałem przez 3 tygodnie w pokoju z Rosjaninem, on niemieckiego prawie nie znał, angielski trochę lepiej ale tyż nie za dobrze, ja angielski tyż tak sobie, więc gadaliśmy albo kulawym angielskim albo rosyjsko-polską mieszanką.
No i w sumie żałowałem w tym Erfurcie że rosyjskiego choć w podstawówce (4 lata) i w liceum chyba 3 się uczyłem, to nie potrafię zdania za bardzo sklecić.
A de facto rosyjski był tam po niemieckim drugim językiem, którym się gadało, bo wiele ludzi było z Rosji, Białorusi, Ukrainy, Mołdawii czy Litwy.
No apropos tych języków to znowu się biorę za angielski, którego chyba nigdy nie opanuję na poziomie zadowalającym, choćby na zbliżonym do niemieckiego, bym się bez problemu dogadywał, czytał czy pisał w tym języku.
grześ -- 02.10.2008 - 15:30Wkurzam się, ale to wkurzenie niestety nie powoduje jakichś pozytywnych skutków czyli intensywnej nauki.