to prawda, że łatwo o jakiś konkret nie jest.
Nie tylko w necie przecież.
Ludzie zajmują się kompletnymi fikcjami nie tylko w wirtualu.
W realu na przykład godzinami skaczą po kanałach telewizora (ależ poezja) by koło północy stwierdzić, że “nic nie ma w tej telewizji”. To tylko przykład, bo oczywiście patentów na aktywność z której nic nie wynika jest znacznie więcej i lepiej zamaskowanych.
Niezależnie do tego, czy z tej inicjatywy coś się urodzi, może ona mieć spory walor edukacyjny. Można gruntownie nie zgadzać się z Nicponiem, ale nie można mu odmówić tego, że jak chce, to potrafi się przyłożyć do gaduły. Bo gdzie my mamy w Polsce jakąś na serio debatę na temat Polski?
Przecież nie w publicystyce ze szkoły gadania do lustra, jak to jest u Rokity.
Politycy i publicyści już nawet nie udają, że o cokolwiek poza bieżącym cyrkiem im chodzi. Ile można na to patrzeć?
Panie Referencie,
to prawda, że łatwo o jakiś konkret nie jest.
Nie tylko w necie przecież.
Ludzie zajmują się kompletnymi fikcjami nie tylko w wirtualu.
W realu na przykład godzinami skaczą po kanałach telewizora (ależ poezja) by koło północy stwierdzić, że “nic nie ma w tej telewizji”. To tylko przykład, bo oczywiście patentów na aktywność z której nic nie wynika jest znacznie więcej i lepiej zamaskowanych.
Niezależnie do tego, czy z tej inicjatywy coś się urodzi, może ona mieć spory walor edukacyjny. Można gruntownie nie zgadzać się z Nicponiem, ale nie można mu odmówić tego, że jak chce, to potrafi się przyłożyć do gaduły. Bo gdzie my mamy w Polsce jakąś na serio debatę na temat Polski?
Przecież nie w publicystyce ze szkoły gadania do lustra, jak to jest u Rokity.
Politycy i publicyści już nawet nie udają, że o cokolwiek poza bieżącym cyrkiem im chodzi. Ile można na to patrzeć?
s e r g i u s z -- 02.12.2008 - 22:23